Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Dzienniki" Agnieszki Osieckiej wkrótce w księgarniach

Adrianna Adamek-Świechowska
Adrianna Adamek-Świechowska
Agnieszka Osiecka, Dzienniki
Agnieszka Osiecka, Dzienniki Okładka książki
W przeddzień urodzin Agnieszki Osieckiej, 8 października br., ukaże się pierwszy tom jej dzienników, obejmujący lata 1945-50. Do 2017 r. wydawnictwo Prószyński i S-ka planuje publikację kolejnych tomów, obejmą one jedynie okres do 1958 r.

"Dzienniki" Agnieszki Osieckiej zalicza się najbardziej oczekiwanych książek roku. Już 8 października, w przeddzień urodzin Agnieszki Osieckiej, ukaże się pierwszy tom, obejmujący lata 1945-50. Pisarka rozpoczęła prowadzenie dziennika w wieku dziewięciu lat i pisała je aż do śmierci. Zadeklarowała: "Chcę prowadzić barwne, ciekawe życie, chcę przeżyć przez jedno życie tyle, ile przeżyło stu innych ciekawych ludzi, nie chcę absorbować sobą świata, choć nie mam nic przeciwko odrobinie sławy, chcę, żeby świat mnie absorbował. (...) Jeśli tylko ktoś naprawdę chce umieć żyć, to nie potrzebuje się obawiać tego, że nagle zda sobie sprawę, że 'nie ma już nic do przeżycia'. To nieprawda. Życie nigdy nie jest za długie!!"

Zgodnie z życzeniem samej poetki, dzienniki ukazują się dopiero po jej śmierci. Pierwszy tom obejmuje lata 1945-1950, kiedy Agnieszka chodziła do szkoły podstawowej i średniej Zapoczątkuje on cykl, którego finał nastąpi w odległej przyszłości. Do 2017 r. wydawnictwo Prószyński i S-ka planuje publikację kolejnych czterech tomów "Dziennika", ale obejmą one okres tylko do 1958 r.

Zwłoka z wydaniem zapisów późniejszych wynika ze specyfiki dzieła, jakim są osobiste notatki. Opóźnia publikację nie tyle konieczność opracowania tekstu, ale przede wszystkim wzgląd na osoby opisane przez Osiecką. W obawie przed ich reakcją wydawcy muszą odczekać wiele lat. Agata Passent, córka Osieckiej przekazała: "Polecam zdrową dietę i dużo ćwiczeń, bo będzie trzeba bardzo długo żyć... Pośpiech nie jest tu wskazany".

Dzienniki to najintymniejszy z wszystkich tekstów Agnieszki Osieckiej. Mimo że w wielu swoich wierszach poetka wyrażała z właściwą sobie lekkością, żartobliwy stosunek do życia, to w zapisach osobistych, wolnych od jakiejkolwiek cenzury wobec samej siebie, szczerze podejmowała kwestie bolesne i kontrowersyjne. Wraz z upływem czasu prowadziła zapiski coraz mniej regularnie, robiła to w notatnikach, kalendarzach, które czasem zostawiała u znajomych i w miejscach publicznych. Okoliczność ta decyduje o tym, że wszystkie zapisy jeszcze nie zostały zgromadzone. Cały czas spływają one do rodziny i wydawnictwa.

Agata Passent, dyrektor Fundacji Okularnicy skomentowała ten fakt następująco: "Sama nie wiem, co jest dalej, czytałam tylko fragmenty. Dawkuję sobie tę lekturę". Po raz pierwszy ujrzała dzienniki dosłownie kilka dni po śmierci mamy. Wyznała teraz: "Już wtedy wiedziałam, że upłynie dużo czasu, zanim będziemy psychicznie i mentalnie gotowi na ich publikację". Córka pisarki wyraża jednak radość, że seria publikacji ruszyła. Mówiła: "Dzienniki wiele mówią o charakterze, usposobieniu autorki, widać, jak wcześnie objawił się nie tylko jej wielki talent literacki, ale też kronikarski. Lektura "Dzienników" pozwoli zrozumieć jej decyzje związane z twórczością, filozofię życiową i relacje rodzinne".

Córka poetki powiedziała też: "Cieszę się, że wreszcie przestaniemy opowiadać o Agnieszce Osieckiej, ale ona coś nam powie o sobie. Dziś dzieci czytają wpisy swoich rodziców na Facebooku. Osiecka jest przedstawicielką pokolenia pisarzy analogowych - nie miała swojego bloga, profilu w serwisie społecznościowym. A nawet osoby, które ją dość dobrze znały, wiedziały, że była bardzo skryta. Trudno było dotrzeć do jej duszy i serca nawet najbliższej rodzinie. Gdy próbowałam wyciągnąć coś od niej wprost, umiejętnie zmieniała temat. Tym cenniejsze są dla mnie te dzienniki".

"Dzienniki" wstępem opatrzył prof. Andrzej Zieniewicz, który wyraził uznanie dla dojrzałości autorki "Po pamiętnikach 11-,12-letniej dziewczynki spodziewamy się, że będą sentymentalne, infantylne. Ale po dziesięciu stronach lektury otwierają nam się szeroko oczy i widzimy, że mamy do czynienia z dojrzałą dziewczyną, która uczy się czterech języków, uprawia sporty, jest świadoma swoich prób pisarskich. Dobrze oddaje też tło czasów, w których dorastała".

Profesor przekonywał o wartości dzienników: "To arcyciekawy materiał diarystyczny. Choć na początku autorka zapisków ma zaledwie dziewięć lat, uderza dojrzałość jej przemyśleń i obserwacji, poziom samoświadomości i autorefleksji. Pierwszy tom dzienników to zarazem zapiski dojrzewającej dziewczynki, opisy pierwszych miłości, ale też genialne obserwacje okresu, który w polskiej diarystyce jest słabo opisany - stalinowskich lat 50. To charakterystyka PRL-u pisana przez dziecko PRL-u".

Rodzina nie miała wpływu na treść zapisków. Nie zamierza też ingerować w nie w kolejnych tomach. Nawet błędna pisownia poprawiona jest jedynie w przypisach. Pierwszy tom liczy prawie 500 stron. W książce pojawia się sporo zdjęć i skanów z zeszytów, w których nastoletnia Osiecka prowadziła zapiski. Benedyktyńską, momentami detektywistyczną pracę wykonała autorka przypisów Karolina Felberg. Starała się dotrzeć do wszystkich żyjących osób opisanych w dzienniku, uszczegółowiła też informacje zawarte we wpisach.

Daniel Passent, mąż Osieckiej, wspomina: "Agnieszka trzymała te zapiski w tapczanie i nikt z rodziny nie miał do nich dostępu". Odkryto je po jej śmierci, bez żadnych wskazówek, co z nimi zrobić. Na dziesięć lat całe archiwum pisarki trafiło w depozyt do Muzeum Literatury i dopiero po tym czasie rozpoczęło się jego opracowywanie. W 2012 r. rodzina zdecydowała się przekazać je Bibliotece Narodowej.

Bez wątpienia to przedsięwzięcie wydawnicze pozwoli lepiej poznać pisarkę, dziennikarkę, reżysera filmowego, dramaturga w osobie Agnieszki Osieckiej. Mimo że odbędzie się za pośrednictwem autoprezentacji, na pewno dostarczy czytelnikom sporo zagadkowych kwestii do rozwiązania. Jedną z nich jest fakt, że Agnieszka Osiecka w pewnym momencie posługuje się pseudonimem Bożena Ostoja - prowadzi zatem swoistą rozmowę z samą sobą pod zmienionym imieniem i nazwiskiem. Córka poetki nie rozwiązuje do końca tej zagadki: "Ostoja to od rodzinnego herbu, ale dlaczego Bożena - nie wiemy. Można się też tylko domyślać, dlaczego używała pseudonimu, może spodziewała się, że zniechęci on do lektury osoby niepowołane. Może też prowadziła sama z sobą i swoimi zapiskami grę pomiędzy szczerym odsłonięciem się, a pewnego rodzaju autokreacją".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto