Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdy XIX-wieczny prezydent jest bardziej atrakcyjny niż agent CIA

Redakcja
DreamWorks
Porównując "Operację Argo" z "Lincolnem" nie mam wątpliwości, komu przyznałabym Oscara. Oba filmy przedstawiają prawdziwe wydarzenia i są zatopione w realnych czasach, a jednak pojęcie prawdy interpretują inaczej.

Lincoln (reż. Steven Spielberg) opowiada o czterech tygodniach z życia prezydenta, który w 1865r. usiłował przepchnąć w Kongresie 13. poprawkę znoszącą niewolnictwo. Tłem wydarzeń jest schyłek wojny secesyjnej, która pojawia się w rozmowach, a nawet kadrach filmu, ale nie dominuje fabuły. Tempo filmu dyktują słowa – ciche intrygi, ostre wymiany zdań, celne uwagi, zabawne anegdoty. Teoretycznie nudy, jednak z ekranu nie wieje nudą, a duchem zmian, czymś intrygującym. Daniel Day-Lewis jako Lincoln jest tak przekonujący w swoich racjach, że uwodzi widza i hipnotyzuje na długie minuty i na długo po zakończeniu seansu.
Siłą tego filmu jest obsada – świetnie obsadzeni Sally Field (w roli pierwszej damy), Tommy Lee Jones (jako radykalny lider Republikanów Thaddeus Stevens), David Strathairn (jako William Seward), czy też James Spider (jako W.N.Bilbo). Gdy z ekranu spogląda na nas Tommy Lee Jones z udręczoną miną i udręczoną peruką to mamy poczucie, że temat jest naprawdę poważny, a sprawa niecodzienna.
Już po pierwszych projekcjach filmu rozległy się głosy krytyki, historycy zajmujący się tematyką wojny secesyjnej zarzucili Lincolnowi przemilczenie wielu istotnych kwestii (spłycony i lakonicznie przedstawiony wątek wojenny, pominięcie podłoża ekonomicznego, nie do końca obiektywnie przedstawione pobudki prezydenta, który może i przejawiał postawy wolnościowe, ale słynął też z rasistowskich sformułowań).
Zdarza się, że podczas oglądania filmu oddycham z ulgą na myśl, że nie mam dokładnej wiedzy historycznej na temat pewnych faktów, czy wydarzeń. Ta swoista ignorancja pozwala mi zanurzyć się w świecie filmu bez zbędnych przesłanek i racjonalnych powodów. Dzięki temu odbieram obraz niczym muzykę, doceniam kompozycję filmu, ogólny klimat, nastrój, emocje. W Lincolnie moim nastrojem zawładnęło poczucie, że na ekranie dzieje się coś wielkiego, że film dotyka spraw uniwersalnych, że owszem jest wojna, ale obok walk trwa walka o godność i sprawiedliwość. Film przypomina, że w polityce czasami dzieją się rzeczy wielkie, że z dyskusji światopoglądowych mogą zrodzić się realne zdobycze czasów.
Pomijając tło społeczno-polityczne Lincoln to opowieść o człowieku z wizją, ale też z rodziną, niekiedy przysparzającą problemów. Człowieku sypiącym żartami i anegdotami, ale też pełnym trudnych wspomnień i obaw. Takiego bohatera dobrze się ogląda, takim bohaterem można się zainspirować, bez względu na to, czy to wierna kopia swojego pierwowzoru. Tytułową rolą Daniel Day-Lewis udowodnił po raz kolejny swoją klasę aktorską. Jego Lincoln jest wielki, ale nie patetyczny, jest ludzki.
I naprawdę nie jest istotne w tym kontekście, czy prawda ekranu jest wierną kopią prawdy historycznej, czy reżyser pozwolił sobie na wybiórcze potraktowanie czasów. Ponad wszystkim istnieje szczególny rodzaj prawdy, do którego od wieków dążą twórcy wszelkich dziedzin. Pragną uchwycić i przedstawić coś uniwersalnego, prawdę, która jest wartością ponadczasową. W Lincolnie ten zabieg się udał.
Definicja prawdy w Operacji Argo (reż. Ben Aflleck) jest zgoła odmienna. Jest amerykańska i odniosłam wrażenie, że nie wznosi się ponad amerykańską flagę. Film przedstawia historię tajnej operacji ratowania sześciu Amerykanów, ukrywających się w Teheranie w 1979 roku w czasie chaosu irańskiej rewolucji. 4 listopada 1979 grupa islamskich studentów, wdarła się przez mury amerykańskiej ambasady biorąc jej pracowników do niewoli. Sześciorgu udało się uciec i schronić w domu ambasadora Kanady - Kena Taylora (Victor Garber). Przeczuwając, że ich odnalezienie i zabicie jest tylko kwestią czasu, specjalista od eksfiltracji w CIA, Tony Mendez (w tej roli Ben Affleck) wpada na niecodzienny plan wydostania ich z kraju. Wykorzystując kontakty w Hollywood i raczej kiepski scenariusz do filmu science fiction o tytule Argo, wyjeżdża do Teheranu, aby z dyplomatów zrobić prawdziwą ekipę filmową i jako filmowców wywieźć bezpiecznie z Iranu. Historia przedstawiona w filmie jest prawdziwa (gdybyśmy mieli co do tego wątpliwości w trakcie filmu pojawiają się zdjęcia przedstawiające wydarzenia tamtych lat, które mają uwiarygodnić cała opowieść) spisana przez emerytowanego agenta CIA, Antonio Mendeza, z pomocą dziennikarza i pisarza, Matta Baglio. Już sam fakt, że wydarzenia faktycznie miały miejsce, sprawia, że historię śledzi się z zapartym tchem. Przez cały film czekałam jednak na coś więcej, a w zamian otrzymałam dojmujące poczucie braku. Odniosłam wrażenie, że cały film to czysta akcja i tylko akcja. Pozbawiona obiektywizmu i nie aspirująca do jakiegokolwiek uniwersalnego przesłania.
Tak to jest z filmami i historiami przedstawianymi w literaturze czy filmach, że pokazują historię z punktu widzenia opowiadającego. I często jest to bardzo jednostronny punkt widzenia. Operacja Argo idealnie spełnia kryteria filmu akcji, jednak gorzej jest z ambicjami dokumentalnymi reżysera. Temat zamieszek w Iranie potraktowany jest po macoszemu, irańscy studenci przedstawieni jako czarne charaktery, gdzieś w tle całej opowieści. Czy po obejrzeniu filmu mamy szansę zrozumieć, o co w ogóle chodziło porywaczom? I co najważniejsze - czy w tej historii jest coś ponadczasowego? Jeżeli tak to zgubiło się gdzieś pomiędzy urywanymi zdjęciami z przeszłości, a dynamiczną, sensacyjną akcją. Ogląda się fajnie, historia wciąga, ale po wyjściu z kina nie zostaje nic, na czym można skupić myśli.
O ile po wyjściu z kina po projekcji Lincolna miałam ochotę poczytać więcej o okolicznościach uchwalenia 13. poprawki, poszukać archiwalnych zdjęć, by spojrzeć w oczy Lincolnowi, dowiedzieć się więcej, spojrzeć szerzej, o tyle po obejrzeniu Operacji Argo miałam nieodpartą potrzebę, aby dowiedzieć się czegokolwiek o Teheranie tamtych lat, o pobudkach studentów, o finale całej akcji widzianej oczami nie amerykańskiego świata.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto