Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Euro 2012 a sprawa polska, czyli po co nam to było?

Stefan Górawski
Stefan Górawski
Udane Euro nie zrobi wielkiego wrażenia na Europejczykach z krajów, które organizowały olimpiady czy choćby mistrzostwa świata w piłce nożnej, ale krach mistrzostw przyniesie nam wstyd na wiele pokoleń.

Historyczna anegdota głosi, że Aleksander Wielki podczas jednej ze swoich wypraw napotkał oddział uzbrojonych kobiet. Ku zdziwieniu swojego otoczenia tak zmienił marszrutę, aby uniknąć starcia. – Jeśli zwyciężymy, to nie będzie żaden powód do chwały, ale jeślibyśmy ponieśli porażkę, to pokryjemy się hańbą na wieki – miał powiedzieć. Przytaczam tę historyjkę (prosząc o wybaczenie wszystkie feministki i wszystkich feministów) pewnie niezbyt dokładnie, ale taki właśnie miała sens i podobny sens ma dzisiaj dla Polski Euro 2012. Z tą różnicą, że my nie możemy już zmienić kierunku marszu, ale wszystko inne jest podobne: dobre przygotowanie imprezy nie zrobi wielkiego wrażenia na Europejczykach w krajach, które organizowały olimpiady czy mistrzostwa świata lub Europy w piłce nożnej (praktycznie nie zrobi nigdzie), ale krach mistrzostw przyniesie nam wstyd na wiele pokoleń.

Po co nam to było?

Może było to faktycznie niepotrzebne, może trzeba było postarać się np. o finał Pucharu UEFA, może... Może, ale jest już za późno. Teraz trzeba zmierzyć się ze sprawą i koniecznie wygrać. Piłka nożna jest zjawiskiem, które jak chyba żadne inne przyciąga tyle uwagi zdecydowanej większości Europejczyków (zostańmy przy Europie). Jestem przekonany, że więcej mieszkańców naszego kontynentu łatwiej wymieni najlepszych piłkarzy niż najważniejszych polityków. Nie wiem, ilu ludzi pamięta w jakich okolicznościach Hiszpanie wycofali się z Iraku, nie wiem, ilu wie o postawie holenderskiego batalionu podczas likwidacji Srebrenicy, ale tamte sprawy już się zatarły w pamięci przeciętnego Europejczyka (albo nigdy się w niej nie pojawiły), ale jeśliby zmieniono gospodarza Euro, to o tym się tak szybko nie zapomni. Tak, to straszne i można się na to zżymać, ale nie można temu zaprzeczyć. Nie ulega też wątpliwości (bardzo rzadko używam tego sformułowania), że za dwadzieścia lat niewielu ludzi w Polsce (a gdzie indziej zupełne wyjątki) będzie pamiętać, kto był polskim premierem czy jaka partia rządziła nad Wisłą na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. Ale gdybyśmy nie zorganizowali Euro, to przykład nieudanego wyboru gospodarza z roku 2012 będzie się wciąż przewijał. No bo jak to – czterdziestomilionowy naród, o tak bogatych tradycjach i jeszcze większych (czasem przerośniętych) aspiracjach przez kilka lat nie potrafi zbudować czterech stadionów (pomińmy już autostrady, które nam pewnie darują)?

Między wstydem a normalnością

W mediach wciąż powraca temat: czy damy radę? A mnie najbardziej denerwują wszelkiego rodzaju przepychanki polityczne: gdyby rządzili ci, to byłoby tak (lepiej), a że rządzą ci, to jest gorzej. I odwrotnie. Jeśli chcemy być postrzegani jako poważny i znaczący kraj, to musimy sobie po prostu z tym poradzić. Jednak żeby
coś osiągnąć, każdy (mam na myśli decydentów na różnych szczeblach państwowej, biznesowej i partyjnej hierarchii) musi wózek z napisem Euro ciągnąć w jednym kierunku. Czy od naszej skłóconej, zapyziałej, po prostu marnej i siermiężnej klasy politycznej (bez klasy najczęściej) można spodziewać się choć tyle? Mam nadzieję, że tak, bo wstyd za kompromitację nie będzie miał partyjnych kolorów. I myślę, że chociaż tyle rozumieją wszyscy.

Aleksander Wielki miał łatwiej, my musimy podjąć „walkę” (na szczęście można ją napisać w cudzysłowie), której stawką jest wstyd albo normalność.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto