Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem nauczycielem - wywiad z dziennikarzem Wiadomości24.pl

Piotr Drozdowicz
Piotr Drozdowicz
Z uczniami klasy 3B. Zakończenie roku szkolnego 2006/2007.
Z uczniami klasy 3B. Zakończenie roku szkolnego 2006/2007.
Dziś święto nauczycieli. Z tej okazji nasz dziennikarz przeprowadził wywiad z byłym nauczycielem, czyli... ze sobą. - Zabijałem nudę, dawałem uczniom 45 minut wciągającej przygody, pasjonujący odcinek serialu, kończący się w najciekawszym momencie, z kilkoma niespodziewanymi momentami i wieloma chwilami śmiechu.

Dlaczego zostałeś nauczycielem?
- Marzyłem o tym już w czasach dzieciństwa. Doskonale pamiętam czas i miejsce, w którym po raz pierwszy przeszło mi przez myśl, żeby po zakończeniu nauki stanąć po drugiej stronie biurka. 14 lat temu, kiedy wracałem po lekcjach do domu i przechodziłem obok boiska szkolnego pomyślałem, że fajnie by było zostać nauczycielem. Wtedy kusiła mnie jednak tylko wizja wakacji, ferii i wolnych weekendów. Kilka lat później poczułem powołanie, pragnienie pomocy uczniom w poznawaniu świata i samych siebie poprzez kontakt z literaturą i gramatyką języka polskiego. W czasie studiów wróciłem do podstawówki, w której spędziłem osiem lat, tym razem w innej roli.

Jak wspominasz swoją pierwszą lekcję?
- Bardzo miło. Razem z uczniami klasy 6 A omawiałem wiersz o niesamowitym kocie Makawitym. Wprowadzałem pojęcie epitetu i uosobienia. Rozmawialiśmy o naszych domowych zwierzętach i o kocie ze „Shreka”, porównywaliśmy je ze sobą... Dzieci były bardzo aktywne. Pierwszą osobą, która odpowiedziała na moje pierwsze pytanie była uczennica, z którą kilka miesięcy później spotkałem się ponownie w gimnazjum nr 42 przy ul. Twardej.

Słynne gimnazjum dla „twardzieli”?
- Tak, to właśnie tam przeżyłem - jak dotąd - najbardziej ekscytujące chwile mojego życia. Uwielbiałem te duże dawki adrenaliny, kiedy rozbrzmiewał dzwonek na lekcję, brałem dziennik, wychodziłem z pokoju nauczycielskiego, przechodziłem przez korytarz, mówiąc po drodze kilkadziesiąt razy „dzień dobry”, wchodziłem z klasą do sali i… zaczynałem show. Za każdym razem starałem się zaskoczyć uczniów, proponowałem lekcje, których raczej nie można nazwać normalnymi. Zabijałem nudę, dawałem młodzieży 45 minut wciągającej przygody, pasjonujący odcinek serialu, kończący się w najciekawszym momencie, z kilkoma niespodziewanymi momentami i wieloma chwilami śmiechu. Prowadziłem lekcje z dwiema klasami pierwszymi i jedną klasą trzecią.

Opowiedz o swoich popisowych lekcjach.
- Starałem się znaleźć sposób na każdy, nawet najnudniejszy temat i zafascynować nim uczniów. Chciałem, żeby zapoznali się z nim podczas zabawy, ciekawego zadania do wykonania, wciągającej dyskusji… Łączyłem naukę z przyjemnością, dzięki czemu stawała się ona bardziej interesująca i łatwiejsza do zrozumienia oraz zapamiętania. Właśnie na ten aspekt najczęściej zwracali uwagę uczniowie, kiedy pisali anonimowe opinie o moich lekcjach. Zawsze, kiedy „łapię doła”, sięgam po te opinie, żeby poprawić sobie nastrój. Wszystkie są anonimowe, więc mogli pisać, co tylko chcieli, zresztą zachęcałem ich nawet, żeby się na mnie wyżyli (śmiech). A tymczasem 90 proc. opinii to miód na serce…

Jak zatem można zainteresować nastolatków językiem polskim, a zwłaszcza gramatyką?
- Warto zaskakiwać, bo takie intensywne doznania uczeń może zapamiętać nawet na całe życie. Jeśli nauczyciel zszokuje go podczas lekcji o zdaniu podrzędnie złożonym okolicznikowym czasu, miejsca i przyczyny, to jest duża szansa, że uczeń zapamięta to przeżycie i przy okazji gramatykę. Kiedy prowadziłem lekcję na temat zdania podrzędnie złożonego czasu, miejsca i przyczyny przyniosłem do sali magnetofon. Włączyłem na maksymalną głośność piosenki polskiego zespołu pop-rockowego Esoka, a zadaniem klasy było wyłapywanie w tekstach piosenek tych właśnie zdań. W ten sposób nudny temat stał się atrakcyjny. Z kolei w czasie powtórzenia wiadomości o częściach mowy wykorzystałem fakt, że w tamtym dniu zaczynała się wiosna. Podyktowałem temat: Wiosna, wiosenna, wiosennie, zawiośniało wokół nas, bo… hurra! 21 marca – tak! Omówiliśmy każdy wyraz, który jest inną częścią mowy, a potem… rzuciłem w uczniów kolorową piłką. Każdy, kto złapał, podawał liczbę od 1 do 100, otrzymywał jakiś wiosenny wyraz i określał przypadek, liczbę, rodzaj itp., po czym rzucał piłką, żeby ktoś inny złapał itd. Dzięki temu powtórzenie wiadomości i przygotowanie się do klasówki było świetną zabawą.
A co z lekcjami o literaturze?
- Malujemy obrazki na podstawie wierszy, odgrywamy scenki, wcielamy się w wymyślone postaci, np. koleżanki Pana Tadeusza, obgadującej z nim Telimenę albo adwokata Balladyny, kłócącego się z oskarżycielem. Tniemy wiersze na paski z wersami, kilkuosobowe grupy próbują ułożyć z nich utwór, a potem porównują z wersją oryginalną. Uwspółcześniamy teksty. Podczas omawiania satyry „Pijaństwo” Krasickiego zaproponowałem temat: Na imprezie: dużo pić czy dłużej być? Jest mnóstwo możliwości, żeby język polski nie był nudny, żeby przybliżał literaturę i język polski, a przy okazji, a może przede wszystkim rozbudzał kreatywność, umoralniał, uwrażliwiał… Nauczyciel powinien działać tak, żeby zachęcać, a nie zniechęcać do nauki. Powinien zarażać uczniów swoją pasją.

Jaka najzabawniejsza przygoda przytrafiła Ci się w szkole?
- Zbliżał się koniec lekcji z klasą 1 F. Uczniowie chcieli wyjść z sali przed dzwonkiem, więc zablokowałem im drogę, opierając się o drzwi. Rozmawialiśmy o nadchodzących Mikołajkach, przerwie świątecznej. Nagle…drzwi się otworzyły i poleciałem do tyłu na korytarz (śmiech). Na szczęście chłopak, który wchodził do sali był dosyć dobrze zbudowany, więc zatrzymałem się na nim i uniknąłem upadku. Żałuję, że nie widziałem jego zdziwienia, kiedy otworzył drzwi i zobaczył lecącego na niego nauczyciela…

Tęsknisz za pracą nauczyciela?
- Tak, być może w przyszłości nastąpi powrót do szkoły. Na szczęście dzięki komunikatorom internetowym i serwisom społecznościowym cały czas jestem w kontakcie z wieloma byłymi uczniami, spotykamy się też co jakiś czas, ale chętnie znów stanę kiedyś za biurkiem, żeby pomóc nowym uczniom.

Jak zatem uczyć, żeby nauczyć?
- Efektownie i efektywnie… Oddziaływać na emocje, wyobraźnię, łączyć słowa z obrazem, muzyką, multimediami, sięgać po nowoczesne, niekonwencjonalne rozwiązania. I wszystko przyprawiać sporą szczyptą humoru.

Dziękuję za rozmowę.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Byłem nauczycielem - wywiad z dziennikarzem Wiadomości24.pl - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto