Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czesław Lang o kolarstwie i Nutella Mini Tour de Pologne

baranowskiadam@o2.pl
[email protected]
Wyścig Dookoła Polski jest fantastyczną imprezą, która daje możliwość pokazania się już najmłodszym "kolarzom". O tej ciekawej inicjatywie rozmawiałem z organizatorem Tour de Pologne - Czesławem Langiem.

Adam Baranowski: Nutella Mini Tour de Pologne po raz drugi wystartuje przy okazji Wyścigu Dookoła Polski. Dlaczego właśnie dzieci? Czy wcześniej powstał projekt w Pana głowie i nie było możliwości realizacji?
Czesław Lang - Wyścigi dla dzieci i młodzieży zawsze były mi bliskie sercu. Tutaj mówimy o rowerach szosowych, ale rajdy rowerowe dla dzieci i młodzieży robimy od 14 lat przy okazji kolarstwa górskiego, przy Grand Prix MTB. Przy dużym Tour de Pologne robiliśmy już wcześniej wyścigi, ale teraz to jest drugi rok z rzędu jak pozyskaliśmy do współpracy partnera, który myśli podobnie jak my. Jest to firma Ferrero, która uważa, że poprzez sport należy wychowywać dzieci, zachęcać młodzież do uprawiania sportu, do zdrowego trybu życia. I taka jest nasza strategia i nasze założenie. Nie ma lepszej okazji niż propagowanie kolarstwa dla dzieci przy dużym Tour de Pologne. Przy imprezie międzynarodowej, kolarskiej Lidze Mistrzów, na którą przyjeżdżają przedstawiciele 50 państw ( a jest to impreza na najwyższym światowym poziomie, gdzie jest duże zainteresowanie mediów), świetnie sprawdza się włączenie dzieci i młodzieży. Dlatego zapraszamy je, by przyjechały.

Co dla dzieci jest największą nagrodą?
- Dla nich nagrodą jest to, że są traktowane jak prawdziwi zawodnicy, że są kibice, media, że mają swój numer startowy, że mogą rywalizować. Dzieci czują się jak prawdziwy peleton i to właśnie dla nich jest największą frajdą. Chodzi o to, żeby pokazać się w telewizji, żeby nazwisko było w prasie, żeby się wyróżnić.

Jakie są główne założenia Mini Tour'u?
- Zdecydowanie na pierwszym planie wychowanie dzieci i młodzieży poprzez sport, pokazanie ciekawej strony sportu, odciągnięcie od komputera. Pokazanie dzieciom, że mamy dla nich fajną imprezę. Również ważna jest promocja zdrowego trybu życia oraz przełamanie własnych ograniczeń.

A może chodzi o stworzenie mody na kolarstwo?
- Moda na kolarstwo istnieje. Pokazali to dzisiaj ludzie z Gdańska. 1200 osób wystartowało w naszej dzisiejszej imprezie (LangTeam MTB - przyp. Red.). Moda na rower jest bardzo duża. Najczęściej jest to rower górski, ale coraz więcej ludzi przesiada się na szosówki. Jak ktoś znajdzie dobre trasy to korzysta. Dobrze to wygląda na Mazurach czy na Kaszubach. Uważam, że jest to sport najbardziej masowy, bo do korzystania z uroków tej dyscypliny wystarczy naprawdę niewiele. Niezależnie od pogody po prostu możesz wsiąść sam na rower i jechać.

Czy podczas mini Tour de Pologne narodziły się już jakieś talenty?
- My nie jesteśmy w stanie śledzić później losów tych dzieci. Ale wiemy, że po wyścigach wielu młodych ludzi trafia do klubów. Najważniejsze to zachęcić ich do uprawiania sportu. Żeby osiągnąć sukces potrzebne są właśnie chęci.

Teraz dzieci już w wieku 9 lat mogą startować, a Pan wsiadł na rower w wieku lat 14.
- Tak, tak. To właśnie był Mały Wyścig Pokoju. Wystartowałem na rowerze mojej mamy, ukraińskiej damce i tak się zaczęła moja przygoda z kolarstwem. Zapisałem się do klubu i tak się potoczyło to dalej. Dlatego bardzo bliskie sercu są mi wyścigi dla dzieci.

Opowie Pan coś więcej na ten temat?
- Wszystko zaczęło się od Małego Wyścigu Pokoju. A dokładnie od tego, że chciałem mieć rower wyścigowy, a w tamtych czasach, a były to lata 70., było to wręcz niemożliwe. Jedyną drogą, aby dostać taki rower było zapisanie się do klubu sportowego, a żeby się do niego dostać trzeba było się czymś wykazać. Co jakiś czas był organizowany taki MWP. Jeden z nich organizowany był właśnie w Bytowie. Moja szkoła mnie nie wystawiła, więc mój szwagier, który był nauczycielem wychowania fizycznego w innej szkole, zgłosił mnie do tego wyścigu. Nie miałem roweru, więc wziąłem damkę mojej mamy. Kierownicę przekręciłem, założyłem granatowe szorty, podkoszulkę i pojechałem. A mieszkałem 7 km od Bytowa, więc rozgrzewkę już miałem. Przyjechałem, 140 dzieciaków już czekało. Ja byłem taki zagubiony w tym tłumie! Dostałem numer i wystartowaliśmy. I było jakoś tak, że przejeżdżaliśmy przez tę moją miejscowość, sporo odjechałem, a że nikogo za mną nie było, więc zacząłem uciekać. Pierwszy przejechałem moje Gostkowo, potem był półmetek i wracać trzeba było niestety pod wiatr. Modliłem się, żebym jako pierwszy wjechał do tego Gostkowa. Była niedziela, więc wszyscy byli po mszy. Zostało mi 7 km, a ja już byłem taki głodny, że źle rozłożyłem siły, dogonił mnie jeden zawodnik i niestety ze mną wygrał. Zająłem drugie miejsce, ale następny etap już wygrałem, kolejny również i zapisałem się do klubu sportowego. Moim trenerem był Eugeniusz Marciniak, który powiedział, że da mi rower wyścigowy. Przyjechałem, a on wziął stary worek po ziemniakach i tam wrzucił trochę starych części, kupę szrotu, a ja to składałem dwa tygodnie, ale byłem bardzo dumny i tak się wszystko zaczęło.

Co jest największym magnesem dla dzieci w obecnych zawodach?. Pana osoba, czy może możliwość spotkania tych wielkich kolarzy?
- Wydaję mi się, że sam Tour de Pologne. Ta impreza już ma wielką markę, jest nagłośniona medialnie i występują w niej najlepsi zawodnicy z kolarskiej Ligi Mistrzów.

Nie przypadkowo Tour de Pologne został w zeszłym roku po raz czwarty najlepszą imprezą w Polsce.
- Dokładnie. Ale to chodzi również o to, że jesteśmy jedyną imprezą, taką prawdziwie polską, która ma bardzo długą tradycję. Nasza impreza, spośród 800 rozgrywanych na całym świecie, należy do tych 23 najbardziej prestiżowych. Tour bardzo dobrze promuje nasz kraj na świecie.

Wracając do zeszłorocznej edycji Mini Tour'u, to w Lublinie była taka sytuacja, że peleton nie chciał jechać pętli w mieście i dzieciaki podobno uratowały ten etap.
- Dzieci pokazały się ze świetnej strony, ale tam był jeszcze inny problem. Wtedy jeszcze warunki nie były aż tak złe. Dopiero jak kolarze dojechali do miasta, to pogoda się zepsuła, a na trasie na dodatek był rozlany olej i opony im się ślizgały. Było niebezpiecznie, ale nie zlekceważyli publiczności, bo przejechali 3 rundy. Wolno, ale przejechali. No i nie finiszowali, bo warunki nie były korzystne.

Jednak dzieci pokazały tam charakter.
- Tak, dzieciaki tam się ładnie pokazały. Spełniło to swoją rolę. Było tam prawie 300 uczestników i zrobili wszystko, na co ich było stać.

W tym roku została zmieniona data imprezy. Co Pan o tym myśli?
- Ja cieszę się, że została zmieniona data Tour'u z września na sierpień. Na pewno więcej kibiców będzie na trasach, no i dzieci będą chętniej startowały. Będą wakacje, będzie więcej wolnego czasu, rodzice chętniej będą pomagać dzieciakom.

Do kogo jest skierowana ta inicjatywa i jak wygląda punktacja?
- Do wszystkich. W zawodach bierze udział wiele grup. Zarówno szkoły, domy dziecka, jak i rodziny. Na danym etapie jest prowadzona klasyfikacja drużynowa, nie ma klasyfikacji generalnej. Nie chcemy tego robić, bo to byłoby poniekąd zmuszanie ludzi do jeżdżenia po całej Polsce. Nie chcemy eksploatować dzieci. Dla nich to ma być zabawa.

Ludzi może odstraszać doping, który swego czasu był bardzo powszechny wśród kolarzy. Jednak wiele się robi, aby to się zmieniło.
- Piękne jest właśnie to, że zaczęła się walka z dopingiem. Jest paszport biologiczny, wyrównuje to szanse wszystkich zawodników. Nie robi się to monopol tylko dla bogatych, dla tych, których stać na "koks", ale wszyscy mogą walczyć na równych zasadach. Zresztą jest to również wielka szansa dla sponsorów, którzy odchodzili od tego sportu po serii wpadek. Może to zachęcić również młodych ludzi do kolarstwa. Rodzice chętnie będą swoje dzieci wprowadzać w ten świat, wiedząc, że nie muszą korzystać z niedozwolonych używek, aby odnosić sukcesy. Jeśli ktoś jest zdolny, to będzie miał szansę na sukces.

Gdzie było najwięcej chętnych do Mini Tour'u?
- W Rzeszowie. Ponad 300 chętnych.

W zeszłym roku w zabawie wzięło udział około 1500 dzieci. A jak to wygląda obecnie (zgłoszenia do 19.06- przyp. Red.)?
- Znowu bardzo dużo chętnych jest w Rzeszowie. Obecnie już ponad 200 osób, dużo również zapisanych jest w Krakowie.

Mógłby Pan przekazać jakieś wskazówki dla młodych adeptów kolarstwa.
- Ja uważam, że dla wszystkich młodych ludzi bardzo ważne jest, aby umieć postawić sobie cel i do niego dążyć. Ja jak zaczynałem jeździć to powoli stawiałem sobie coraz wyższe cele i konsekwentnie do nich dochodziłem. Najpierw chciałem być najlepszy w klubie, potem chciałem być mistrzem województwa, kraju i pojechać na igrzyska. Udawało mi się. Jak skończyłem z jazdą, to postawiłem sobie za cel, aby nasza polska impreza była traktowana jak największe imprezy na świecie, Tour de France, czy Giro d'Italia. Ciężką pracą udało się to zrealizować. Aby osiągnąć sukces, trzeba umieć sobie postawić cel. Musimy wszyscy o tym pamiętać.

Czy w tych największych wyścigach, w Giro, Tour de France i Vuelcie też są takie mini-turnieje?
- Tam nie ma. Tam organizowane są inne imprezy. Tam się bardziej koncentrują dla wyścigu dla zawodowców, a my jednak chcemy rozwijać kolarstwo, podobnie zresztą jak przy LangTeam MTB. Na świecie organizuje się tylko śuchary Świata dla zawodowców, a my tu zapraszamy wszystkich do udziału.

Młodych talentów nie brakuje?
- Ja uważam, że jest wielu młodych, zdolnych zawodników. Wystarczy spojrzeć na szosę. Najlepszym przykładem jest Michał Kwiatkowski - mistrz Europy juniorów. Jest wielu ciekawych zawodników. Rozmawiałem z Piotrem Wadeckim, który będzie przygotowywał reprezentację na Tour de Pologne i mówił, że jest w czym wybierać. Reprezentacja Polski wystąpi z jedną z "dzikich kart" obok tych największych ekip z ProTour'u.

Czesław Lang - srebrny medalista IO w Moskwie, zwycięzca Tour de Pologne w 1980 roku, pierwszy polski kolarz, który podpisał kontrakt zawodowy. Obecnie organizator Wyścigu Dookoła Polski oraz wielu innych kolarskich imprez w kraju.

Wywiad przeprowadzony 7 czerwca 2009 roku.
Więcej o Nutella Mini Tour de Pologne - na oficjalnej stronie Wyścigu Dookoła Polski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto