Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co może radny?

Redakcja
Gorlicki rynek
Gorlicki rynek Fot. Alicja Nowak
Wielkimi krokami nadchodzi czas kolejnych wyborów. Radni zaczynają pracować na przyszłą kadencję. Konformizm jest jedną z dróg, która pomaga w osiągnięciu celu. O tym, co może radny, słów kilka.

Radny może tyle na ile pozwoli mu układ towarzyski, do którego przystąpił. Do jakiejś grupy przynależeć trzeba, żeby móc przeforsować swoje pomysły. Oczywiście poparcia nie ma się za darmo, nie tylko należy potakiwać liderowi grupy, ale i samemu mieć jakieś atuty, bo jeżeli okaże się, że niczym zespołu nie jest w stanie zaskoczyć, czy w inny sposób potwierdzić swojej wartość, zostaje tylko ręką do głosowania, którą reszta wykorzysta i pod byle pretekstem odmówi wsparcia lub dbając o pozory znajdzie w miarę wiarygodne uzasadnienie, żeby przekonać o braku możliwości lub sensu wspierania pomysłu. Sprzeciw równa się wystawieniu nieprawomyślnego poza nawias. Co znaczy niesubordynacja przekona się przy najbliższym głosowaniu, na którym grupa zamanifestuje swoją dezaprobatę; skoro nie jesteś z nami, to jesteś przeciw. Podniesione ręce za nieprzyjęciem uchwały, na której delikwentowi zależało, okraszone czasami ironicznymi uśmieszkami mają być lekcją pokory. Konformizm to idealna postawa dla pragnącego zaistnieć na lokalnym rynku politycznym. Przez politykę nie należy rozumieć w tym wypadku realizowania programu któregoś z działających ugrupowań politycznych. W radach małych miast polityka to z reguły tyle samo, co własny interes.

Wśród radnych najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy już kolejną kadencję parają się pełnieniem władzy. Ich siła uderza nowicjusza już w dniu wyborów przewodniczącego rady i przewodniczących komisji. Tak się dziwnie składa, że punktowane wyższymi dietami stanowiska w radzie przypadają zwykle tym, którzy już mieli praktykę. Niezależnie od poglądów politycznych stwarzają koalicje tak skuteczne, że nie tylko dostają to, co chcą, ale i tworzą nowe stanowiska, by kolega nie został bez przydziału. W jaki sposób tego dokonać? Nie jest to trudne. Każda grupa ma swoje cele, dochodzi, więc do targów. My głosujemy za tym, a wy oddacie głosy na naszego człowieka. Targi bywają stresujące. Przerywa się sesję. Prowadzi kolejne rozmowy kuluarowe, aż w końcu kompromis zostaje osiągnięty. Część ma to, co zaplanowała, a reszcie wydaje się, że osiągnęli sukces, bo dali mniejszą lub większą władzę osobie, którą uważali za lidera, wierząc w jej umiejętności i lojalność.

Rozsądny, strategicznie myślący przywódca grupy jak najdłużej próbuje zachować twarz przed swoimi ludźmi, bo rozumie, że w nich tkwi jego siła. Głupi szybko zapomina, komu tak naprawdę zawdzięcza swój sukces i jeżeli czuje, że pozycja jego jest dość ugruntowana, zaczyna coraz perfidnej wykorzystywać swój „dwór”, może się sparzyć, ale o tym przekonają go dopiero kolejne wybory.

Gdy stołki zostaną rozdane przychodzi czas pracy. Początkowo atmosfera jej sprzyja, jedni sprawdzają drugich, nie ma jeszcze konfliktowych sytuacji, można odnieść wrażenie, że dobro miasta i lokalnej społeczności stanowi wartość nadrzędną. Niestety, to tylko pozory. Pod warstwą nieszczerych uśmiechów, uścisków dłoni powoli rodzą się intrygi i wzajemne zwalczanie, a w tej dziedzinie nieocenioną rolę odgrywa Internet i lokalne media, które w różny sposób można przeciągnąć na swoją stronę. Pamiętać jednak trzeba, że to wymaga dużej finezji, bo jak przekonać prasę, żeby o jednych pisała w superlatywach, a innych krytykowała, a nawet oczerniała lub całkowicie ignorowała? Zadanie trudne, ale nie niewykonalne. No właśnie, ta finezja, Mogłabym coś podpowiedzieć, ale, po co podsuwać pomysły.

Zaraz po wyborach ujawnia się podział hierarchiczny w radzie, a przecież zgodnie z ustawą o samorządzie terytorialnym rola przewodniczącego rady sprowadza się do organizowania jej pracy oraz przewodniczenia obradom, czyli najprościej mówiąc ma charakter jedynie administracyjny. Ustawa nie przypisuje przewodniczącemu, ani jego zastępcom funkcji reprezentacyjnej, nie ma radnych ważniejszych i mniej ważnych, każdy, zgodnie z wolą ustawodawcy jest niezależną, autonomiczną jednostką reprezentującą wyborców. Radnych ze stołkami od tych bez różni tylko wysokość diety i praca, jaką wykonują na rzecz lokalnej społeczności, z tym, że ci z „parteru” czasem więcej pracują, a ci z foteli więcej reprezentują.

Członek rady miasta dobrze, gdy potrafi być jak człowiek guma, bowiem jedną z podstawowych umiejętności, którą powinien posiąść to elastyczność i to nie ciała, tylko sumienia. W działalności publicznej nie jest ważne, kim jesteś, tylko z kim trzymasz. Ta zasada obowiązuje przez całą kadencję i dzięki niej odnosi się sukcesy nawet wówczas, gdy się ich nie ma.

Radni muszą też wykazywać się pewną dozą wrażliwości. Empatia, może nie jest dobra dla miejskiej kasy, ale przyniesie zapewne wyborcze sukcesy. Słuszność postawionego wyżej twierdzenia na dwóch przykładach. Na wrześniową sesję przygotowano do zatwierdzenia dwie uchwały. W jednej burmistrz domaga się podniesienia czynszów za lokale dzierżawione od miasta na zakłady usługowe i sklepy. W uzasadnieniu jest oczywiście o kryzysie, konieczności uśredniania cen itd. Będący w zrzeszeniu handlowcy nie godzą się na to, swoje stanowisko argumentują również kryzysem, małymi obrotami. Tak naprawdę, to obie strony mają rację, jednak radni stają po stronie kupców. Rodzi się pytanie: dla dobra kupców, czy dlatego, że idą wybory?

Następna uchwała dotyczy trzech punktów powiedzmy gastronomicznych usytuowanych w centrum miasta, na płycie rynku tuż przy ratuszu. Miejsce idealne, czekające na złote czasy, czyli rewitalizację, która była przebojem przedwyborczej kampanii wszystkich kandydatów na burmistrzów. W zasadzie interesujący jest wątek dwóch ogródków piwnych, które usytuowane są po dwóch stronach płyty wspomnianego rynku. Każdy z nich zajmuje obszar 225 metrów2. Jaka jest między nimi różnica? A taka, że za dzierżawę jednego właściciel płaci w sezonie brutto 3.763,33 zł, a prowadzący identyczną działalność z drugiej strony wnosi do kasy miejskiej niemal trzy razy więcej, bo 11.403,89 złotych. Dysproporcja ogromna, ale do przyjęcia. Zaskakuje natomiast to, że to Urząd wnosi uchwałę, by rada wyraziła zgodę na bezprzetargowy wynajem, bo podobno z powodu bliżej nieokreślonego czasu rewitalizacji nie ma sensu robić obecnie przetargu, bo a nuż kasa spłynie i ruszą remonty.

Radni okazują się konsekwentni i jak w przypadku kupców głosują za przyjęciem uchwały, nie upominają się nawet o wynegocjowanie wyższego czynszu, a przecież jak jednemu opłaca się wynajmować miejski teren za ponad 11 tysięcy, to drugiemu by się nie opłacało nawet, gdyby mu nieco dzierżawne podnieść. Tam, gdzie piją piwo i gra kapela lepiej się nie narażać, bo to niezwykle opiniotwórcze środowisko. No i łapki w górę.

I tak proszę Państwa, radny dużo może jak mu grupa pomoże, a taki, co się stawia niech się „buja”, bo dadzą mu…, no nic mu nie dadzą zrobić, oczywiście w mieście.

Nec Hercules contra plures, ta łacińska maksyma nadal obowiązuje i będzie obowiązywać tam, gdzie głos ma demokracja.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto