Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Barbara Wachowicz:"Kocham się z wzajemnością w języku polskim"

Redakcja
Barbara Wachowicz – zwana „Pisarką losu polskiego”, otrzymała tytuł Great Woman XXI Century przyznany przez American Biographical Institute.
Barbara Wachowicz – zwana „Pisarką losu polskiego”, otrzymała tytuł Great Woman XXI Century przyznany przez American Biographical Institute. Fot. Agnieszka Perepeczko
Barbara Wachowicz jest laureatką m.in. Złotego Krzyża za zasługi dla Harcerstwa Polskiej i Orderu Uśmiechu. American Biographical Institute wybrał pisarkę do grona Great Woman XXI Century. Zapraszam do lektury rozmowy z tą niezwykłą osobą.

Adam Sęczkowski: Czy miłość do literatury romantycznej ma źródło w domu rodzinnym?
Barbara Wachowicz: Przywołuję słowa Żeromskiego: "Każdy ma swoje miejsce ulubione w dzieciństwie. I to jest Ojczyzna duszy". Ojczyzną mojej duszy, myśli i serca jest i pozostanie Podlasie – lesista kraina nad Bugiem.
Powiedział Sienkiewicz, że po Powstaniu Styczniowym"zgaszono wielki znicz na forum", ale domowe ogniska płonęły jasno i by Polskę zabić – trzeba było zabijać ją w każdym polskim domu. Miałam szczęście wychować się właśnie w takim domu, gdzie płonęło ognisko tradycji i trwała więź historii z losami rodziny... Mój ojczysty dziad Konstanty Wachowicz w łunie zachodu mówił najwspanialszą baśń: "Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie" – i wiódł nas w zaczarowany krąg Chopina…(Był wspaniałym muzykiem, niestety nijakiego talentu w tej mierze wnukom nie ostawił!). Wymyślił urzekającą zabawę porównywanie zjawisk przyrody z opisanymi przez Mickiewicza w "Panu Tadeuszu". BURZA. LAS. SAD. Wokół nas działy się czary z Inwokacji… Gryka "jak śnieg biała" kwitła na podlaskich polach "przepasanych jakby wstęgą, miedzą", na której siedziały "ciche grusze"…
Wkraczaliśmy w świetlisty świat Soplicowa i mroczny czas kibitek III części "Dziadów" powtarzając za Mickiewiczem przysięgę, że jeśli zapomnimy o nich to Bóg zapomni o nas. Przed naszymi zachwyconymi oczyma rozwijało się jak złotolity pas słucki bogactwo "Trylogii".
W Maciejowicach przyklękaliśmy przed krzyżem, by ucałować proch ziemi, gdzie padł posiekany szablami kozackimi Tadeusz Kościuszko. I moja babunia Anna, która nas tam zabrała mnie i mego brata harcerza mówiła: "Nieprawdą jest, że Kościuszko zawołał tutaj Finis Poloniae". On powiedział: "Chociaż my, Jej żołnierze ginąć możemy to Rzeczpospolita jest nieśmiertelna!"
I tego uczono mnie w moim domu rodzinnym.

Jakie mądrości przekazali Pani nasi romantycy? Wiele osób twierdzi, że romantyzm nie jest modny i nie jest potrzebny w dzisiejszych czasach.
- Romantyczny "żar słowa i treści rozsądek" (jak mówi Norwid) jest wielką spuścizną, z której czerpały hart pokolenia. Kiedy nie mieliśmy armii, rządu, broni – wielka literatura romantyczna była naszym wojskiem, rządem i orężem, co wyraził genialnie Żeromski w scenie deklamacji "Reduty Ordona" w "Syzyfowych pracach".
Romantyzm jawi się nam zazwyczaj szalony, tragiczny, powstańczy. A przecież jakże ważna jest Wielka Romantyczna Myśl. Czyliż nie są gorzko aktualne słowa autora "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego":"Cóż to znaczy zdradzić? - pyta Mickiewicz - Zdradzić jest to opuścić ideę trudną do zrealizowania, to porzucić żmudny obowiązek, dla korzyści namacalnych i łatwo uchwytnych". Mówił Mickiewicz także, że "To tylko dzieło coś warte z którego człowiek może się poprawić lub mądrości nauczyć." Iluż mądrości mogliby nas wielcy romantycy nauczyć gdybyśmy ich chcieli posłuchać.
Nazywali się pięknie i trafnie – szlachetnie się różniącymi przyjaciółmi. Romantyzm był epoką wielką, która (że znów odwołamy się do Mickiewicza) – "Nie ma bezkrólewi duchowych". W naszej epoce bezkrólewia duchowego jakże potrzebni byliby w życiu narodowym różniący się, ale – szlachetnie – przyjaciele.

Przewędrowała Pani tysiące kilometrów tropami Wielkich Polaków. Od Wielkiej Brytanii po Kanadę, od Italii po Skandynawię. Jest Pani jedyną pisarką, która zdokumentowała szlak bitewny Tadeusza Kościuszki w USA. Uważa Pani, że kto chce poznać wybitną postać musi pójść jej śladami? Która z podróży była dla Pani najbardziej pouczająca?
- Nasze Kresy! Tropy Mickiewicza na Litwie i Białorusi. Niezwykła szansa, by popatrzeć na pejzaże "Pana Tadeusza", "Ballad i romansów" – które nie utraciły nic ze swojej urody. Sfotografowałam całą inwokację z "Pana Tadeusza" ze świerzopem bursztynowym włącznie...

A Niemen "domowa rzeka". Dotarłam do Bohatyrowicz. Ostatni mieszkańcy tej, niestety zamierającej już, a tak pięknej wsi, przypomnieli mi wzruszające motto pani Elizy Orzeszkowej – "Gniazdo nasze – wszystko nasze". Przeżyliśmy wspólnie uroczystość poświęcenia pomnika powstańców w miejscu kurhanu opisanego w "Nad Niemnem" i słuchaliśmy ech, które tam naprawdę są...
Wyprawa do Narwiku szlakiem Brygady Strzelców Podhalańskich kiedy wspięłam się na górskie ścieżki, gdzie walczyli Podhalanie (co opisał tak mistrzowsko Ksawery Pruszyński w swym wspaniałym reportażu "Droga wiodła przez Narwik") – towarzyszyła mi fraza z wiersza Broniewskiego (Pruszyńskiemu przypisanego): "Droga wiedzie przez fiordy, droga wiedzie przez śniegi, droga wiedzie do Polski ze wszystkich na świecie Norwegii".
Bardzo często spotykam się ze zdumionymi pytaniami – "To Chopin był w Szkocji?". A przecież to bardzo ważna epoka w jego życiu, udokumentowana obszernymi, barwnymi listami.
Miałam niezwykłą szansę wysłuchania koncertu Chopinowskiego w pałacu w Keir, na tym samym fortepianie, na którym on grywał. Wiele miejsc można było zwiedzać z jego listami w dłoni jak z przewodnikiem, bo nic od 1848 roku tam się nie zmieniło. Marzył mi się album prezentujący te pałace, parki, wrzosowiska, które opisał. Niestety nie udało mi się zdobyć szansy na realizację tego marzenia.
Rzym. Niestety zwiedzający wieczne miasto Polacy nie wiedzą, że w najpiękniejszym parku Villa Borghese jest Piazza Enrico Sienkiewicz, reprezentacyjna aleja wiodąca do Placu Hiszpańskiego to Viale Adamo Mickiewicz, a wokół placu jest prawdziwe polskie zagłębie z tablicami poświęconymi Słowackiemu, Norwidowi, Sienkiewiczowi.

Napisała Pani opowieść o życiu Tadeusza Kościuszki. Czy trudno było odnaleźć się w zgoła odmiennej historii, postaci uczestnika wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i Najwyższego Naczelnika Siły Zbrojnej Narodowej w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej?
- Przede wszystkim odkryłam wielkość dokonań naszego bohatera w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. 20 tysięcy kilometrów, które przewędrowałam od granicy kanadyjskiej do Charlestonu tropami bitewnymi Naczelnika to historia lat bohaterskich, barwnych, kolorowych, ale też często groźnych, chłodnych i głodnych. Odnalazłam list naczelnego wodza Jerzego Waszyngtona pełen zachwytu nad fortyfikacją "najważniejszego posterunku Ameryki" – jak napisał o twierdzy West Point, stworzonej przez inżyniera Kościuszkę.
Na stopniach pomnika Kościuszki, który zdobi plac przed Białym Domem potomek najsławniejszego prezydenta Stanów Zjednoczonych, twórcy Deklaracji Niepodległości Thomasa Jeffersona, powiedział mi, że wyryłby na cokole tego pomnika słowa jakie jego wielki protoplasta napisał do swego dozgonnego przyjaciela Tadeusza Kościuszki: "Każdy prawy Amerykanin kocha Cię i czci". I to prawda. Wystarczy odwiedzić miasto Kościuszko w stanie Mississippi, które gdy Warszawa nie miała pomnika Naczelnika – uczciło go bardzo pięknym monumentem, a w Dni Dziedzictwa Polsko – Amerykańskiego dziatwa wytańcowuje tam mazury i polonezy i śpiewa hymn poświęcony zwycięzcy spod Racławic.
Dane mi było odwiedzić wszystkie miejsca, gdzie Kościuszko przeżył 8 lat barwnych, walecznych, chłodnych i głodnych, brawurowych, pełnych niebezpieczeństw, triumfów, radości i przyjaźni. Od rzeki Delaware pod Filadelfią, która była debiutem fortyfikacyjnym młodego inżyniera, poprzez wielkie zwycięstwo pod Saratogą, legendę West Point – gdzie dziś istnieje najważniejsza Akademia Militarna USA z pięknym Ogrodem Kościuszki, który założył na skałach... Przejechałam przepiękne amerykańskie Południe, dotarłam do rzek Yadkin i Dan, które stałyby się mogiłą Armii Południowej, gdyby Kościuszko nie zorganizował brawurowej przeprawy...
Jest Pani autorką książek o najwybitniejszych postaciach polskiego harcerstwa.
W jakich okolicznościach zetknęła się Pani z tym ruchem? Jakby Pani odpowiedziała na pytanie rodzica dlaczego warto zapisać dziecko do harcerstwa?
- Mojemu pokoleniu odebrano radość harcerstwa, ale wzrastaliśmy na lekturze "Kamieni na szaniec"Druha Aleksandra Kamińskiego i powtarzaliśmy jego słowa: "Nie dość jest myśleć i mówić o Polsce. Trzeba samemu reprezentować Polskę".

Twórca Harcerstwa Polskiego Andrzej Małkowski w roku 1911 napisał w swoim świetnym piśmie "Skaut" słowa, które do dziś nie utraciły swej aktualności: "Stajemy do szeregu z wiarą, że praca ta wyprowadzi pokolenie młodzieży polskiej dzielnej i ofiarnej dla narodowej sprawy. Harcerzami chcemy ją zrobić nowoczesnymi, krzewicielami postępu o polskie tradycje opartego, tęgimi pracownikami na polskiej niwie. A do pracy nam, Polakom, wziąć się potrzeba. Na kamieniu przywalającym grób matki leżą olbrzymie głazy niezgody naszej, zawiści, prywaty". Druh Małkowski zapowiadał walkę o wychowywanie młodych Polaków w aurze "obowiązkowości, pracowitości, solidarności, woli i nieugiętości".
Wszyscy jeszcze żyjący harcerze z drużyny Bohaterów "Kamieni" - Rudego, Alka i Zośki mówili mi o tym, iż ich marzeniem było stworzenie "ideału Polski godnej szacunku".
Andrzej Trzebiński – ich rówieśnik i poeta, który zginie w egzekucji ulicznej z zagipsowanymi ustami powiedział o swoim pokoleniu: "Ta młodość nie myśli o zgliszczach, lecz łunę myśli poniesie". Ta łuna myśli bije z notatek Alka, rozkazów Zośki, listów Rudego. Zachował się Katechizm Szarych Szeregów, z którego warto przytoczyć chociaż kilka przesłań: "Życiem moim: Polska cierpiąca i walcząca. Wiarą moją: Polska zwycięska i tryumfująca. Przy spełnianiu służby okazywać będę męską twardość i niezłomną wierność Sprawie. Młodość swą uratuję wbrew zakusom wroga, chcącego ją wyjałowić i zmarnować. W tym celu ducha swego kształtować będę na narzędzie Wielkiej i Dobrej Sprawy Ojczystej, będę prawy, dobry i silny".

Dowodem, że tacy właśnie byli harcerze Szarych Szeregów są życiorysy właśnie tych nielicznych, którym dane było przeżyć.

To najwspanialsi ludzie naszej epoki. Przeszedłszy wszystkie kręgi piekieł – okupację, Powstanie, obozy, więzienia w PRL-u – nie załamali się, ukończyli z najwyższymi odznaczeniami studia, stali się znakomitymi lekarzami, architektami, chemikami, instruktorami harcerskimi. Są żywym zaprzeczeniem gorzkiej konstatacji Norwida, że "Polak w Polaku to olbrzym, ale człowiek w Polaku to często karzeł". Swoją walką i życiem udowodnili, że i Polak w Polaku i człowiek w Polaku może być olbrzymem.

Przewodniczy Pani Radzie Programowej Konkursu "Arsenał Warszawa", którego finał odbywa się corocznie w miesiącu czerwcu. Do kogo skierowany jest ten konkurs?
- "Arsenał Warszawa" – hołd naszej młodzieży dla Stolicy, poszukiwanie różnych barw jej przeszłości, ocalenie pamięci tych, którzy tu żyli, pracowali, walczyli i ginęli, wędrówki jej ulicami, odkrywanie ich historii, odnajdywanie tropów wielkich Polaków na warszawskich ścieżkach. Młodzież przygotowuje prace rewelacyjne, dociera do wielu postaci szarych, a niezwykłych bohaterów, których pochłonąłby mrok zapomnienia.
Jako przykład przytoczę świetny filmowy wywiad przeprowadzony przez uczniów Liceum im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego z synem rotmistrza Witolda Pileckiego, a także z jego prawnukiem i imiennikiem – maturzystą. Zapytali go – czy świadomość, że jest się prawnukiem jednego z najodważniejszych ludzi Europy to splendor czy obciążenie? Witold Pilecki Junior odrzekł – Odpowiedzialność, by go nigdy nie zawieść.

I to jest ich za grobem zwycięstwo.

Zajmuje się Pani przede wszystkim wiekami dawnymi, a co ze współczesnością? Czy Polacy mają obecnie kryzys autorytetu? Gdzie mamy ich szukać?
- W każdej mojej książce są współcześni Polacy. Znakomici nauczyciele, wspaniali lekarze, harcerze pełniący służbę w braterstwie.
Gdzie są autorytety – o tym mówią dziesiątki listów, które otrzymuję od młodzieży. Oto co piszą:
Oleńka Wierzba z Warszawy: "Niedługo skończę 17 lat. To przecież taki «powstańczy» wiek. Tylu wspaniałych ludzi, kwiat polskiej młodzieży stanął murem w obronie swojego miasta dając dowód, że jeszcze Polska nie zginęła. Z całego serca podziwiam Powstańców, tysiące bezimiennych bohaterów do ostatniej kropli krwi walczących i wierzących w Polskę. Jaka szkoda, że tak wielu z nich nie doczekało wolności, na pewno mogliby wpłynąć na losy Polski, przekazując dzieciom i wnukom wspomnienia i ideały tak ważne w dzisiejszym świecie gdy często wartość człowieka ocenia się nie po tym jaki jest, ale po tym, ile ma pieniędzy. Bohaterowie Szarych Szeregów i Powstańcy Warszawy będą dla mnie zawsze wzorem, od nich się uczę szacunku do Ojczyzny i patrzę na swój kraj jak na coś najcenniejszego w świecie".
Jan Paweł II nazwał naszą młodzież "strażnikami poranka". Twórczyni harcerstwa polskiego – druhna Oleńka Małkowska, którą miałam szczęście jeszcze poznać – napisała: "Mój Boże, cóż to za cudna młodzież! Komunizm spłynął po niej jak woda z piór kaczki. Jak młody las wyrastają nowe dorodne pokolenia, oni Polskę uporządkują, stworzą harcerskie zmartwychwstanie!". Z liceum im. Marynarki Wojennej w Gdyni młodzież napisała mi, że stworzyli Bractwo Poszukiwaczy Pereł. Pereł historii, kultury polskiej, bohaterów, "bo nie możemy dopuścić by o nich zapomniano". Ania Strzelec z Chorzowa napisała: "Krzyś Baczyński powiedział – Trzeba nam teraz umierać by Polska umiała znów żyć. My nie musimy pięknie umierać jak oni, ale możemy pięknie żyć – za Nich!". Dominika Makówka z Piotrkowa Trybunalskiego pisze: "Możemy wołać do Niej, za którą Oni polegli – Jeszcze nie zginęłaś póki my żyjemy, a my nie zginęliśmy póki Ty żyjesz w nas!". Po raz pierwszy w Krakowie zacytowałam odnalezioną, nieznaną piosenkę Baczyńskiego kończącą się słowy: "Gdy mnie kula roztratuje w proch i gruz – kto Cię Polsko będzie kochał, w sercu niósł?". I wtedy obecna na widowni młodzież krzyknęła: "My!."
Jest Pani laureatką Vox Populi w Konkursie Mistrz Mowy Polskiej mającego na celu propagowanie najlepszych wzorów językowej pięknej i poprawnej polszczyzny. Czy ta nagroda była dla Pani honorem, wyzwaniem czy radością?
- Ten piękny wawrzyn jest zwycięstwem moich bohaterów, tych prawdziwych Władców Języka Polskiego, którzy – jak Norwid mawiali skromnie: "Jam nie mistrz, jam sługa języka". Wielki językoznawca Profesor Szober powiedział: "Im niższy jest stan kultury językowej, tym gwałtowniejsza fala zalewu obcojęzycznego." Są mili goście, bogacący nasz język, ale jest i cudzoziemska gawiedź, która jak wspomniana przez Pana plaga rozpiera się arogancko. Nigdy nasz nie był skamieliną ani tez wyschniętym kałamarzem. Przyjmowaliśmy ochoczo nowe barwy do rodzinnej tęczy. Któż dziś pomni, że "ułan" czy "chata" nie są słowami rdzennie polskimi. Ale inny jest walor pięknego novum, a czym innym zalew brudnego nurtu pokracznej cudzoziemszczyzny.

Czemu jemy lunch a nie obiad? Dlaczego na wydarzeniu pojawiają się celebryci zamiast sław? Zamiast prezentów wręczamy gifty, a będąc zmęczeni mówimy, że brakuje nam poweru, zamiast mówić o tym, że nie mamy w sobie energii?
- Chce się zakrzyknąć za Hemarem: "Język polski mordują! Ratunku!". Z jakimś heroizmem obronili ten dar Polacy na ziemi Mickiewicza i Słowackiego. Bronią tego daru polskie szkoły w USA i Kanadzie. Uczennica szkoły im. Kościuszki w Chicago pisze inwokację: "Szkoło, pójdę w świat, ale zabiorę największy dar jaki mi dałaś – język ojczysty".
Henryk Sienkiewicz odsłaniając w 1899 roku pierwszy na ziemiach polskich pomnik Juliusza Słowackiego, który marzył "aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa" – nazwał język polski "niespożytym jak spiż i błyszczącym jak złoto".
Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział: "jeśli Ojczyzna jest naszym domem to język jest dachem ten dom osłaniającym. A dom najpierwej umiera od dachu. Więc chrońmy go i brońmy".
Sienkiewicz zapytany, gdy otrzymywał nagrodę Nobla, o największą miłość życia odrzekł: "Jeśli się kocham to w języku polskim". Ja dodaję – że z wzajemnością. Jakże słusznie powiedział Norwid: "Nie miecz, nie tarcz bronią języka, lecz – arcydzieła!"

Fiolet to ulubiony kolor Barbary Wachowicz. Przeczytałem, że osoby które identyfikują się z kolorem fioletowym są zazwyczaj wielkoduszni, władczy, pełni ducha, bogaci w myśli, bardzo uczuciowi, o dobrej intuicji, poszukują odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Czy taka właśnie jest Barbara Wachowicz?
- Nie do mnie należy ocena mojej osobowości natomiast pytającym mnie skąd zamiłowanie do tego koloru przypominam czego jest symbolem? Wierności i pokory. A chociaż ta druga cecha nie jest mi właściwą to tej pierwszej nawet wrogowie mi nie odmawiają.

Jakie są Pani plany na najbliższe miesiące?
- Podaje je precyzyjnie moja strona internetowa

www.barbara-wachowicz.pl

, a trudzę się nad dwoma książkami – "Sercem Polak" o Chopinie i wywiadem rzeką, do której to pozycji wybrano tytuł z eseju jaki poświęcił mi młody dziennikarz Szymon Babuchowski"Zakochana w Polsce".
I tej miłości wszystkim życzymy.

Dołączam się do tych życzeń i dziękuję za przemiłą rozmowę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Barbara Wachowicz:"Kocham się z wzajemnością w języku polskim" - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto