Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bangladesz. Po 16 dniach pod gruzami znaleziono żywą kobietę

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wikipedia
Lokalna telewizja filmowała wydarzenie i wkrótce wyemitowała cały materiał. Dokładnie pokazała moment wydobywania z gruzów fabryki żywą kobietę ubraną w fioletową sukienkę. Kobieta przeżyła w koszmarze 16 dni.

Można mówić o prawdziwym cudzie, gdy po przeszło dwóch tygodniach prowadzonej akcji ratunkowej, znaleziono w gruzach zawalonego budynku odzieżowego na przedmieściach stolicy Bangladeszu, żywą kobietę. Przeżyła prawdopodobnie dzięki temu, że mogła korzystać z dostępu do zapasów wody. Nie odniosła ona być może poważniejszych obrażeń; po wydobyciu została natychmiast przewieziona do wojskowego szpitala.

Zobacz zdjęcie: W ruinach zawalonej fabryki służby ratunkowe znalazły żywą osobę (TVN/x-news) -RMF24

Lokalna telewizja Samoy TV, która filmowała wydarzenie, wkrótce wyemitowała cały materiał i dokładnie pokazała moment wydobywania z gruzów kobiety ubranej w fioletową sukienkę. Według ratowników, miał zaalarmować ich usłyszany płacz, dochodzący spod gruzów. "Kobieta znajdowała się w szczelinie między belką sufitu a kolumną" – podaje portal RMF24.

W momencie, gdy kobietę wydobyto z gruzowiska, zgromadzony wokół tłum zaczął wiwatować. Służby ratownictwa medycznego przewiozły ją do stołecznego szpitala wojskowego w Dhace.

TUTAJ możesz zobaczyć transmisję z miejsca katastrofy:Po 16 dniach pod gruzami

Dziewięciopiętrowa fabryka odzieżowa, położona na obrzeżach Dhaki, stolicy Bangladeszu, zawaliła się 24 kwietnia, w czasie pracy maszyn i ludzi. Nikt dotąd nie zna dokładnej liczby osób pracujących i przebywających w budynku w dniu katastrofy.

Bilans zabitych przekracza tysiąc

Początkowo media podawały, że mogło być nawet 4500. Wiadomo, że w zdecydowanej większości, były to kobiety. Dotychczasowy bilans ofiar wynosi ponad tysiąc zabitych. Bilans ofiar z dnia na dzień rośnie. Z gruzów wydobyto dotychczas przeszło tysiąc ciał, a tylko we czwartek, 9 maja, ratownicy znaleźli zwłoki 130 osób, głównie kobiet.

Wiele ciał, do których ratownicy dotarli w ostatnich dniach, było w stanie "zaawansowanego rozkładu". Wysłano je do laboratorium w celu identyfikacji na podstawie kodu DNA. Tylko w niektórych przypadkach identyfikacja była możliwa na podstawie, znalezionych przy zmarłych - telefonu komórkowego, lub karty pracownika.

Właściciel fabryki w Bangladeszu przebywa w areszcie, architekt zawalonego budynku, twierdzi, że to miał być biurowiec, nie fabryka. Budynek, według architekta, miał być biurowcem i tak został zaprojektowany. Ponadto projektant ujawnił, że obiekt miał mieć 5, a nie 8 pięter. Nie przewidziano też w projekcie - co oczywiste - biorąc pod uwagę przeznaczenie budynku, tak ciężkich urządzeń, jakimi są maszyny produkcyjne i wielkie generatory.

Śledczy: winna samowola budowlana

Na początku akcji ratunkowej, władze miasta zarządziły, że po trzech dniach od katastrofy, ratownicy muszą zejść z gruzowiska, bo zdaniem decydentów – nikt już tak długo nie mógłby przeżyć pod gruzami bez wody i jedzenia. Po zejściu ratowników miał wjechać na teren zawalonego budynku sprzęt ciężki do usuwania gruzów. Staraniem ratowników, termin wjazdu sprzętu ciężkiego przedłużono.

Obecnie, według źródeł wojskowych, które nadzorują operację wydobywania zwłok z gruzowiska, grupy ratownicze zostaną na miejscu jeszcze dwa do trzech dni. Dotąd prawie 2,5 tys. osób udało się uratować, w tym wiele w stanie ciężkim. W niektórych przypadkach konieczne były m.in. amputacje kończyn. Mówi się, że w zawalonym budynku, w krytycznym dniu, było w pracy ponad 3,5 tys. osób. Funkcjonowały w nim fabryki odzieżowe i sklepy. Według mediów, prócz pięciu fabryk odzieżowych, produkujących dla odbiorców zachodnich, pracowały w nim także sklepy i bank.

Zdaniem władz Dhaki, właściciel budynku bez pozwolenia, czyli nielegalnie dobudował trzy piętra i wyraził zgodę na zainstalowanie w pomieszczeniach produkcyjnych, ciężkich maszyn i generatorów. Według oceny śledczych, przyczyną zawalenia się obiektu były wibracje wielkich generatorów, praca maszyn fabrycznych i niska jakość prac budowlanych.

Przed katastrofą robotnicy sygnalizowali, jak się okazało na próżno, że w starzejącym się budynku widać pęknięcia. Według naocznych świadków, katastrofa nastąpiła błyskawicznie; gmach złożył się jak przysłowiowy domek z kart. W ramach natychmiast podjętego i nadal prowadzonego śledztwa, aresztowano właściciela budynku i kilka innych osób, w tym właścicieli zakładów tekstylnych funkcjonujących w budynku.

Stanisław Cybruch

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto