Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

19 sierpnia - rocznica największej powojennej katastrofy kolejowej w Polsce

Mirosława Kasowska
Mirosława Kasowska
19 sierpnia mija 31. rocznica największej w historii naszego kraju katastrofy kolejowej. Wydarzyła się ona pod Otłoczynem niedaleko Torunia. Zginęło w niej 67, a rany odniosły 64 osoby.

Otłoczyn - mała wieś położona nad Wisłą i jej lewobrzeżnym dopływem rzeką Tążyną niedaleko Aleksandrowa Kujawskiego. Do wypadku doszło na odstępie Otłoczyn - Brzoza Toruńska na dwutorowej, niezelektryfikowanej linii kolejowej nr 18 Kutno – Piła Główna, szlak Aleksandrów Kujawski - Toruń Główny. Rozpoczynał się letni dzień. Dochodziła 4.30. Za trzy minuty miało wzejść słońce. Było 11 stopni C. Na terenie zalegała niezbyt gęsta mgła a widoczność była dobra. Wtedy to doszło do tragicznego w skutkach czołowego zderzenia pociągu osobowego z towarowym. Ten pierwszy o numerze 5130 był relacji Toruń Główny - Łódź Kaliska, a drugi mający numer 11599 relacji Otłoczyn - Wrocki. Masa brutto pociągu osobowego wynosiła około 452 tony, jego długość zaś około 190 m. Z kolei masa brutto składu towarowego to około 436 ton, a długość około 247 m. W chwili katastrofy prędkość pociągu osobowego wynosiła około 85 km/h, a towarowego około 33 km/h. W wyniku zderzenia obie lokomotywy, trzy wagony pociągu osobowego i trzy wagony pociągu towarowego zostały zniszczone w stopniu kwalifikującym je do kasacji. Oprócz pasażerów zginęło trzech, a rannych zostało dwóch, pracowników PKP na służbie. Jak mogło dojść do tak tragicznego w skutkach zderzenia?

Opóźniony pociąg osobowy o 4.18 wyruszył ze stacji Toruń Główny. Jechał do Łodzi Kaliskiej. Zgodnie z rozkładem poruszał się torem szlakowym nr 2 - właściwym dla swojego kierunku jazdy. Z kolei około godziny 4:20 ze stacji kolejowej Otłoczyn, bez zezwolenia i po nieprzygotowanej dla niego drodze przebiegu, odjechał pociąg towarowy. Jego maszynista Mieczysław Roschek uruchomił pociąg, minął sygnał Sr1 Stój na semaforze wyjazdowym ze stacji w kierunku Torunia Głównego. Wskutek rozprucia rozjazdu krzyżowego nr 10 wjechał na tor nr 2 – niewłaściwy, tj. przeciwny do zasadniczego kierunku ruchu. To pociąg towarowy bez zezwolenia wjechał „pod prąd”. Zasygnalizowały to urządzenia sterowania ruchem kolejowym na nastawni wykonawczej stacji Otłoczyn. Służbę nastawniczą pełniła wtedy Zofia Wróblewska, która natychmiast o nieprawidłowości zawiadomiła Jana Woźniaka, dyżurnego ruchu stacji Otłoczyn. Niestety, z braku odpowiednich środków nie było możliwości ani zatrzymania pociągów, ani powiadomienia maszynistów, że są na kursie kolizyjnym. Po koło sześciu minutach jazdy pociągu towarowego i około dwóch minutach jak pociąg osobowy minął Brzozę Toruńską na 99,312 kilometrze linii kolejowej nr 18 do doszło do czołowego zderzenia.

O katastrofie Milicja Obywatelska została poinformowana o 4.45. Spodziewano się dużej liczby ofiar więc na miejsce zdarzenia od razu skierowano oddziały straży pożarnej, karetki pogotowia z Torunia, Aleksandrowa Kujawskiego i Włocławka, jak również żołnierzy Wojska Polskiego i dwa pociągi ratunkowe. Akcją ratowniczą dowodził płk Karol Krajniak, komendant wojewódzki straży pożarnej w Toruniu. A akacja ta była niezwykle utrudniona. Pierwszy wagon pociągu osobowego był całkowicie rozbity, a dwa kolejne ciężko uszkodzone i przewrócone. Część pasażerów poniosła śmierć w momencie zderzenia, jednak wielu rannych było zakleszczonych w zgniecionych w wagonach. Do niektórych z nich nie udało się dotrzeć na czas.

Był tam rozlany olej napędowy co groziło pożarem bądź eksplozją, dlatego używanie narzędzi do cięcia metalu było wykluczone. W dodatku w wyniku zakleszczenia taboru zatarasowane i uszkodzone zostały oba tory. Z dwóch stron otaczał je las. Zwłoki składano w prowizorycznie urządzonej kostnicy, w miejscu gdzie dziś stoi pomnik poświęcony ofiarom katastrofy. Ich identyfikacja była niezwykle utrudniona ze względu na poważne obrażenia ciał i zniszczenie dokumentów. Szpital polowy ze względów organizacyjnych był niemożliwy do urządzenia. Lekarze przede wszystkim ratowali tych, którzy mieli szansę przeżycia. Rannych karetki zabierały do szpitali w Toruniu, Aleksandrowie Kujawskim i Włocławku. Byli oni wynoszeni przez las do drogi krajowej nr 1 ścieżką, która istnieje do dziś i którą można się dostać do pomnika. Lekarzem koordynującym akcję i najbardziej w niej zasłużonym był dr Kazimierz Grzebień. Uhonorowano go później za to Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Przyczynę katastrofy badały dwie niezależne komisje dochodzeniowe – PKP i rządowa. Dochodzenie prowadziła też Prokuratura Wojewódzka w Toruniu. W toku śledztwa uznano, że bezpośrednią winę za wypadek ponosi maszynista pociągu towarowego Mieczysław Roschek, który bez zezwolenia i odpowiednich ustaleń wjechał na nieodpowiedni tor. Szczegółowe śledztwa były konieczne, bo katastrofa wydarzyła się w burzliwym politycznie czasie i władza nie bardzo mogła przejść nad nią do porządku dziennego.

O wypadku tym mówiło się w całej Polsce, był bardzo głośny, Polacy byli nim wstrząśnięci, jednak z powodu cenzury społeczeństwo nie było na bieżąco informowane o prawdziwych szczegółach katastrofy. To rodziło mity, które powtarzane przez ówczesne media, z czasem zaczęły żyć własnym życiem. Pojawiła się np. teoria, że na lokomotywę wsiadła osoba postronna i sterroryzowała obsługę, nakazując jej uruchomienie pociągu lub taka, że pociąg towarowy wysłano celowo, żeby doprowadzić do zderzenia z transportem wojsk radzieckich. Żadna z tych teorii w toku śledztw się nie potwierdziła. Były też takie momenty, kiedy katastrofę pod Otłoczynem całkowicie pomijano w zestawieniach największych katastrof kolejowych jakby nigdy nie miała miejsca.

Jednak niezależnie od wszelkich spekulacji, do dziś istnieje niepisana tradycja podawania sygnału Rp1 Baczność w momencie mijania miejsca katastrofy. To zwyczaj panujący wśród maszynistów z Bydgoszczy i Torunia. Pomnik usytuowany jest ok. 200 m od drogi krajowej nr 1 na ok. 202 jej kilometrze. Jest on jakby podwojony, to w zasadzie dwa pomniki. Jeden to głaz narzutowy z zamontowaną na nim tabliczką sucho informującą o katastrofie. Został postawiony przez władze PRL województwa toruńskiego. Drugi pomnik postawili mieszkańcy Otłoczyna zgodnie z prośbą kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jest bardziej rozbudowany - składa się z toru kolejowego przedstawiającego życie doczesne człowieka, tablicy z wyrytymi na niej nazwiskami wszystkich 67 ofiar śmiertelnych, krzyża z napisem „Aby życie mieli” symbolizującego przejście w inną formę życia oraz kozła oporowego będącego symbolem końca świata.

Źródła: www.youtube.com; www.pomorska.pl; www.kalendarium-polska.pl; www.wikipedia.org

Wiadomości24 to serwis tworzony przez ludzi takich ja Ty. Wiesz więcej? Zarejestruj się i napisz swój materiał, dodaj zdjęcia, link, lub po prostu skomentuj. Tylko tu masz szansę, że przeczyta Cię milion!

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto