Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Absolutne piękno Ólafura Arnaldsa

Natalia Skoczylas
Natalia Skoczylas
Olafur Arnalds
Olafur Arnalds
Islandzki muzyk dał koncert nie tyle zamykający, co raczej wieńczący tegoroczną edycję Off Festivalu.

Jest godzina 22.40, Kościół Ewangelicki w centrum Mysłowic jest przepięknie oświetlony od zewnątrz. Ciemne wnętrze rozświetlają chłodne, oszczędne niebieskie światła, przechodzące czasem w cieplejsze pomarańcze i fiolety. Trudno już znaleźć jakiekolwiek miejsce w ławkach, ludzie tłoczą się na balkonie i zajmują miejsca na podłodze. Czekamy z niecierpliwością na początek występu.

Chwilę po 23 na ołtarzu pojawia się zespół. Cztery dziewczyny ze smyczkami i wiolonczelą oraz Ólafur, który zasiada za pianinem. Poza grą na tym instrumencie zajmuje się też przez cały koncert (z jednym wyjątkiem, kiedy pomaga mu jedna ze skrzypaczek) samplami i wstawkami mówionymi, generowanymi z komputera. Z wdziękiem zapowiada "kilka piosenek" i koncert się zaczyna.

Podobno nawet brawurowy występ Iron and Wine w tym samym miejscu rok wcześniej nie był tak doskonały jak to, co pokazał islandzki zespół. Precyzyjne, subtelne, nieopisanie piękne kompozycje wypełniały przestrzeń i potęgowały mistyczną atmosferę kościoła. Ólafur sam mówi, że jego muzyka jest przede wszystkim smutna, która niesie jednak w sobie nadzieję. Rozdzierająco piękne utwory odwołują się do klasyki, choć korzystają nie tylko z klasycznego instrumentarium. Poza wspomnianym pianinem i smyczkami Islandczyk lubi eksperymentować z możliwościami technologicznymi i dźwiękowe pejzaże podkreśla glitch'owymi i ambientowymi efektami elektronicznymi.

Choć szczegółów prac nad nową płytą zdradzić nie chciał, zaprezentowane na żywo trzy kompozycje (których tytułów nie pamiętał, poza rozpoczynającym koncert "Oktober", poza tym jedna z nich została po raz pierwszy - bezbłędnie - zagrana na żywo) pokazują, że będzie w niej więcej dramaturgii i napięcia. Tym silniejszej, że spotęgowanej mocniejszymi niż dotychczas ambientowymi podkładami. Narastająca dramaturgia tych mrocznych, chłodnych dźwięków przywodzi na myśl niektóre kompozycje Clinta Mansella. Tak czy inaczej, materiał z nowego albumu zapowiada się wyśmienicie.

Poza debiutami zabrzmiały oczywiście świetne znane utwory z trzech płyt Ólafura. Największe wrażenie zrobiło przepiękne "3055" i "0952" z "Eulogy for Evolution" oraz "Fok", "Lokađu augunum" i prześliczne "Himininn Er A Hyrnja, En Stjörnurnar Fara ér Vel". Ten ostatni utwór, pochodzący z EPki "Variations of Static", zapowiedział jako piosenkę pełną nadziei, bo jej tytuł oznacza "Niebo spada, ale tobie pięknie jest w gwiazdach" (ale i tak najbardziej niesamowicie zabrzmiał w oryginale). Fantastyczne wykonanie uzupełniły piękne wizualizacje ptaków wzbijających się w powietrze, po ścianach aż do sklepienia ołtarza, na ciemnoniebieskim tle. Dokładnie takich, jak na okładce "Variations".

Koncert w Kościele Ewangelickim był jednym z ważniejszych wydarzeń Offa. Organizatorzy wybrali dla tej muzyki idealne miejsce i czas. Publiczność skupiona wysłuchała pierwszej części, później bisów zakończonych reinterpretacją islandzkiej kołysanki, którą Ólafur nas pożegnał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto