Wojtek Smarzowski podejmuje w swoich filmach tematy, delikatnie mówiąc, drażliwe, a ich przedstawienie przez twórcę wydaje się często kontrowersyjne, a na pewno ostre, bez retuszy, czasem też z pewnym przerysowaniem służącym jednakowoż zwiększeniu wyrazistości prezentowanego problemu.
Nie inaczej jest i w jego najnowszym filmie, który w warstwie fabularnej opowiada o polskiej policji drogowej. Bohaterami jest siódemka policjantów popularnej drogówki. Widzimy ich w zwykłej dla nich sytuacji służbowej, czyli kontrolowanie i karanie niesubordynowanych, eufemistycznie rzecz nazywając, kierowców. Ale jednocześnie ci "ruchole" czy "ruchacze", jak pogardliwie nieco nazywają swoich kolegów policjanci z innych wydziałów, bez mrugnięcia oka przyjmują łapówki, zdradzają swoje żony (i są przez nie zdradzani), wykorzystują "tirówki" bez uiszczania opłaty za usługę, są stałymi bywalcami night clubów i nade wszystko chleją wódę. Czasami też wyrzucają śmieci w pobliskim lesie. Do tego dochodzą ciemne interesy, które prowadzą, bo... marnie zarabiają i które w końcu prowadzą do zabójstwa jednego z bohaterów filmu (sierżanta sztabowego Krzysztofa Lisowskiego, granego przez Marcina Dorocińskiego).
Ale nie tylko policjanci w "Drogówce" są źli. Wojtek Smarzowski nie oszczędza nikogo od burmistrza poprzez księdza, adwokata na europarlamentarzyście skończywszy. Wszyscy oni, na różnym poziomie, uczestniczą w procederze korupcji, o której tak naprawdę jest ten film. Reżyser pokazuje z całą brutalnością, jak silne jest to zjawisko i jak bezradni wobec niej są w miarę uczciwi bohaterowie w rodzaju sierżanta sztabowego, Ryszarda Króla znakomicie odtwarzanego przez Bartłomieja Topę czy posterunkową Marię Madecką (w tej roli debiutująca w teamie autora "Wesela", Julia Kijowska). To oni w tym świecie "wygrywają konkurs na kozła ofiarnego", jak stwierdza bohater oskarżony o zabójstwo kolegi.
W filmie "Drogówka" mamy niemal wszystkie elementy charakterystyczne dla stylistyki artystycznej Wojtka Smarzowskiego: naturalizm, dosadne słownictwo, ostro zarysowane charakterologicznie postacie i szary, brudny świat wokół bohaterów, w którym nie ma miejsca na happy end. Mamy też wyraziste aktorstwo stale współpracujących z tym reżyserem aktorów z Arkadiuszem Jakubikiem, Erykiem Lubosem, Jackiem Braciakiem i Marianem Dziędzielem na czele. W zauważalnych epizodach pojawiają się też Agata Kulesza (niezapomniana Róża Kwiatkowska), Izabela Kuna, Andrzej Grabowski, Maciej Stuhr, Lech Dyblik czy Henryk Gołębiewski.
Nowością są zdjęcia Piotra Sobocińskiego juniora, w których autor użył ujęcia wykonane telefonami komórkowymi czy pochodzące z kamer przemysłowych. W mojej ocenie jest ich nieco za dużo i w połączeniu ze zdjęciami robionymi kamerą "z ręki" momentami męczą widza, który i tak musi być skupiony na wnikliwym słuchaniu dialogów, gdyż, jak zwykle w polskim kinie, nie docierają one w pełnym wymiarze do oglądającego ze względu na słabą jakość dźwięku. Po raz pierwszy chyba też Smarzowski jako autor scenariusza reżyserowanego przez siebie filmu w takim szerokim zakresie użył historyjek i dowcipów znanych już wcześniej z Internetu, do czego zresztą "przyznaje się" w napisach końcowych. Generalnie jednak najnowszy film Wojtka Smarzowskiego ogląda się bardzo dobrze, zwłaszcza od momentu wykrycia zabójstwa jednego z "rucholi".
Zastanawiasz się, co obejrzeć wieczorem w telewizji? Sprawdźprogram telewizyjny!
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?