Jest godzina 22.40, Kościół Ewangelicki w centrum Mysłowic jest przepięknie oświetlony od zewnątrz. Ciemne wnętrze rozświetlają chłodne, oszczędne niebieskie światła, przechodzące czasem w cieplejsze pomarańcze i fiolety. Trudno już znaleźć jakiekolwiek miejsce w ławkach, ludzie tłoczą się na balkonie i zajmują miejsca na podłodze. Czekamy z niecierpliwością na początek występu.
Chwilę po 23 na ołtarzu pojawia się zespół. Cztery dziewczyny ze smyczkami i wiolonczelą oraz Ólafur, który zasiada za pianinem. Poza grą na tym instrumencie zajmuje się też przez cały koncert (z jednym wyjątkiem, kiedy pomaga mu jedna ze skrzypaczek) samplami i wstawkami mówionymi, generowanymi z komputera. Z wdziękiem zapowiada "kilka piosenek" i koncert się zaczyna.
Podobno nawet brawurowy występ Iron and Wine w tym samym miejscu rok wcześniej nie był tak doskonały jak to, co pokazał islandzki zespół. Precyzyjne, subtelne, nieopisanie piękne kompozycje wypełniały przestrzeń i potęgowały mistyczną atmosferę kościoła. Ólafur sam mówi, że jego muzyka jest przede wszystkim smutna, która niesie jednak w sobie nadzieję. Rozdzierająco piękne utwory odwołują się do klasyki, choć korzystają nie tylko z klasycznego instrumentarium. Poza wspomnianym pianinem i smyczkami Islandczyk lubi eksperymentować z możliwościami technologicznymi i dźwiękowe pejzaże podkreśla glitch'owymi i ambientowymi efektami elektronicznymi.
Choć szczegółów prac nad nową płytą zdradzić nie chciał, zaprezentowane na żywo trzy kompozycje (których tytułów nie pamiętał, poza rozpoczynającym koncert "Oktober", poza tym jedna z nich została po raz pierwszy - bezbłędnie - zagrana na żywo) pokazują, że będzie w niej więcej dramaturgii i napięcia. Tym silniejszej, że spotęgowanej mocniejszymi niż dotychczas ambientowymi podkładami. Narastająca dramaturgia tych mrocznych, chłodnych dźwięków przywodzi na myśl niektóre kompozycje Clinta Mansella. Tak czy inaczej, materiał z nowego albumu zapowiada się wyśmienicie.
Poza debiutami zabrzmiały oczywiście świetne znane utwory z trzech płyt Ólafura. Największe wrażenie zrobiło przepiękne "3055" i "0952" z "Eulogy for Evolution" oraz "Fok", "Lokađu augunum" i prześliczne "Himininn Er A Hyrnja, En Stjörnurnar Fara ér Vel". Ten ostatni utwór, pochodzący z EPki "Variations of Static", zapowiedział jako piosenkę pełną nadziei, bo jej tytuł oznacza "Niebo spada, ale tobie pięknie jest w gwiazdach" (ale i tak najbardziej niesamowicie zabrzmiał w oryginale). Fantastyczne wykonanie uzupełniły piękne wizualizacje ptaków wzbijających się w powietrze, po ścianach aż do sklepienia ołtarza, na ciemnoniebieskim tle. Dokładnie takich, jak na okładce "Variations".
Koncert w Kościele Ewangelickim był jednym z ważniejszych wydarzeń Offa. Organizatorzy wybrali dla tej muzyki idealne miejsce i czas. Publiczność skupiona wysłuchała pierwszej części, później bisów zakończonych reinterpretacją islandzkiej kołysanki, którą Ólafur nas pożegnał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?