Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co Pan na to, Panie Prezydencie ?

Janusz Bartkiewicz
Janusz Bartkiewicz
26.02.2013 r. o koło godziny 19:40 stała się rzecz niesamowita. Prezydent RP, Bronisław Komorowski unieważnił zapisy konstytucyjne i wydał wyrok w sprawie konstytucyjności jeszcze nie istniejącej ustawy. I zapadło milczenie. Dlaczego?

Bronisław Komorowski, który złożył uroczystą przysięgę (zapisaną w art. 130 konstytucji), że obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, dochowa wierności postanowieniom Konstytucji, będzie strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla Niego zawsze najwyższym nakazem, zlekceważył publicznie akt, który ślubował chronić i przestrzegać. Zlekceważył i brutalnie złamał to najwyższe prawo.

Uczynił tak, ponieważ wypowiadając się publicznie, wobec wielkiej liczby obywateli RP, ogłosił rzecz rzeczy, która jeży włos na głowie i stawia go w równym rzędzie z ministrem Jarosławem Gowinem. Ministrem, o którym jeden z najznamienitszych polskich prawników (i cała rzesza innych), po jego sławetnym wystąpienie podczas debaty sejmowej o związkach partnerskich, powiedział, że minister plecie bzdury i widać, że nie tylko na prawie się nie zna, ale i treści konstytucji nie rozumie.

Pan Prezydent Bronisław Komorowski nie powiedział, że ma wątpliwości, czy w takim kształcie uchwalone przepisy będą zgodne z konstytucją. Nie, ON powiedział, że będą z nią niezgodne, bo konstytucja polska jest bardzo w tym zakresie konserwatywna. I to jest niebywałym skandalem, nad którym jakoś dziwna cisza zapadła.

Więc zatem ja, jako zwykły magister prawa, zwracam się do Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego, jako do magistra historii, z apelem, aby wzorem ministra Gowina Polakom wody z mózgu nie czynił i uszanował nie tylko ich, ale przede wszystkim konstytucję, na którą przysięgał i której postanowień zobowiązał się strzec.

Jest w moim odczuciu wielkim skandalem, że prezydent Komorowski, wbrew konstytucyjnym zapisom, uzurpuje sobie rolę i prerogatywy innego konstytucyjnego organu, jakim jest Trybunał Konstytucyjny.

Takim stanowiskiem – wyrażonym publicznie - prezydent Bronisław Komorowski wykazał swoje lekceważenie dla fundamentalnych przepisów konstytucyjnych, a zwłaszcza dla treści art. 7, z którego wynika, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. A prawo, w postaci norm konstytucyjnych, stanowi w art. 188 ust. 1 i 3, że to Trybunał Konstytucyjny, a nie prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, orzeka w sprawach zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją, oraz zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami.

TRYBUNAŁ, A NIE PREZYDENT !!!

Prezydent Komorowski w sposób arbitralny stwierdził, że ewentualnie uchwalona ustawa o związkach partnerskich będzie niezgodna z konstytucją, która chroni instytucję małżeństwa. Prezydent Komorowski powiedział – uzasadniając swoje stanowisko – że Konstytucja RP - w porównaniu z innymi europejskimi - ma konserwatywne zapisy dotyczące rodziny, małżeństwa i macierzyństwa.

Dowodził, że aby można było proponowane rozwiązania wprowadzić, trzeba by najpierw dokonać zmiany konstytucji.

Więc, jako magister do magistra, rzeknę tak:

- Panie Prezydencie, proszę w pierwszej kolejności sięgnąć do podręczników gramatyki z poziomu klasy podstawowej i zapoznać czym jest znak przystankowy w postaci przecinka, czyli znak interpunkcyjny. Z podręczników tych wynika, – i tak mnie uczono w szkole, a jesteśmy prawie równolatkami – że przecinek rozdziela różne człony zdania, a między innymi połączone bezpośrednio równorzędne wyrazy zdania pojedynczego.

Powtórzę raz jeszcze: RÓWNORZĘDNE WYRAZY zdania pojedynczego. I teraz niech Pan raz jeszcze przeczyta art. 18 konstytucji, który stanowi:

„Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.”

I co wynika z tego tekstu? Ano to, Panie prezydencie, że pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej
znajdują się następujące instytucje prawne i społeczne:

1. małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny
2. rodzina
3. macierzyństwo i rodzicielstwo

I jeżeli konstytucja wyraźnie stwierdza, że małżeństwo to związek dwóch ludzi o płci przeciwnej, to absolutnie nie określa, że tylko małżeństwo stanowi rodzinę. Konstytucja wymienia rodzinę na drugim miejscu, ale nie definiuje, czym rodzina jest, czyli kto ją tworzy. Konstytucja NIE STANOWI, że TYLKO małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny stanowiące rodzinę, z której wynika macierzyństwo i rodzicielstwo, znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Takiego zapisu w konstytucji, na którą Pan przysięgał, po prostu nie ma!

Panie prezydencie, wszystkie zawarte tam określenia (wyrazy) są równorzędne, a więc sentencja artykułu 18 odnosi się jednakowo do każdego tych wyrazów oddzielnie i nie powinno to podlegać żadnej dyskusji, bo język polski, chociaż trudny, winien być dla każdego Polaka zrozumiały.

A zatem Panie prezydencie, czy związek, jaki łączy mieszkające razem z dziadkami rodzeństwo, nie jest związkiem rodzinnym i odmówi im Pan prawa do traktowania ich jak rodziny, tylko dlatego, że nie łączy ich związek małżeński? Nie uzna Pan za rodzinę dziadka lub dziadków, którzy wraz ze swoim dzieckiem wychowują jego dziecko, bo drugi z rodziców np. umarł lub dziecko i współmałżonka porzucił? Odmówi im Pan prawa bycia rodziną, której konstytucja zapewnia ochronę i opiekę Rzeczypospolitej, tylko dlatego, że rodzice ci nie zawarli ze swoim dzieckiem związku małżeńskiego?

Czy nieformalny związek dwóch osób różnej płci, posiadających wspólne dzieci, nie stanowi rodziny rodziny tylko dlatego, że nie łączy ich związek małżeński? A więc macierzyństwu i rodzicielstwu, osobie pozostającej poza związkiem małżeńskim, też Pan ochrony i opieki Rzeczpospolitej odmawia?

Jakie jeszcze absurdy z polskiej konstytucji chce Pan jeszcze wywieść?

Panie prezydencie Komorowski, proszę z uwagą przeczytać taki oto przepis konstytucji, której przysięgał Pan strzec i przestrzegać:

Art. 32.
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Zatem, jeżeli wszyscy są równi wobec prawa i mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne, to dlaczego dwie osoby o takiej samej płci nie mogą założyć rodziny i korzystać z ochrony i opieki Rzeczpospolitej? Dlaczego nie mają prawa bycia traktowanym, jak osoby zawierające małżeństwo. Przecież nie każe małżeństwo posiada dzieci, a minimo to
wszelkie prawa przysługujące członkom rodziny zachowują.

Na podstawie jakich odrębnych przepisów (zgodnych z konstytucją) osoby o innej orientacji seksualnej mogą być dyskryminowane w życiu społecznymi i gospodarczym, jeżeli tworzą między sobą faktyczny związek rodzinny? Dlaczego przyznanie im praw spadkowych, skarbowych, praw do opieki i wiedzy o stanie zdrowia, jakie posiadają związki małżeńskie, miałoby naruszać konstytucję, która mówi, że wszyscy wobec prawa są równi?

Proszę mi odpowiedzieć, panie prezydencie, na te pytania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto