Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

1 września 1939 roku, na Bałtyku

Redakcja
Pomnik Obrońców Helu
Pomnik Obrońców Helu
Adolf Hitler, noszący się od dłuższego czasu z zamiarem agresji na Polskę, 11 kwietnia 1939 roku podpisał dyrektywę "O jednolitym przygotowaniu Wermachtu do prowadzenia wojny w okresie 1939/1940".

"Fall Weiss" - "Wariant Biały". Dyrektywa ta została przygotowana pod przewodnictwem szefa Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych generała Wilhelma Keitla 3 kwietnia 1939 roku. Zakładała użycie w wojnie przeciwko Polsce większości sił zbrojnych, pozostawiając na zachodnich granicach osłonowe grupy wojsk, mogące prowadzić działania obronne na wypadek przystąpienia do wojny Francji i Wielkiej Brytanii. Nadrzędne zadania w wojnie z Polską zostały powierzone wojskom lądowym, które miały być wspierane przez lotnictwo, a od morza - siły Kriegsmarine.

Jednym z załączników do dyrektywy był plan pod kryptonimem "Fall Weiss", zakładający dla sił morskich:
1. Zniszczenie względnie wyeliminowanie polskich morskich sił zbrojnych.
2. Zablokowanie szlaków morskich prowadzących do polskich baz, szczególnie do Gdyni.
3. Przerwanie polskiego handlu morskiego.
4. Zapewnienie bezpieczeństwa żegludze na szlaku morskim pomiędzy Rzeszą i Prusami Wschodnimi.
5. Zapewnienie bezpieczeństwa żegludze niemieckiej ze Szwecją i państwami nadbałtyckimi.
6. Rozpoznanie i ubezpieczenie - o ile możliwe w sposób skryty, nie zwracający uwagi - na wypadek interwencji sowieckich sił morskich od strony Zatoki Fińskiej.

Siły niemieckie

Dowództwo w prowadzeniu wojny morskiej na Bałtyku objął Generaladmiral Conrad Albrecht. Zgodnie z wytycznymi planu "Fall Weiss", naczelny dowódca Kriegsmarine Grossadmirall Erich Raeder, największą wagę przywiązywał do całkowitego zablokowania floty polskiej w Zatoce Gdańskiej, czemu miały służyć niemieckie okręty nawodne i podwodne oraz samoloty poprzez patrolowanie i minowanie podejść do portów, tak by żaden polski statek lub okręt nie wydostał się z blokady. Jednostki polskie miały być zatapiane albo odprowadzane do portów Rzeszy jako zdobycz wojenna.

W założeniach operacyjnych z 16 maja 1939 roku Admirał Raeder zakładał, że "...wszystkie polskie morskie, lotnicze i lądowe siły zbrojne oraz statki handlowe należy traktować jako nieprzyjacielskie. Zezwala się czatującym w Zatoce Gdańskiej okrętom podwodnym zatapiać bez ostrzeżenia polskie i neutralne statki handlowe, które przedarły się przez blokadę, pod warunkiem, że musi być utrzymana fikcja wpłynięcia na minę."

W chwili wybuchu wojny na wodach polskich znajdował szkolny okręt liniowy "Schleswig - Holstein", pod dowództwem komandora Gustava Kleikampa, który do portu gdańskiego wpłynął już 25 sierpnia 1939 roku z wizytą "kurtuazyjną", cel której znał tylko dowódca.

Ponadto na Bałtyku znajdował się zespół trzech krążowników, "Leipzig", "Koln" i flagowy "Nurnberg" z głównodowodzącym wiceadmirałem Hermanem Denschem. Osobny zespół tworzyło dziewięć niszczycieli z flagowym "Leberecht Maass" oraz flotylla ścigaczy pod dowództwem kontradmirała Gunthera Lutjensa. W odwodzie pozostawał zespół składający się z lekkiego krążownika "Konigsberg", okrętów artyleryjskich "Brummer" i "Bremse", niszczyciela "Hans Ludemann" i szkolnej flotylli torpedowców ( pięć okrętów ).

Wszystko uzupełniały mniejsze zespoły okrętów pod dowództwem komandora Friedricha Rugego, wśród których znalazły się : flotylla czterech eskortowców, 1. flotylla trałowców licząca osiem okrętów, 7. flotylla trałowców składająca się z sześciu jednostek, flotylla zaporowa z pięcioma trałowcami i 3. flotylla kutrów trałowych z siedmioma okrętami.

Biorąc pod uwagę wyporność, Kriegsmarine prawie dwudziestokrotnie przewyższała tonaż nawodnych jednostek polskich, nie mówiąc już o sile ognia, gdzie przewaga była druzgocąca. Sam okręt liniowy "Schleswig - Holstein" miał większą siłę ognia niż cała polska artyleria lądowa, nadbrzeżna i okrętowa w rejonie Helu, Gdyni i na Kępie Oksywskiej. Jednostki niemieckie dysponowały wówczas 398. działami, w tym 8. kalibrem 280 mm, 56. kalibrem 150 mm i 58. kalibrem 127 mm, podczas gdy na okrętach polskich i we wszystkich bateriach nadbrzeżnych było 40. dział, z czego 4. kalibru 152,4 mm i 10. kalibru 120 - 130 mm.
Naczelny dowódca niemieckich wojsk lądowych, feldmarszałek Walther von Brauchitsch za główne zadanie postawione dowódcy grupy "Nord" generałowi pułkownikowi Fedorowi von Bockowi, zlecił odcięcie Pomorza i wybrzeża od reszty Polski. Miały tego dokonać : 3. armia generała Georga von Kuchlera z Prus Wschodnich i 4. armia Gunthera von Klugego, stacjonująca na Pomorzu.

Ponadto w skład tych armii wchodziły dwie silne grupy wojsk, mające za zadanie bezpośrednią walkę na wybrzeżu. Pierwsza, to brygada pod dowództwem generała majora Friedricha Georga Eberhardta, skoncentrowana na terytorium Wolnego Miasta Gdańska, druga zaś dowodzona przez generała Leonhardta Kaupischa zajmowała pozycje w okolicach Lęborka i Bytowa.

Siłę bojową grupy generała Eberhardta tworzył dwa pułki piechoty, zmotoryzowany oddział piechoty SS-Heimwehr Danzig, grupa obrony wybrzeża Kustenschutz, a także oddziały policji i saperów. Łącznie około 12 tysięcy żołnierzy.

O wiele liczniejsze było zgrupowanie generała Kaupischa, bo liczące około 27600 żołnierzy.
Mimo, iż pośród tych dwóch grup nie było większych jednostek pancernych ani też doborowych dywizji, to liczbowo przewyższały one polskie jednostki dwukrotnie, jak również były lepiej wyposażone sprzętowo.

W planach wojennych przeciwko Polsce, Naczelne Dowództwo Wermachtu dużą wagę przywiązało do działań lotnictwa. W rejonie polskiego wybrzeża i na Bałtyku działały jednostki lotnictwa operacyjnego Luftwaffe i jednostki lotnictwa przybrzeżnego, należące do sił morskich.

Trzon lotnictwa stanowiła 1. flota powietrzna dowodzona przez generała Alberta Kesselringa, składająca się z dwóch dywizji lotniczych i samodzielnego pułku lotnictwa bombowego, dysponująca 500. bombowcami, 180. bombowcami nurkującymi i 120. myśliwcami. Były to nowoczesne samoloty, jak Messerschmitt 109, Messerschmitt 110, Junkers Ju-87 Stuka czy Dornier Do-17 wyprodukowane w latach tuż przed wojną.
Z kolei lotnictwo sił morskich liczyło niepełny dywizjon lotnictwa morskiego i trzy dywizjony lotnictwa przybrzeżnego. Czwarty dywizjon bazujący w Dziwnowie miał za zadanie patrolowanie wód przybrzeżnych południowego Bałtyku. Łącznie stan maszyn wynosił 148 sztuk.

Polska flota

Polska na morzu mogła przeciwstawić Niemcom 4. niszczyciele, 5. okrętów podwodnych, stawiacz min, 6. trałowców, torpedowiec szkolny, 2. kanonierki i kilka okrętów pomocniczych. Lecz taka sytuacja była możliwa tylko do maja 1939 roku, gdyż wtedy to po polsko - brytyjskiej konferencji zapadła decyzja o odesłaniu do Anglii trzech niszczycieli.
Dysproporcja sił morskich była tak dużą, że flota polska nie miała większych szans wyjścia na morze, a nawet na wody Zatoki Gdańskiej w celu podjęcia walki z okrętami niemieckimi.

Tak więc najsilniejszym zespołem w marynarce polskiej do obrony wybrzeża pozostał dywizjon okrętów podwodnych, pod dowództwem komandora porucznika Aleksandra Mohuczego. Zaś najnowocześniejszą jednostką był ORP "Orzeł", dowodzony przez komandora podporucznika Henryka Kłoczkowskiego.

Zgodnie z planem oznaczonym kryptonimem "Worek", "Orzeł" miał operować wewnątrz Zatoki Gdańskiej, pomiędzy Gdynią a Helem w celu osłaniania portu gdyńskiego przed ostrzałem niemieckich okrętów oraz atakowaniem ich w dogodnych warunkach.
Jednak okręty RP były jednostkami dużymi, przeznaczonymi do działań na pełnym morzu, mniej spełniające swą rolę w walkach przybrzeżnych.
W okresie poprzedzającym wybuch wojny, plan "Worek' zmodyfikowano tworząc jego drugi wariant. Zakładał on działanie okrętów podwodnych na niemieckich liniach komunikacyjnych w rejonie południowego Bałtyku i atakowanie napotkanych okrętów i konwojów nieprzyjaciela, jak również atakowania statków transportowych.

Istotną rolę w obronie wybrzeża od strony morza miały spełniać stawiacze min, przede wszystkim ORP "Gryf", a także trałowce. Jednakże w składnicach marynarki przechowywano zaledwie 1060 min przeznaczonych dla stawiania przez okręty nawodne i 60 min dla okrętów podwodnych. W wyniku nieporozumień pomiędzy szefem Kierownictwa Marynarki Wojennej kontradmirałem Jerzym Świrskim, a ministrem Spraw Zagranicznych Józefem Bekiem, istotne postawienie zapór minowych dla obrony Gdyni i Kępy Oksywskiej zostało podjęte decyzją generalnego inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza - Śmigłego dopiero 29 sierpnia.

Z chwilą rozpoczęcia wojny, polska marynarka handlowa i flota rybacka liczyły 42 jednostki o łącznej pojemności 120 000 RT. W myśl porozumienia Departamentu Morskiego Ministerstwa Przemysłu i Handlu z armatorami i Kierownictwem Marynarki Wojennej flota handlowa i rybacka miały się ewakuować do państw sojuszniczych poza akwen Bałtyku. W Gdyni miały pozostać statki żeglugi przybrzeżnej "Gdańsk" i "Gdynia" oraz przestarzały "Toruń" i remontowany "Tczew".
Statki "Śląsk", "Rozewie" i "Poznań" miały pozostać w portach bałtyckich państw neutralnych.

Artyleria nadbrzeżna

W walce z okrętami Kriegsmarine potrzebne były baterie ciężkich kalibrów, podczas gdy na całym wybrzeżu posiadaliśmy cztery baterie średniego kalibru. Najwartościowszą była bateria helska, zwana cyplową lub im. komandora Heliodora Laskowskiego. Wyposażona była w cztery szwedzkie działa kal. 152,4 mm, strzelającymi pociskami kruszącymi do 26 600 metrów i pociskami przeciwpancernymi na odległość 22 400 metrów.
Pozostałe dwie baterie na Półwyspie Helskim dysponowały niewielką siłą ognia ze względu na kaliber 100 mm i 105 mm, jak również na ich przestarzałą konstrukcję. Także czwarta bateria usytuowana u podnóża Kępy Oksywskiej dalece odbiegała swą konstrukcją od nowoczesności.

Lotnictwo morskie

Flota polska nie posiadała samolotów mogących skutecznie przeciwstawić się niemieckiemu agresorowi, lecz także nie dysponującymi możliwościami wykonywania poważniejszych zadań. Morski dywizjon lotniczy z Pucka liczył zaledwie 23. maszyny, w większości przestarzałe, nie dające większych szans w starciu z samolotami i okrętami niemieckimi. Były to wodnosamoloty "Lublin R XIII", o konstrukcji metalowo - drewnianej, rozwijające prędkość 145 km/h i uzbrojone w dwa karabiny maszynowe kalibru 7,7 mm. Stanowiły one łatwy łup dla przeciwnika.

Równie słabo wyposażona była na polskim wybrzeżu obrona przeciwlotnicza. W okolicach Gdyni stacjonował 1. morski dywizjon artylerii przeciwlotniczej, w skład którego wchodziły cztery baterie z ośmioma działami kalibru 75. mm. Na Helu usytuowany był 2. morski dywizjon artylerii przeciwlotniczej, którego siła ognia składała się z czterech baterii z działami kalibru 75. mm i 40. mm oraz 12. karabinów przeciwlotniczych.

Plan "Pekin"

Zakładał on wysłanie trzech niszczycieli : "Błyskawicy", Burzy" i "Gromu" do Anglii. Taki też rozkaz, otrzymał dowódca floty kontradmirał Józef Unrug w środę 30. sierpnia 1939 roku z Warszawy. Mimo kluczenia dywizjonu, jego ruchy zostały wnet dostrzeżone za Rozewiem przez niemieckiego U - boota "U 31". W nocy z 31. sierpnia na 1. września okręty przepłynęły duńskie cieśniny, by wieczorem 1. września zakotwiczyć na redzie szkockiego portu Leith.
Pierwsze uderzenie

Stojący w gdańskim kanale portowym, okręt liniowy "Schleswig - Holstein" 1. września 1939 roku o godzinie 4.45 salwą swojej baterii rozpoczął realizację planu "Fall Weiss". Pierwsze pociski dosięgły placówki Westerplatte.
Kwadrans później, dywizjon niemieckich samolotów rozpoczął bombardowanie bazy lotniczej w Pucku. Równolegle doszło do bombardowania lotniska cywilnego w Rumi, lecz nie poczyniło większych szkód. Taki sam efekt odniosło pierwsze bombardowanie Helu, gdzie Luftwaffe
spotkała się z intensywnym ogniem zaporowym baterii przeciwlotniczych.
Pierwsze naloty na Gdynię rozpoczęły się o godzinie 6.00 ze względu na gęstą mgłę zalegającą nad miastem i okolicą.

Ataki niemieckich samolotów na polskie pozycje, dały sygnał do wyjścia z poru helskiego w morze i zajęcia pozycji, okrętom podwodnym : "Sępowi", "Rysiowi" i "Żbikowi". To samo uczyniły wychodząc z Gdyni okręty podwodne "Orzeł" i "Wilk" oraz stawiacz min "Gryf" z zespołem trałowców.

O godzinie 13.50 nastąpił silny atak lotniczy na Gdynię. Wzięły w nim udział dwa dywizjony bombowców nurkujących Junkers Ju-87 , dwa dywizjony bombowców Heinkel He-111 w osłonie ciężkich myśliwców Messerschmitt Me-110. Łącznie flota Luftwaffe liczyła około 120. maszyn.
Efektem było zatopienie szkolnego torpedowca "Mazur" pod dowództwem kapitana Tadeusza Rutkowskiego. Jego los podzieliły także holownik "Wanda" i okręt do prac podwodnych "Nurek".

Z racji tego, że na Helu nie było okrętów, kolejny atak niemieckiego lotnictwa skoncentrował się na cyplowej baterii nadbrzeżnej. Trwający kilkanaście minut nalot pozwolił Niemcom zrzucić około 100 bomb w efekcie czego byli pierwsi ranni i zabici.
Pierwsza bitwa powietrzno - morska

By nie dopuścić do stawiania zapór minowych przez ORP "Gryfa", dowództwo niemieckiej 1. floty powietrznej wysłało przeciwko okrętowi dywizjon bombowców nurkujących. Jednakże poszukiwania niemieckie i zmiany pozycji "Gryfa" spowodowały, iż bombowce niespodziewanie napotkały w odległości 5 mil na południowy zachód od cypla helskiego, zespół polskich okrętów. Stąd dowódca dywizjonu niemieckich bombowców powziął decyzję o ataku, skutkiem czego doszło do walki z niemal wszystkimi nawodnymi okrętami polskimi, pozostawionymi do obrony polskiego wybrzeża.

Pomimo, że bitwa trwała zaledwie kilkanaście minut i nie mogła być porównywana do bitew morskich na Morzu Śródziemnym czy Pacyfiku, i rzadko jest przedstawiana w historii morskiej, zwłaszcza zachodniej, to zdaniem wielu ekspertów można ją zaliczyć do bitew i to jednych z największych na Bałtyku. Zespół polski tworzyli : niszczyciel ORP "Wicher", stawiacz min ORP "Gryf", dywizjon trałowców - "Czajka", "Rybitwa", "Jaskółka", "Mewa", "Czapla" i "Żuraw" oraz kanonierki "Generał Haller" i " Komendant Piłsudski".

Samoloty niemieckie zrzuciły około 100 bomb, z których jedna wybuchła w pobliżu prawej burty "Gryfa", powodując, że odłamki spadające na jego pokład spowodowały śmiertelne rany między innymi u dowódcy okrętu komandora podporucznika Kwiatkowskiego. Z pozostałych okrętów straty poniósł trałowiec "Mewa" na pokładzie którego zginęło dziesięciu marynarzy. Cel polskiego zespołu okrętów został osiągnięty, gdyż nie dopuszczono do zatopienia głównego celu ataku jakim był ORP "Gryf".

RT - jednostka objętości używana do określania pojemności brutto (BRT) i netto (NRT) statków handlowych; 1 RT = 100 stóp sześciennych = 2,831 m3

Żródło: "Druga wojna światowa na Bałtyku" - Edmund Kosiarz, Gdańsk 1988, "Wielkie dni małej floty" - Jerzy Pertek, Poznań 1972

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto