Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

14 listopada wystąpi w Częstochowie kabaret Limo

Damian
Damian
materiały prasowe
Jeden z najpopularniejszych obecnie kabaretów młodego pokolenia wystąpi w Częstochowie.

Jeden z najpopularniejszych obecnie kabaretów młodego pokolenia wystąpi w Częstochowie.

Zalążkiem obecnej grupy był kabaret szkolny, powołany do życia przez maturzystów IX LO w Gdańsku. Przyjęcie pierwszego występu odbyło się na zasadzie "och-jak-wspaniałe", więc umotywowani sukcesem członkowie kabaretu stworzyli następny program w ciągu miesiąca, co obecnie wydaje się, a raczej jest niemożliwe.

Wkrótce młodych obiecujących komediantów zaskoczyła matura. Udało się ją jednak przejść bez strat w ludziach i już nic nie mogło powstrzymać szturmu kabaretu na krajowe sceny i estrady. I tak oto 7 września 1999 r. kabaret Limo oficjalnie miał swój pierwszy historyczny występ.

Tu należy się Drogiemu Czytelnikowi małe wyjaśnienie. Dlaczego właśnie "Limo"? Odpowiedzią na to pytanie rozpoczynał się pierwszy program - "Limoniada". Do mikrofonu podchodził wtedy Abelard Giza (przestraszony nieco, wszak to same początki) w ciemnych okularach i pytał figlarnie "Dlaczego Limo"? Moment kulminacyjny... Wspomniany Abelard zdejmował okulary - widzom ukazywał się fioletowopodobny siniak podoczny - i mówił "Ot, tak nam coś strzeliło do głowy".

Cóż, żart może niespecjalnie udany, ale nazwa się zachowała, bo łatwa do zapamiętania i dźwięczna i na każdym afiszu się zmieści. Należy też wspomnieć, że od samego początku w kabarecie jest wspomniany już Abelard i niewspomniany jeszcze Marcin Kulwikowski. Pierwszy, historyczny skład tworzyli jeszcze Krystian Kułaga i Kocbi.

W listopadzie 1999 r. Limo wystąpiło na Ogólnopolskim Przeglądzie Kabaretuff Studenckich "Wyjście z Cienia" w Gdańsku. Pierwszy przegląd - pierwszy sukces: Nagroda Publiczności. Chcemy w tym miejscu stanowczo zaprzeczyć fałszywym plotkom głoszącym, że na widowni siedzieli wyłącznie nasi znajomi. Przyglądaliśmy się wtedy uważnie wszystkim widzom i do dziś nie wiemy kim były trzy osoby siedzące w siódmym rzędzie.

Pierwsze koty za płoty - czyli rozwój

Od pierwszego przeglądu w Gdańsku zmiany pór roku zaczęliśmy rozpoznawać po festiwalach: gdy nie przygotowywaliśmy się do żadnego z nich - to musiała być zima. Gdy szukaliśmy połączeń z Poznaniem, by dojechać na eliminacje do Paki to znak, że nadeszła wiosna. Gdy oprócz rekwizytów do plecaków wkładaliśmy stroje kąpielowe, to ewidentnie mieliśmy środek lata i jechaliśmy do Ełku. A gdy Abelard nie spał po nocach, bo nie mieliśmy jeszcze jakiejś kategorii na Ryjek, to bez pudła była to jesień; podkrążone oczy Abelarda były pewniejszym znakiem od dzieci biegających po ulicach z tornistrami.

Tak też wyglądał rok 2000: eliminacje do Paki - bez sukcesu. Ełk - całkiem udany konkurs i jeden z najczęściej wspominanych przez nas skeczów: "Wczasy", przygotowane na Konkurs o Nagrodę Publiczności. Zacytujmy w tym miejscu Abelarda: "..." - nigdy nie jest w stanie wykrztusić nic więcej, gdy słyszy słowo "wczasy". Trzeba w tym miejscu nadmienić, że zamiast Krystka w Ełckim Centrum Kultury po raz pierwszy wystąpiła Ewa Błachnio, która jest w Limie do dzisiaj. I to już oznaczało spory rozwój, bo mimo że Ewcia miała wtedy 16 lat, to utalentowana była bestia niezmiernie i tak zresztą pozostało jej do dziś. Rok 2000 był generalnie okresem dostawania w tyłek od jurorów i znawców (zacytujmy w tym miejscu czcigodnego Jacka Fedorowicza: idziecie w ślepą uliczkę), było to jednak lanie rozwojowe, bo już rok później...

Ooo, to może jednak nie musimy pracować w korporacji? Czyli pierwsze sukcesy

W marcu 2001 spotkała nas wielka radość: dostaliśmy się na Pakę! Przyprawiło nas to o potworny stres, jazda do Krakowa przebiegała pod hasłem: oby tylko kompromitacja nie była zbyt bolesna i faktycznie, nie była, bo zupełnie niespodziewanie dla nas samych zajęliśmy pierwsze miejsce, wraz z kabaretem Dno. Cóż, chcieliśmy pójść za ciosem, i żeby wzmocnić szeregi, zaprosiliśmy do zespołu Szymona Jachimka, który również Limuje do dzisiaj.
We wzmocnionym składzie, opromienieni zwycięstwem Pakowskim, pojechaliśmy do Ełku. Tam poprawiony program okazał się dużo, dużo gorszy od niepoprawionego i okazało się, że mamy przed sobą długą drogę do osiągnięcia jako tako stabilnego, równego poziomu. Ale się nie załamaliśmy, tylko ruszyliśmy dalej. W ciągu kilku następnych lat zjeździliśmy cały nasz piękny kraj, gdzie gryka jak śnieg biała i dzięcielina pała, czasem wygrywaliśmy festiwale, czasem nie, jak to w życiu. Warto tu wspomnieć o programach, które powstały od początku kabaretu i które prezentowaliśmy zarówno w Krakowie czy w Warszawie, ale także w Przasnyszu, Dąbrowie Białostockiej czy Janowie Podlaskim. Jednym słowem
wszędzie.

Wersja robocza limoniady na naszej dzielni w waszym miasteczku czyli programy

Nasz pierwszy program prezentowany na festiwalach to Limoniada zbiór wybitnie niepowiązanych ze sobą skeczy, z których jeden graliśmy przez następne 8 lat. Tak, był taki skecz, który nas nie opuszczał, który wciąż działał, wciąż program rozpędzał, taki się nasz zrobił szczęśliwy talizman... Gdzieś w 2008 roku go ostatecznie (?) porzuciliśmy, co stanowi milowy krok w rozwoju Lima. A jaki to skecz? Nie powiemy. Kiedyś zrobimy konkurs z wiedzy o naszym kabarecie - to pytanie padnie jako pierwsze.

Później była Wersja robocza, który to tytuł sugerował, że nie mamy specjalnego daru do nadawania nazw, ani specjalnych ku temu potrzeby. To również była składanka, aczkolwiek dużo lepsza od Limoniady. To właśnie Wersją wygraliśmy Pakę w 2001 r., a Grzegorz Tygrysek Porowski obdarował nas talonem do swojej sauny za skecz Dinozaury. Nie gramy już tego skeczu, więc pewnie warto by było go tutaj opowiedzieć
ale raczej niestety się nie da, bo to mocno na obrazie działało. Niechaj zatem pozostanie to słodką tajemnicą tych, co się załapali...

Po Wersji roboczej podjęliśmy decyzję: nigdy więcej składanek. W 2002 r. zrobiliśmy więc Program ze zwłoką, dziejący się w prosektorium, w którym dwójka głównych bohaterów dowiadywała się o swojej śmierci... Dziwne rzeczy tam się działy, to jakaś nawiedzona artystka przychodziła robić performance, to przez scenę przechodził krasnoludek szukający Sierotki Marysi... W finale zaś brała udział wielka figurka LEGO, która rapowała do mikrofonu z balona.. Ech, ta ułańska fantazja!

Program ze zwłoką nie był jakimś wielkim hitem, ale wtedy stwierdziliśmy: ha! Teraz już wiemy jak robić całościówki! Taaa... O słodka naiwności... Kokodżambo, spektakl kabaretowy rozgrywający się w Stumilowym Lesie, był potężnym niewypałem. Ostatni raz pokazaliśmy go na Wieczorze Ostatniej Szansy na Pace03. Reakcja widowni była taka, żeśmy już nigdy więcej nie odważyli się wyjść z nim na scenę. Za to w naszych szafach do dziś błąkają się polarowe kostiumy Kłapouchego, Prosiaczka czy Kubusia Puchatka. Ot, takie wspomnienie po klęsce.Ale ale! Może by ktoś się załamał, może ktoś by na tarczę wlazł i dał się zanieść do domu, ale nie Abelard. Abelard w pociągu relacji Kraków-Gdynia, podczas podróży powrotnej z owej feralnej Paki, znalazł pomysł na nowy program. I już rok później, na tej samej Pace, w tej samej legendarnej klimatyzowanej sali Rotunda, za Za murami, za stosami zostaliśmy nagrodzeni I Nagrodą. Był to zbiór scenek o inkwizycji, m.in. z hip-hopem (Klasztorek, Klasztorek, tak na mnie wołają), który na tyle wstrząsnął prezesem Polskiej Akcji Katolickiej, że podał nas do sądu o obrazę uczuć religijnych. Prokuratura jednakże szybciuteńko umorzyła śledztwo, i niniejszym pragniemy ją serdecznie pozdrowić.

Po Murach mieliśmy chwilę przerwy. Graliśmy w tym czasie Takie małe de best of, czyli zbiór najlepszych numerów zrobionych do tej pory, zaś nowy program był napisany i czekał na dobrą dla siebie chwilę. Do Miasteczka, bo o nim tu mowa, zabieraliśmy się trzykrotnie. Ten tekst jest tak specyficzny, że nasz tradycyjny sposób robienia programów w ogóle się tutaj nie przydawał. Aż wreszcie zrobiliśmy małą rewolucję: Abelard zszedł ze sceny i usiadł na foteliku reżysera, jego zaś miejsce zajął Wojtek Tremiszewski, który również jest z nami do dziś. I tak oto zrobiliśmy nasz najkrótszy, ale chyba najlepszy program, za który otrzymaliśmy I Nagrodę na Pace06 i Grand Prix na Lidzbarskich Biesiadach Humoru i Satyry w tym samym roku. Bardzo teatralny, bez śladu przebrania; każdy z nas wcielał się w ciągu skeczu w kilka różnych postaci, a wszystkie scenki tworzyły obraz miasteczka, w którym działy się rzeczy mające odpowiednik w naszym przeuroczym skądinąd społeczeństwie.

Z Miasteczkiem zjeździliśmy sporo festiwali, aż wreszcie uznaliśmy, że nadszedł dobry czas, by pożegnać się z konkursami. Jasne, bywamy czasem na Ryjku czy Debeściaku, ale są to przeglądy o dość mocno towarzyskiej formule. Generalnie staramy się zafunkcjonować jako kabaret już uznany, lubiany, zapraszany... Pod tym kątem zabraliśmy się za nowy program
Dzielnię. W Dzielni mamy sporo osiedlowego dresiarstwa, które spotyka się czasem ze sobą, a czasem z politykiem z pierwszych stron gazet, czy też z aniołem zwiastującym apokalipsę. Fajny to program i wciąż pałamy do niego dużą sympatią, mimo że premiera odbyła się w styczniu 2007 r. Jednakże trudno nie czuć sympatii do Dzielni, skoro to dzięki niej rozpoczął się okres nasilonej współpracy z różnymi stacjami telewizyjnymi
oby tak dalej!

Aula Wydziału Zarządzania Politechniki Częstochowskiej Al.Armii Krajowej 19 Częstochowa
Wstęp od godz.19.00, początek imprezy o godz.19.30.

Ceny biletów:
25zł. W przedsprzedaży/30zł w dniu imprezy
Bilety VIP (ilość ograniczona, tylko 40 sztuk w pierwszych rzędach): 35zł W przedsprzedaży/40zł w dniu imprezy

Do nabycia:
Herbaciarnia Cafe Belg
Al.NMP 32 (w bramie)

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto