Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asekuracja a'la Rydzyk

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Szans na ponowną prezydenturę nie miał Lech Kaczyński żadnych, bo jego prezydentura oceniana była w kraju negatywnie. A za granicą? Raczej licho. A co najmniej nieciekawie.

W wypowiedzi byłego szefa MSZ Łotwy, pana Jurkansa, znajdujemy taką oto opinię o naszym zmarłym prezydencie „… stosunki polsko-łotewskie się polepszą. Bywaliśmy sojusznikami. Ale Kaczyński był zbyt kontrowersyjną osobą. Przeszkadzał. I Polakom, i Rosjanom, i Niemcom. Wszystkim…
Nie miał dobrych perspektyw przed jesiennymi wyborami. Pracował wczorajszymi metodami, wieszał na szyi swego kraju jarzmo historii. Oczywiście, szkoda go - przyznaje Jurkans. - Ale z drugiej strony, teraz wszyscy odetchną z ulgą. Polityczne środowisko z jego odejściem oczyściło się z populizmu.”

Rzeczywiście - nic dodać, nic ująć. Szans na ponowną prezydenturę nie miał Lech Kaczyński żadnych, bo i w kraju jego prezydentura oceniana była negatywnie. Wybuch pośmiertnego
uwielbienia oparty był bardziej na jego życiu rodzinnym, wspomnieniach dobrego małżeństwa i rzecz jasna - gwałtownej, tragicznej śmierci.

Stało się to jednak dla wielbicieli IV RP i rodziny Kaczyńskich dobrym pretekstem do wystawienia kandydatury Jarosława w wyborach. Wpychanie na stanowisko prezydenta Jarosława, który przecież de facto kierował krokami swego brata i - nie ma co udawać - był prezydentem na tylnym siedzeniu - jest zabiegiem żałosnym i skazanym na niepowodzenie; opartym na emocjach pogrzebowych, Rydzyku, i zachwytach prof. Staniszkis, która swymi wypowiedziami przekroczyła granice śmieszności.

Strategia wyborcza opracowana przez sztab Jarosława Kaczyńskiego, prowadzona przez damę (zamiast bulterierów) ma przekonać niedowiarków, że kandydat na prezydenta RP, z ramienia PiS jest człowiekiem: niezwykle taktownym (w wypowiedziach), charyzmatycznym i obolałym (na duszy), mającym poparcie rodziny (pochowanej na Wawelu) oraz posiadającym pudła z podpisami (w scenografii).

Oczywiście, każdy przytomny sztab wyborczy zakładać musi ewentualność przegranej. A ponieważ, jak powiadają "przezorny zawsze ubezpieczony" - na taką okoliczność najbardziej krzykliwi zwolennicy Jarosława przygotowują plan B.

Otóż - jak z góry zakłada pupil polskich biskupów i największy szkodnik polityczny, Rydzyk - wybory z pewnością będą sfałszowane. Gdyby bowiem Jarosław miał absolutną szansę na wygraną - uczciwość komisji wyborczych nie byłaby przedmiotem takich insynuacji. Zwycięstwo Jarosława musiałoby świadczyć o uczciwości wyborów.

Przygotowując grunt do przegranej i szukając pretekstu do dalszego robienia wody z mózgów poplecznikom Kaczyńskich - prowadzą sobie (między innymi) dwaj panowie taki dialog :

-System komputerowy jest zrobiony przez jednego z oligarchów w końcu lat 90. - powiada Macierewicz.
- Powiązany z kim? A więc proszę bardzo, to będzie taki system... Czy myślicie o tym, żeby zabezpieczyć komisje? - troszczy się Rydzyk.

Wypróbowany, skuteczny bełkot: niedomówienie, sugestia i kaktus mi na ręce wyrośnie, jeżeli pod lokalami wyborczymi nie zjawią się na wszelki wypadek moherowe narzędzia z parasolkami, pilnujące komputerów powiązanych z "onymi".

Czy można gorszą świnię podłożyć pod mające nastąpić wybory? Chyba nie. Panowie Rydzyk i Macierewicz robią co mogą, aby po przegranych przez Jarosława wyborach podburzyć ludzi, którzy uwierzyli w jego „posłannictwo i charyzmę”.

Tymczasem, dla zdroworozsądkowo myślących obywateli nie jest ważne ani posłannictwo - wszak nie o nowego Chrystusa nam chodzi - ani o charyzmę - bo tej potrzebują twórcy sekt religijnych i rewolucji. Potrzebny jest w pałacu prezydenckim Pierwszy Obywatel, który nie będzie hamował pracy rządu w sferze materialnej, ani strzelał fochów w polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Wyraził to w powściągliwy, ale nie pozostawiający złudzeń prof. Balcerowicz, który swoje preferencje wyborcze określił tak:”… : „…w nadchodzących wyborach prezydenckich zagłosuje na kogoś, kto nie będzie wetował ustaw gospodarczych tylko dlatego, że pochodzą z innego obozu politycznego.”

I to jest to, co teraz Polsce potrzebne jest najbardziej. Byłoby więc dobrze, gdyby kandydaci na stanowisko prezydenta kraju spotkali się, i na oczach społeczeństwa wyłuszczyli prawdziwe powody ubiegania się o to stanowisko. Powoływanie się na rodzinę, testamenty i posłannictwo jest pustym sloganem i niczego nie załatwia, poza rozpaczliwym i maniackim dążeniem do wprowadzenia swojej wizji państwa: IV RP, która już była i zapisała się w najnowszej historii kraju wystarczająco paskudnie, aby ją uznać za bezpowrotnie minioną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Asekuracja a'la Rydzyk - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto