Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Biała Gwiazda" za burtą Pucharu UEFA. Wisła przegrała z Feyenoordem 1:3

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Porażką w Rotterdamie Wisła Kraków zakończyła swoją tegoroczną przygodę z Pucharem UEFA, jednocześnie odpadając z rozgrywek. Rywal był do ogrania, lecz 45 minut niezłej gry to zbyt mało, aby snuć plany o zwycięstwie.

Bez Clebera, ale z Głowackim

Wisła przystąpiła do spotkania w mocno eksperymentalnym zestawieniu pary stoperów. Pauzującego za kartki Brazylijczyka Clebera zastąpił wracający do składu "Białej Gwiazdy" Arkadiusz Głowacki. Na środku obrony partnerował mu Dariusz Dudka, który w tym sezonie wielokrotnie grywał już na tej pozycji.

Ponadto, zamiast Argentyńczyka Mauro Cantoro na środku pomocy wybiegł Australijczyk Jacob Burns.

Stawką dzisiejszej konfrontacji był awans do kolejnych faz Pucharu UEFA, a nieoficjalnie posada trenera krakowian Dragomira Okuki. Było zatem o co walczyć. A jak walczyli piłkarze obu drużyn?

Kiepski wynik po dobrej grze

Pierwsze minuty to próby ataków obu ekip. Wiślacy mogli objąć prowadzenie już w drugiej minucie, kiedy to po fantastycznym sprincie Jean Paulista posłał piłkę niewiele obok słupka bramki strzeżonej przez Henka Timmera. Swoje siły zaprezentowali też Holendrzy, lecz nie musiał eksponować swoich umiejętności również Emilian Dolha. Szczególnie aktywny w ofensywnych poczynaniach krakowian był Paulista, wtórować próbowali mu Brożek czy Błaszczykowski. Szanse zdobycie gola mieli też gospodarze, lecz sporo szczęścia mieli defensorzy "Białej Gwiazdy".

Niestety, do czasu. W 17 minucie gry zawodnicy Feyenoordu cieszyli się z prowadzenia, kiedy to Dolhę przelobował Nicky Hofs. Wiślacy nie złożyli jednak szybko broni i dążyli do wyrównania.

Podobnie jak w spotkaniu z FC Basel pod Wawelem, tak i w dzisiejszym pojedynku w Rotterdamie, odważna gra przyniosła efekt. Ponownie zbawcza dla "Białej Gwiazdy" okazała się akcja Błaszczykowskiego i Brożka. Pierwszy przebiegł z piłką dobre kilka metrów, ośmieszając przy tym rywali, podał prostopadle do wbiegającego w obręb pola karnego Brożka, który technicznym strzałem trafił do siatki. Kolejne minuty to okres dominacji gości, którzy siali zamęt pod "szesnastką" Holendrów.

Dobra passa uśpiła jednak koncentrację gości. Cztery minuty przed przerwą bezlitośnie wykorzystali to piłkarze Feyenoordu. Po szybkiej akcji dziurę w obronie wykorzystał De Guzman i było już 2:1. Wynik ten utrzymał się do końca pierwszej połowy i wiślacy schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami.

Koniec marzeń, czyli zatopiona Wisła

Pierwsze chwile po wznowieniu gry okupione zostały dość bierną postawą obu zespołów. Niezłą okazję do pokonania bramkarzy rywali miał Paweł Brożek, lecz nie udało mu się doprowadzić do wyrównania. Wiślacy próbowali konstruować akcje ofensywne, lecz w większości przypadków górą z opresji wychodzili obrońcy Feyenoordu. Nieustannie mijające sekundy były znakiem dla przyjezdnych, że jak najszybciej trzeba pokusić się o zdobycie gola.

W 60. minucie ponownie przed doskonałą sytuacją stanął Brożek, lecz świetną paradą popisał się Timmer. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane okazje się mszczą, czego trudno nie odnieść do wydarzeń z kolejnych chwil.

Ku uciesze miejscowych, a smutku krakowskich, kibiców, gospodarze podwyższyli swoje prowadzenie w 67. minucie. Mnożące się błędy defensywy Polaków i olbrzymie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Angelos Charisteas i położenie "Białej Gwiazdy" było nader niekorzystne.

Zawodnicy Feyenoordu spokojnie kontrolowali przebieg gry, nie pozwalając przeciwnikom na zbliżenie się do własnej bramki. Jak woda gasi ogień, tak w Wiśle zgasła chyba nadzieja na wywalczenie korzystnego rezultatu.

Dramaturgii końcówce spotkania dodał sędzia Paolo Dondarini, wyrzucając z boiska Dariusza Dudkę. Nadal olbrzymią chęć gry prezentował niestrudzony Błaszczykowski, lecz pozostawał bezradny w obliczu bierności partnerów i zaciętości przeciwnika.

Po 93. minutach zabrzmiał ostatni gwizdek sędziego, wbijający ostatni gwóźdź do trumny "Białej Gwiazdy". Po raz kolejny polski zespół przedwcześnie kończy swoją przygodę w europejskich pucharach. Feyenoord był dzisiaj niewątpliwie w zasięgu krakowian, lecz, nomen omen, ci nie mieli wielu chwil przebłysku na jego tle. Adios Wisła, adios UEFA!

Czytaj również:
Kamil Zganiacz "Koniec marzeń o awansie. Wisła Kraków przegrała z Feyenoord Rotterdam 1:3"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto