Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Batra: możesz dokonać wielkich rzeczy, zmienić swoją rzeczywistość

Weronika
Weronika
Zbiory prywatne Bartosz Batra
O tym, że nawet po sześćdziesięciu stoczonych walkach potrafi wyciągnąć rzęsę z oka filigranowej kobiecie, o szacunku do rodziców i do wszystkiego, co otrzymał, a także o mistycznej filozofii Muay thai rozmawiam z Bartoszem Batrą.

Bartosz Batra stoczył ponad sześćdziesiąt walk, w tym trzydzieści pięć na pełnych zasadach boksu tajskiego. Wielokrotnie trenował i walczył w Tajlandii, między innymi na legendarnym stadionie Lumpini. Jako pierwszy Polak walczył na galach Max Muay Thai oraz Thai Fight. Jest zawodowym mistrzem Polski muay thai IPCC, zawodowym mistrzem krajów nadbałtyckich BMAF oraz mistrz świata K1 Global.

Bad boy – tak jak sugeruje napis na Twojej bluzie czy po prostu dobry chłopak? Kim jesteś?

Hehe, lubię tą bluzę, ale no chyba coś w tym jest, że sporty walki wybierają ludzie dość charakterni. Jeśli chodzi o mnie to był to pewien proces, sztuki walki nauczyły mnie pokory i szacunku, ale też pewności siebie i walki o swoje choćby po trupach. Jestem uparty i prędzej czy później dostaję to, czego chce i rzeczywiście mogę sprawiać takie wrażenie, że nie cofnę się przed niczym dopóki nie osiągnę tego, co sobie założyłem, choćby miało to kosztować bardzo wiele.

Zawsze taki byłeś czy jakaś szczególna droga zaprowadziła Cię do tego momentu w życiu?

Mogę zaskoczyć teraz niektóre osoby, ale w młodości byłem naprawdę grzecznym dzieckiem i starałem nie pakować się w kłopoty - niestety to kłopoty same znajdowały mnie. Byłem drobnym chłopcem, a, że mój ojciec jest obcokrajowcem nie sposób było nie zwracać na mnie uwagi z powodu koloru skóry; często byłem zaczepiany i wdawałem się w bójki, a braki fizyczne - nadrabiałem jak to mówiły nauczycielki "niewyparzona gębą". Natomiast wolny czas często spędzałem przed tv oglądając filmy ze sztukami walki, gdzie mały pokonuje dużego. Ojciec w końcu zaprowadził mnie na salę treningowa taekwon-do, gdy miałem 10 lat żebym mógł się wyszaleć. I tak to się zaczęło.

Bywasz delikatny? Totalnie delikatny – no wiesz – potrafisz wyciągnąć rzęsę z oka filigranowej kobiecie?

Hehe! Oczywiście, że tak, wystarczy spytać mojej narzeczonej. Jestem bliski dla bliskich. Rodzina jest dla mnie na pierwszym miejscu i wiem, że prawdziwy mężczyzna nie wstydzi się okazywać uczuć i stara się żeby jego bliscy czuli się przy nim bezpiecznie. Nigdy na odwrót.

A jak odbierają Cię ludzie?

Heh, trzeba zapytać ludzi. Ludzie w obecnych czasach żyją w wirtualnym świecie, śledzą moje walki czy też wypowiedzi przed nimi - nie ukrywam, że wole walczyć z ludźmi, których nie lubię i nie darzę sympatią; daje mi to dodatkową motywację i przed moimi pojedynkami jest dużo "złej krwi”, bo dodatkowo mnie to motywuje, ale koncentruje się na swoim rywalu, więc jestem czasami zaskoczony jak poznaje nowe osoby, a one po chwili mówią "Ale, Ty jesteś spoko, a myślałem, że nie da się z tobą pogadać” etc.

Ale, dlaczego akurat sport?

Sport i w ogóle rywalizacja sportowa to coś pięknego, wchodzisz na salę treningowa z czystą kartką, nikt nie pyta skąd jesteś, ile zarabiasz - każdy jest równy i osiągnie to, co sam wypracuje na treningu. Dla mnie przyjście na trening to wolność - w ringu podczas walki nie czuje presji, czuje się jakbym odbierał nagrodę za ciężką pracę, bawię i napawam się tą chwilą, kto raz tego posmakuje już nigdy nie będzie chciał odejść.

Co jest takiego wyjątkowego w Muay Thai?

Po raz pierwszy zobaczyłem walkę muay thai w 2003 roku we Wrocławiu, podczas gali w hali Orbita i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Walczący zawodnicy mieli wtedy po 16 lat, a okładali się wzajemnie bez litości kolanami i łokciami, a po walce oddali sobie szacunek. To właśnie jest piękne w tajskim boksie, możemy się nie lubić, ale po walce okazujemy sobie szacunek i dziękujemy za walkę.

Pamiętasz swoje pierwsze zwycięstwo? O czym wtedy pomyślałeś?

Oczywiście, że pamiętam - to było piękne uczucie. Mam jasno wyznaczony cel od początku chciałem być "kimś " w tym sporcie i żeby moje imię zapamiętano na długo - zawsze chciałem być mistrzem, chciałem by przeciwnicy się mnie bali, chciałem być numerem jeden i do tego dążę.

Twój sukces to w stu procentach zasługa Twojej dyscypliny i samozaparcia, czy jest ktoś – coś, dzięki komu – czemu jesteś tym, kim jesteś?

Miałem wielu trenerów, ale szczególny wpływ miał na mnie mój obecny szkoleniowiec Mariusz Cieślinski to dzięki niemu jestem teraz, kim jestem. Oprócz tego, że jest świetnym trenerem, zawodnikiem i przyjacielem można powiedzieć, że jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałem. Nauczył mnie "życia" i tego, że nie można być w życiu ofiarą, bo nikt się nie będzie nad tobą rozczulał i nic Ci się w życiu nie należy - musisz na to zapracować sam. Wiem, że bez niego nie byłoby mnie, za co serdecznie mu dziękuję. Kolejna osobą jest mój ojciec, który zaprowadził mnie na trening i który zawsze mnie wspierał - choć nie było ze mną łatwo. No i oczywiście za każdym facetem stoi jego mama i tu powiem tylko tyle, że charakter mam po niej, więc radzę z nią nie zadzierać. Mimo tego, że mam 30 lat nadal trochę się jej boję.

A skąd pomysł, aby trenować innych?

No cóż nie ukrywam, że moja pasja stała się moja praca, a popularność sportów walki w Polsce sprawiła, że trenerka stała się czymś naturalnym i tak od blisko trzech lat już prowadzę własny klub KO GYM Wrocław.

Czy czasem widzisz w tych chłopakach siebie sprzed lat?
Niestety tak i nie ukrywam, że jestem trochę rozdarty widząc utalentowanego, zdeterminowanego młodego chłopaka gotowego rzucić wszystko dla naprawdę ciężkiego kawałka chleba. Dlatego zawsze powtarzam moim uczniom, że nauka i wykształcenie jest najważniejsze i żeby traktowali ten sport, jako pasję zwłaszcza, że teraz jest tyle możliwości, których kiedyś nie było, gdy ja zaczynałem.

Czy jest coś, o czym powinien pamiętać – myśleć i przypominać sobie na każdym kroku młody zawodnik Muay Thai?

Muay thai to filozofia, o której wielu zapomina, to przede wszystkim:
żyć zgodnie z własnym sumieniem, szanować trenera i kolegów z sali treningowej, dzięki którym każdego dnia stajesz się lepszy, lepszy od siebie z wczoraj, a nie lepszym od kogoś. To pewność siebie, ale nie pycha, to duma z tego, co się osiągnęło, a nie nieskromność. To walka każdego dnia na zewnątrz, ale jasno postawiony cel i spokój wewnątrz, to ciężki trening każdego dnia, zarówno ciała jak i umysłu z wiarą, że nieważne kim jesteś i skąd pochodzisz, możesz dokonać wielkich rzeczy i zmienić swoją rzeczywistość.

Dziękuje za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto