Specjalna projekcja legendarnego filmu miała miejsce w przeddzień uroczystości wręczenia reżyserowi corocznej Nagrody Viadriny. Do tej pory otrzymali ją m.in. Karl Dedecius, Tadeusz Mazowiecki i Janusz Reiter. Na widowni zasiedli głównie studenci, ale i wykładowcy, dziennikarze i były nadburmistrz Frankfurtu Martin Patzelt.
Film „Blaszany bębenek”, na podstawie powieści Güntera Grassa o tym samym tytule, powstał w 1979 r. w koprodukcji niemiecko-francusko-polsko-jugosłowiańskiej. Akcja dzieła rozgrywa się w Wolnym Mieście Gdańsku i przez krótki czas również w okupowanej Francji (wątek autobiograficzny reżysera). Ukazuje losy małego chłopca Oskara Matzeratha, nie rozstającego się ze swoim blaszanym bębenkiem i obdarzonym niezwykłą zdolnością rozbijania szkła własnym krzykiem. W okresie rządów nazistowskich Oskar przestaje rosnąć. Przygląda się nazistowskim wiecom, jest naocznym świadkiem obrony Poczty Polskiej w Gdańsku. Akcja filmu kończy się w 1945 r. (Grass w swojej książce opisał również powojenne losy bohatera).
Podczas dyskusji, moderowanej przez jednego z dziennikarzy Radio Eins - Knuta Elstermanna, Volker Schlöndorff przyznał, że dzięki realizacji filmu dowiedział się wielu rzeczy o Polsce. Wcześniej nie miał większej styczności z tematyką Europy Środkowo-Wschodniej. Urodził się w zachodnich Niemczech, potem przebywał we Francji. Sukces filmu pociągnął za sobą liczne nagrody, m.in. Złotą Palmę dla reżysera, Oskara dla filmu nieanglojęzycznego i nominację do Cezara.
Pewną techniczną trudność przy nagrywaniu „"Blaszanego bębenka" sprawiało utrzymanie w ryzach kwestii aktorskich w języku niemieckim i polskim. Aktorom trudno było bowiem wspólnie grać, gdy każdy z nich używał innego języka. Jak przyznał sam reżyser, Daniel Olbrychski miał problemy z niemiecką fonetyką, dlatego trzeba było podkładać głos do wszystkich jego niemieckich kwestii. Taki jednak był charakter ówczesnego Gdańska. Miasto było tyglem różnych nacji, kultur i języków– wpływów niemieckich, polskich, kaszubskich, rosyjskich i żydowskich.
Efektem żmudnych prac ekipy filmowej było 6 tys. metrów taśmy firmowej, z której do końcowej wersji filmu trzeba było wybrać 1 tysiąc. Wersja reżyserska (tzw. director’s cut) zawiera wiele niewyświetlanych dotąd scen, mi.n. w wątku o lwowskim Żydzie Fajngoldzie, w którego postać wcielił się Wojciech Pszoniak. Jak przyznał Schlöndorff, projekcja wersji reżyserskiej miesiąc temu w nowojorskim Museum of Modern Art wywołała niemałe zszokowanie widzów odwagą niektórych scen ukazujących ludzką seksualność. W ocenie reżysera, to dowód na to, że Ameryka wcale nie jest tak bezpruderyjna jak jeszcze w latach 60. i 70. Wtedy jego film nie wywoływał bowiem takich kontrowersji jak dziś.
Jedna z osób spytała Schlöndorffa, czy bardziej ceni sobie Złotą Palmę czy Oskara. Odparł przewrotnie, że bardziej sobie cenił nagrodę europejską, gdyż Oskary przyznawane są nie wiadomo za co i nie wiadomo wg jakich kryteriów. Na zarzut, iż mimo jego pokaźnego dorobku ciągle mówi się głównie o "Blaszanym bębenku", odpowiedział za Günterem Grassem, że lepiej mieć jedno (takie rozpoznawalne dzieło– przyp. red.) niż nie mieć go wcale...
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?