Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Doktorant - kto to taki?

Bartosz Stawowski
Bartosz Stawowski
Dzięki postawie i zaangażowaniu naszych doktorantów, pragniemy zgłębić wszelkie zagadnienia bardzo dokładnie. – twierdzi Anna Nowak.
Dzięki postawie i zaangażowaniu naszych doktorantów, pragniemy zgłębić wszelkie zagadnienia bardzo dokładnie. – twierdzi Anna Nowak. Bartosz Stawowski
Wielu młodych ludzi po uzyskaniu upragnionego dyplomu magistra rozpoczyna, bądź też kontynuuje szukanie pracy. Są jednak tacy, którzy zostają na uczelni, aby po kilku latach żmudnej pracy zdobyć tytuł doktora.

Takich młodych naukowców określa się mianem doktorantów. I tu właśnie nasuwa się pytanie zawarte w tytule. Zdaniem Mariusza Gołębiowskiego, przewodniczącego Rady Samorządu Doktorantów UŁ, doktorant to już nie student, a pracownik naukowy.
– To stan pośredni. Jesteś pracownikiem naukowym, ale jeszcze nie doktorem, czy profesorem – mówi.

Jak zostać jednym z nich?

Aby rozpocząć studia doktoranckie należy złożyć aplikację do władz wydziału, a także spełnić pewne kryteria. Najważniejsze z nich to obrona pracy magisterskiej w wyznaczonym terminie i średnia ocen na poziomie 4,5. O przyjęciu na studia doktoranckie decyduje również wynik rozmowy kwalifikacyjnej. Przygotowując się do niej, kandydat powinien dobrze przemyśleć koncepcję przyszłej pracy doktorskiej. Dodatkowo, na korzyść aplikanta przemawiają jego publikacje, znajomość języków obcych i aktywność na rzecz uczelni.

Doktorancie, jak cię znaleźć?

Na co dzień, na wydziałowym korytarzu, trudno odróżnić doktoranta od studenta, a mimo to zachodzą pierwsze zmiany w życiu świeżo upieczonego magistra – doktoranta. Na studiach doktoranckich samemu wyznacza się czas na pracę naukową czy badawczą. O wielu sprawach decydują wyłącznie dojrzałość, odpowiedzialność i kreatywność.
– Nawet spotkania przy piwie stają się bardziej interesowne i przeradzają często w biznesowe dywagacje – opowiada Mariusz. – Trzeba wyostrzyć świadomość ponoszenia konsekwencji za swoje decyzje – dodaje.

Jest jednak kilka rzeczy, dzięki którym da się ich rozróżnić „na oko”. Przede wszystkim, doktorant stoi już po drugiej stronie katedry. Prowadzenie wykładów czy zajęć dydaktycznych to nie tylko obowiązek, ale i kolejna, tym razem bardziej widoczna różnica.
– Jest jeszcze jedna. Możesz bez kolejki wejść do dziekanatu – śmieje się Mariusz Gołębiowski. Na jego wydziale na pewno bardzo to pomaga, zważywszy na oblężenie tego miejsca.

A teraz druga strona medalu...

Życie młodego pracownika naukowego nie jest jednak tak różowe jakby mogło się wydawać. Miejsce pracy na uczelni to loteria. Może zaproponują, a może nie. Bywa, że po kilku latach pracy i zaangażowania w życie uczelni czy wydziału, zostaje się na lodzie.
– Głównie jest to spowodowane zamrażaniem etatów (niemożność utworzenia nowych etatów - przyp. autora) – mówi Mariusz Gołębiowski.

Kolejny problem, to kwestie statutowe. Dopiero ustawa o szkolnictwie wyższym z lipca 2005 roku wprowadziła nakaz utworzenia samorządów doktoranckich na uczelniach. Do tego czasu doktoranci nie byli dostatecznie zmotywowani do posiadania swoich przedstawicieli w organach takich jak rada wydziału, senat uczelni czy Rada Główna ds. Szkolnictwa Wyższego. Nie mogli również oficjalnie współpracować z organizacjami międzynarodowymi takimi jak European Council of Doctoral Candidates and Young Researchers. Teraz zaczynają walczyć o swoje prawa.
– Dzięki tym zapisom jest możliwy rozwój środowiska doktorantów i wpływ na własne kształcenie – uważa Mariusz Gołębiowski. – Dla mnie to ogromny przywilej, kiedy mogę kształtować pewne kwestie regulaminowe, uczestniczyć w pracach nad Europejską Kartą Naukowca i innymi tego typu działaniami – dodaje.

W dosyć nieciekawie zapowiadającej się i kłopotliwej sytuacji znajdują się doktoranci – asystenci – z pełnym przekonaniem stwierdza mój rozmówca. Są oni wykorzystywani do wielu prac organizacyjnych czy technicznych, które nie idą w parze z rozwojem naukowym, a nawet nie leżą w zakresie ich obowiązków.
– Promotor powinien motywować, a nie podporządkowywać – twierdzi Mariusz Gołębiowski. – Wielu moich kolegów jest przeciążonych takimi zadaniami. Nie mają czasu na pracę naukową – dodaje.
Problem, który w jakiś sposób łączy ich ze studentami to stypendia. Analogicznie do młodszych kolegów, pula stypendiów doktoranckich jest zbyt mała w stosunku do potrzeb.

Chcesz pracować na uczelni, staraj się!

Młody naukowiec ma jednak szansę otrzymania pracy na macierzystej uczelni. Musi jednak spełnić kilka warunków. Podstawowym jest oczywiście terminowa obrona pracy doktorskiej. Dużym „plusem” w oczach władz jest zaangażowanie w życie wydziału.
– Organizacja konferencji, spotkań, paneli dyskusyjnych, prowadzenie kół naukowych, czy współpraca z innymi organizacjami studenckimi lub naukowymi. To może tylko pomóc w zdobyciu etatu na uczelni – uważa Mariusz Gołębiowski.

Nie wszyscy wytrzymują do końca

Dość powszechne jest zjawisko odchodzenia ze studiów doktoranckich. Młodzi naukowcy opuszczają uczelnię i kierują swoje kroki ku firmom i przedsiębiorstwom. Powodem są głównie względy finansowe. Ale firma komercyjna to także większa stabilizacja i możliwości rozwoju kariery czy lepsze warunki pracy naukowej lub badawczej.
– Na studiach doktoranckich zakres działań nie do końca jest sprecyzowany – dodaje Mariusz Gołębiowski.

Jak cię widzą, tak cię piszą

Jaki powinien być doktorant, aby szanowali i lubili go studenci? Zdaniem Mariusza Gołębiowskiego, musi przede wszystkim odnaleźć pasję w tym co robi, a także czuć klimat dydaktyki i pracy z młodymi ludźmi. Jeśli odnajdzie w tym swoją pasję, tym lepiej.
– Relacja ze studentami zależy od wewnętrznego podejścia. Nie należy budować barier, a dawać przykład, pokazując się jako osoba odpowiedzialna, ambitna, kreatywna i stawiająca sobie wyzwania – stwierdza młody doktorant. – Taka postawa również budzi respekt i posłuch – dodaje.

Mariusz przez pięć lat działał w środowisku studenckim między innymi jako założyciel i prezes koła naukowego. Teraz, będąc doktorantem, pełni obowiązki jego opiekuna. Zapewnia, że jego stosunki ze studentami nie uległy zmianie.
– Kilka lat temu sam byłem jednym z nich. Teraz próbuję stawiać się w ich sytuacji – mówi.
Stara się być ich starszym bratem, przyjacielem, ale również motywuje do podejmowania wyzwań, rozwoju własnych możliwości oraz wykorzystywania wewnętrznego potencjału.

Co sądzą o nim jego podopieczni? Ci z koła naukowego twierdzą, że robi bardzo wiele, aby dać im szansę rozwoju i poszerzyć ich horyzonty.
– Mariusz jest jakby takim mentorem, który poprzez swoje doświadczenie chce pokazać nam, że jeśli tylko się czegoś pragnie i dołoży wszelkich starań, to można wiele osiągnąć – uważa Anna Nowak ze Studenckiego Koła Naukowego „Globalni”. – Jednocześnie nie uważa się za kogoś lepszego od nas i traktuje po koleżeńsku – dodaje.
Oczywiście w trakcie zajęć doktorant jest przede wszystkim wykładowcą i obie strony respektują tę zasadę. Jednak oprócz „programowego” przekazywania wiedzy, młodzi naukowcy próbują pokazać studentom walory pozostania na wyższej uczelni, a także rozbudzić w nich zmysł poszukiwacza.
– Dzięki ich postawie i zaangażowaniu, pragniemy zgłębić wszelkie zagadnienia bardzo dokładnie – twierdzi Anna Nowak.

Doktoryzować się czy nie?

Pod koniec studiów pojawia się pytanie: czy zostać na uczelni i „robić” doktorat? Anna Nowak z Wydziału Zarządzania UŁ uważa, że jeśli widzi się swoją przyszłość w pracy naukowej czy dydaktycznej to warto spróbować. Zwłaszcza, jeśli połączy się pracę naukową z realizowaniem życiowych pasji. Z kolei Monika Osmalak, studentka II roku pedagogiki wieku dziecięcego, rozpoczęłaby studia doktoranckie dla własnej satysfakcji i z chęci zgłębienia danego zagadnienia.
– W codziennej pracy z małymi dziećmi doktorat raczej niewiele by mi pomógł – uważa.

Każdy student musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy po uzyskaniu „papierka” pobiegnie od razu do pracy, czy też pozostanie na uczelni i skieruje swoje życie na tory naukowca i wykładowcy. Wielu wybiera pierwszą możliwość. Dobrze jednak, że są tacy, którzy chcą uczyć się dalej, by kształcić przyszłe pokolenia, a przy tym nie boją się podejmować wielu wyzwań i organizować wielu imponujących przedsięwzięć.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto