Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Berlińskie wspomnienia. Muzeum ”Ściany”

Andrzej Nowak
Andrzej Nowak
Bardziej luksusowa wersja pamiątki Muru Berlińskiego
Bardziej luksusowa wersja pamiątki Muru Berlińskiego Andrzej Nowak
Na twarzach zwiedzających rysuje się wyraz zdumienia a nawet podziwu. Ten podziw to cicha forma hołdu dla tych, którzy rzucili wszystko i ryzykując życie, usiłowali przedostać się na tamtą stronę, ku lepszej przyszłości.

Od osiemnastu lat berliński mur fizycznie już nie istnieje (pozostały jedynie jego fragmenty). Mur, dotychczas namacalna linia podziału na lepszych i gorszych Niemców należy już dziś do historii i tak jak prawie każda historia doczekał się także własnego muzeum, ulokowanego przy jednym z najsłynniejszych posterunków granicznych Checkpoint Charlie. Tu właśnie stykały się cztery strefy okupacyjne Berlina. Miejsce to ma także i inną bardziej tragiczna wymowę; notowano w jego pobliżu najwięcej prób nielegalnego pokonania muru.

Wszystko zaczęło się jeszcze w czasach oziębienia politycznego w latach sześćdziesiątych. Wtedy to właśnie ówczesny dyrektor i kustosz muzeum dr Reiner Hildebrandt zorganizował pierwszą wystawę poświęconą tym, którzy w akcie desperacji w drodze do wolności usiłowali forsować mur. Był rok 1962. Sukces wystawy był tak ogromny, że rozpoczęto gromadzenie wszystkiego, co z murem związane. Rozbudowująca się ekspozycja potrzebowała większych pomieszczeń i wtedy dr Hildebrandt trafił do Checkpoint Charlie. I tak już zostało. Z każdym rokiem w muzeum przybywało eksponatów i dokumentów, bo przybywało też chętnych do ucieczki w lepszy świat. Kiedyś wstęp do muzeum był bezpłatny, potem kosztował 4 Marki a dziś 9,50 Euro.

Najczęściej zaglądają tu Amerykanie. Przychodzą Kanadyjczycy, Anglicy i Francuzi. Przyjeżdżają turyści z całego świata. Japończycy z nieodłącznymi aparatami pstrykając fotkę za fotką starają się zrozumieć niemiecki problem. Nie brak tu również i samych Niemców, dziś wolnych, dawniej podzielonych. Na twarzach zwiedzających rysuje się wyraz zdumienia a nawet podziwu. Ten podziw to cicha forma hołdu dla tych, którzy rzucili wszystko i ryzykując życie usiłowali przedostać się na tamtą stronę ku lepszej przyszłości.

Krzyże – w hołdzie pamięci ofiarom. Metalowe tabliczki. Na niektórych z nich nazwiska i daty, na innych tylko data i napis ”Unbekant” – nieznany. Na ścianach zdjęcia i dokumenty ilustrujące udane i nieudane próby ucieczek. Jest tu jedno z bardziej znanych: enerdowskiego podoficera Hansa Conrada Schumanna, który porzucając broń skacze przez wyłom w zasiekach. Są i mniej znane, na których zatrzymano w kadrze tragedie i rozpacz tych, którym się nie powiodło.

...ku lepszej przyszłości

Do Berlina Zachodniego ludzie próbowali przedostawać się różnymi sposobami: schowani w bagażnikach samochodów, w schowkach pod deską rozdzielczą, w przemyślnie skonstruowanych zbiornikach na paliwo. Do ucieczek używano wózków dziecinnych walizek, kufrów a nawet kolumn głośnikowych i radioodbiorników. Ludzie przeskakiwali mur o tyczce, włazili po drabinach, używali lin i przemyślnych systemów wielokrążków.
Zrekonstruowano nawet fragment tunelu, jednego z wielu, jakie kopano pod murem. Ludzie budowali lotnie i balony. Są tu fałszywe dokumenty i specjalnie szyte ubrania w których usiłowano ukryć dzieci.
Są łódki i pontony a nawet mała łódź podwodna, która mieszkaniec NRD przedostał się przez Bałtyk do Danii. Ponoć model tej łodzi uznany został za niezwykle udaną konstrukcję i wykorzystano go do celów wojskowych.

Słynna jest historia pewnej rodziny, która wraz z dwójką dzieci, zbudowawszy balon na ciepłe powietrze , usiłowała przelecieć nad murem. Próba skończyła się fiaskiem. Spadli o kilka metrów przed nim. Mimo kłopotów, strachu i braku środków finansowych nie zrezygnowali z dalszych prób. Namówili sąsiadów i w osiem osób zrobili jeszcze większy balon, którym udało im się przelecieć za mur. Kiedy wylądowali po zachodniej stronie, dopadli ich dziennikarze i za okrągłą sumkę kupili prawa do publikacji ich historii. Warto odnotować przy tej okazji fakt, iż zbudowany przez nich balon był największym w Europie.

Niezwykłą oryginalnością i tupetem popisał się pewien mężczyzna, który poszedł bez dokumentów na przejście. Oznajmił on, że jest Austriakiem i musi dostać się pilnie do Berlina Zachodniego bo tam umiera jego matka. Dodał, że w pośpiechu zapomniał dokumentów a tu liczą się minuty. Kiedy strażnik, pragnąc dowiedzieć się u przełożonego co z tym fantem zrobić, przekazał go pod opiekę kolegi , mężczyzna ów, opowiedział drugiemu strażnikowi podobną historię twierdząc tym razem, że jego matka umiera w Berlinie Wschodnim i czy wpuszczą go do stolicy NRD bez dokumentów. Strażnik odpowiedział że, raczej nie będzie to możliwe. – W takim razie trudno – odparł, muszę więc wrócić do hotelu po dokumenty – i najspokojniej w świecie pomaszerował do Berlina Zachodniego.

Oddając sprawiedliwość, powiedzieć trzeba, że berliński mur forsowany był też od zachodniej strony. Znany jest przypadek pewnego naukowca z USA, który za cel swojego życia postawił sobie zlikwidowanie muru. Kilkakrotnie aresztowano go w NRD, ale jako amerykańskiego obywatela szybko wypuszczano. Ten jednak nie poprzestawał. Zbudował wielki taran i nawoływał do rozbicia muru. Protestował, urządzając głodówki, rozrzucał ulotki i podejmował różne inne działania. Wielokrotnie próbowano się go pozbyć odsyłając do USA. Zawsze jednak wracał i próbował od nowa.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto