Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Falstart MU, sensacyjny lider Premiership

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Już pierwsze tygodnie w angielskiej Premiership przyniosły ciekawe, a nawet zaskakujące rozstrzygnięcia. W miniony weekend sędzia odebrał Liverpoolowi zwycięstwo z Chelsea, zaś w derbach Manchesteru piłkarze City pokonali "Czerwone Diabły" i nieoczekiwanie prowadzą w ligowej tabeli.

Wiele kontrowersji wzbudziło zatrudnienie w Manchesterze City Svena Gorana Erikssona. Szwed wpisał się w pamięć brytyjskich kibiców sześcioletnią, nie zwieńczoną żadnym większym sukcesem pracą na stanowisku selekcjonera reprezentacji Anglii. Po Mistrzostwach Świata w Niemczech Eriksson zafundował sobie roczny odpoczynek od futbolu, by kilka tygodni temu powrócić na ławkę trenerską średniaka Premiership. Nowy szkoleniowiec zapowiadał początek budowy potęgi klubu, a całkowita rewolucja w składzie i sprowadzenie kilku wartościowych graczy zdawały się potwierdzać te plany. Odpowiedź na pytanie, czy ponad 40 milionów funtów wydane na przemeblowanie zespołu nie okażą się pieniędzmi wyrzuconymi w błoto, miały przynieść jednak pierwsze ligowe potyczki. Wyniki City przerosły oczekiwania nawet najbardziej optymistycznie zapatrujących się na pracę Erikksona kibiców. Pewne wygrane z West Ham United i Derby Country tylko wzmogły apetyty przed oczekiwanym spotkaniem w derbach Manchesteru z broniącymi mistrzowskiego tytułu piłkarzami United. Na City of Manchester Stadium nie stawiani w roli faworyta gospodarze zgotowali w niedzielę "Czerwonym Diabłom" prawdziwe piekło, zwyciężając 1:0 po golu Geovanniego. Komplet punktów, cztery strzelone i zero straconych goli sprawiły, że po trzech kolejkach to podopieczni Erikksona są sensacyjnym liderem tabeli.

W fatalnym stylu rozgrywki Premiership rozpoczęli natomiast mistrzowie Anglii. United najpierw bezbramkowo zremisowali na Old Trafford z Readingiem, tydzień później nie zdołali wygrać w Portsmouth, a porażka w derbowym pojedynku z City tylko potwierdziła kryzys formy zespołu Aleksa Fergusona. Szkocki menadżer nie mógł w niedzielę skorzystać między innymi z pauzującego za kartki Cristiano Ronaldo oraz Wayne'a Rooneya, którego czeka kilkumiesięczna przerwa w grze. Niczym nie zabłysnęli dotychczas sprowadzeni w letnim oknie transferowym Carlos Tevez, Nani i Owen Hargreaves, a Anderson nie zdążył jeszcze choćby zadebiutować w barwach nowego klubu. Mimo niekorzystnych wyników i dopiero szesnastej pozycji, jaką zajmuje dziś Manchester w tabeli, nastroje w zespole są zaskakująco dobre. - Jestem rozczarowany remisami, bo nasza postawa była bardzo dobra. Zachowujmy jednak spokój, bo da się wyjść z tej sytuacji - mówi Ferguson. Nie ulega jednak wątpliwości, że "Czerwone Diabły" jak najszybciej zrehabilitować się muszą w oczach rozczarowanych kiepską inauguracją rozgrywek fanów i rozpocząć marsz w górę ligowej stawki.

W hicie trzeciej kolejki Liverpool podejmował przed własną publicznością Chelsea Londyn. Było to 16. spotkanie obu drużyn w ostatnich trzech sezonach i podobnie jak w poprzednich nie zabrakło w nim emocji i twardej walki. Rangę i prestiż meczu doskonale oddawał fakt, że kapitanowie Steven Gerrard i John Terry zdecydowali się na grę mimo kontuzji. Zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze, którzy w 16. minucie objęli prowadzenie po golu kupionego z Atletico Madryt Fernando Torresa. W drugiej połowie wyrównać londyńczykom pozwolił jednak sędzia, niesłusznie dyktując rzut karny po starciu Daniela Aggera z Florentem Maloudą. To właśnie pozyskanego z Olympique Lyon Francuza uznać należy za najjaśniejszy punkt "The Blues" w ostatnich tygodniach. Jedenastkę na bramkę zamienił Frank Lampard i Chelsea wywiozła z Anfield Road cenny punkt. W obozie Liverpoolu nie kryto rozczarowania zachowaniem arbitra. - Na stadionie było 45 tysięcy ludzi i żaden z nich nie widział rzutu karnego. To niezrozumiała decyzja - stwierdził po meczu trener "The Reds", Rafa Benitez.

Zwycięstwa nie zdołał odnieść także inny stołeczny kandydat do walki o mistrzostwo Anglii, Arsenal. "Kanonierzy" zaledwie zremisowali z Blackburn Rovers, a kolejny fatalny błąd popełnił bramkarz Jens Lehmann. Kibice już spekulują o odsunięciu od pierwszego składu 38-letniego Niemca. Jego miejsce między słupkami miałby jednak zająć nie oglądający mecz z Blackburn z trybun Łukasz Fabiański, lecz rezerwowy Manuel Almunia. Mówi się również, że szeregi Arsenalu wzmocni w najbliższym czasie broniący barw Celticu Glasgow Artur Boruc, na którego sieci już dawno zarzucił trener Arsene Wenger. Nieco poniżej oczekiwań spisują się dotychczas także piłkarze Tottehhamu Hotspur, typowani w tym sezonie do miejsca w czołówce tabeli. Podopieczni Martina Jola zdobyli w sobotę dopiero pierwsze punkty, gromiąc na White Heart Lane Derby County aż 4:0.

Komplet wyników 3. kolejki Premiership:

Manchester City 1:0 Manchester United
Geovanni (31.)
Newcastle United 0:0 Aston Villa
Birmingham City 0:1 West Ham United
Noble (70., karny)
Fuhlam 1:2 Middlesbrough
McBride (16.) - Mido (56.), Cattermole (88.)
Reading 1:0 Everton
Hunt (44.)
Tottenham 4:0 Derby County
Malbranque (2.i 6.), Jenas (14.), Bent (79.)
Wigan Athletic 3:0 Sunderland
Heskey (19.), Landzaat (62., karny), Sibierski (62., karny)
Portsmouth 3:1 Bolton Wanderers
Kanu (16.), Utaka (30.), Taylor (88., karny) - Anelka (13.)
Blackburn Rovers 1:1 Arsenal
Dunn (72.) - van Persie (18.)
Liverpool 1:1 Chelsea
Torres (16.) - Lampard (62., karny)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto