Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dokształcam się na różowo

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Im bardziej szare życie własne, tym bardziej cieszy cudzy blask. Ja ludziom nie zazdroszczę, ani olśniewającego bytu nie żałuję. Dlatego czasem z przyjemnością oglądam sobie to, czym żyją piękni, młodzi i bogaci.

Akurat dzisiaj, nastrojona optymistycznie piękną pogodą oraz umytymi wreszcie oknami postanowiłam, w ramach czysto babskiego relaksu, zajrzeć wreszcie do prześlicznego pisma pt. "Pomponik". I już na wstępie dowiedziałam się rzeczy rewelacyjnej na temat depresji, o czym żaden amerykański uczony dotychczas nie donosił. Cierpiąca oto na tę ponurą dolegliwość (cyt) „Ola Kwaśniewska (27 l.) Zniknęła z mediów. Od czasu do czasu widuje się ją tylko na warszawskich bankietach i imprezach”. Cóż za optymistyczna wiadomość! Wszelkie ponuractwo, nazywające elegancko swe kiepskie humory depresją, należy kierować natychmiast na bankiety, gdzie choroba przechodzi po kilku lampkach szampana i tartince z kawiorem. Wersja dietetyczna – kanapka z pasztetową pod duże jasne.

Druga niesłychana wiadomość dotyczy – jakżeby inaczej – niejakiej Dody, która z uporem, z sobie tylko znanych powodów, występuje w charakterze piosenkarki. W przeciwieństwie jednak do innych pań artystek, które od czasu do czasu coś popierają, robiąc potrzebującym dobrze, Doda okazuje się typem aspołecznym i stosowania prezerwatywy popierać nie ma zamiaru. Ponieważ, jak donosi "Pomponik" (cyt.) „Woli lizać loda, niż namawiać do bezpiecznego seksu…”. Jak oświadcza stanowczo jej management (cokolwiek to znaczy) "Posądzenie Dody o jakieś skandaliczne propagowanie prezerwatywy, kończy się tym, że z powodu powyższych kłamstw i pomówień wypowiedzieliśmy również wynajem samochodu z emblematami producenta prezerwatyw, którym Doda poruszała się na koncerty”. To jak ona biedna będzie się teraz poruszać? Własnym porszem, proszę?

Tymczasem, jak donosi gwiezdne pismo przeznaczone dla pospólstwa, zaistniał projekt, gdzie (cyt.) „Co jakiś czas będziemy zamykać panie w różnych miejscach, np. piekarni, na 24 godziny, gdzie będą pracować, spać, jeść…”. No, dla mnie bomba! Rabczewska i Górniak w jednej kadzi z zaczynem na pieczywo – to jest to! Wreszcie w ramach egzotyki będzie coś ciekawszego niż wiecznie zaspane misie koala, nieruchawe chińskie pandy czy wojujący katol, który mimo łba do interesów, na bosaka po świecie i telewizji biega.

Po rewelacjach tyczących życia i działalności, poszukałam czegoś z mody i okazało się, że na randkę należy wkładać: czerwone szpilki, krótką, zwiewna sukienkę i seksowny płaszczyk. Nie wiem jak wygląda seksowny płaszczyk, szczególnie na Kożuchowskiej, ale wypowiedziała się na ten temat stylistka i (cyt.) „Jej zdaniem świadczył on jednoznacznie o charakterze spotkania - to była randka! Para udała się na kawę, a potem czule pożegnała na parkingu.”. Niepotrzebne wydają się w świetle tej opinii obawy o morale pani Kożuchowskiej, bo o ile pamiętam, wedle podręcznika niejakiej Wisłockiej, randka powinna się kończyć całkiem gdzie indziej, no ale czasy się zmieniły i kto by tam nadążył za tym wszystkim.

Na zakończenie wypada jeszcze dodać coś na temat bielizny, która swą urodą jakże odbiega od znanych, przestarzałych modeli. Niepokoi mnie jednak, dlaczego stringi Bongo kosztują aż 20 złotych. Przecież i całkiem uboga panienka marzy o takiej części garderoby. Dlatego muszę tu od siebie dodać radę praktyczną: 1 metr tasiemki (jedwabna na lato, bawełniana na zimę) oraz 20 cm różowej wstążeczki na kokardkę kosztować może najwyżej 1,48 zł, pod warunkiem wszakże, że sobie panienka samodzielnie tę tasiemkę miedzy nogami przewlecze i na tyłeczku kokardką zepnie.

W świetle powyższych rewelacji, wiadomość radiowa ( Zet, godz.9) o wynikach audytu na temat gospodarowania pieniędzmi z abonamentu telewizyjnego, wyłowiona między nastawianiem pralki a obieraniem jarzyn ucieszyła mnie ogromnie. Nie dlatego, że się te pieniądze marnuje na jakieś procesy, ale że moje się nie zmarnowały. Mam bowiem zamiar szczery zapłacić abonament z dołu, kiedy już będę wiedziała, za co. To zdrowa, rynkowa zasada, a nie jakieś kupowanie kota w worku. Przy okazji i niejako po drodze, ucieszyłam się, że nie podpadam pod definicję pana Urbańskiego, który ogłosił był wczoraj: „Każdy, kto będzie twierdził, że TVP ma realizować misję kosztem oglądalności, jest po prostu niebezpiecznym idiotą”. No i proszę, nie mając żadnych talentów finansowych postępuję niezwykle rozważnie. Najpierw sobie to wszystko obejrzę, a potem dopiero zapłacę. Taki mam przynajmniej zamiar. Na razie.

Ciekawe linki:
Ola Kwaśniewska ma depresję
Doda nie będzie zapobiegać HIV
Zamkną Górniak i Dodę pod jednym dachem
stringi Bongo

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto