Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gongi, dzwonki i koncha, czyli marnowanie dotacji

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik
Czy medytacja przy dźwiękach gongów, może mieć wpływ na znalezienie pracy przez bezrobotnych? Stowarzyszenie "W Tonacji Serca" uważa, że tak. Moim zdaniem to po prostu przykład marnowania unijnej dotacji, przy aprobacie urzędników.

Przykłady złego wykorzystywania unijnych dotacji, poprzez subwencjonowanie ich w niewłaściwy sposób, muszą irytować. Takich przykładów można znaleźć mnóstwo, ale dla uwypuklenia problemu ich marnotrawienia posłużę się jednym z nich, jakże wymownym w swym absurdzie.

Otóż przez moment zastanówmy się, jak można by wykorzystać środki unijne do aktywizacji osób bezrobotnych? Jakie zastosować mechanizmy, by przeznaczone na ten cel pieniądze spełniły potrzebę tychże bezrobotnych, jaką przecież jest znalezienie pracy? Często pracy innej niż tą, którą wykonywały do tej pory. Czy dobrym przykładem jest tworzenie kursów zawodowych, językowych, komputerowych i całej masy innych, dzięki którym znajdzie się zatrudnienie? Oczywiście, że tak.

Problem bezrobotnych to nie tylko stricte brak pracy, to także cała otoczka towarzysząca sytuacji, w której te osoby się znalazły. Dysponując niemałymi przecież środkami przeznaczonymi na walkę z bezrobociem, można by przy zachowaniu zdrowego rozsądku i pragmatyzmu, wykorzystać je z pożytkiem dla celu, któremu w założeniu miały służyć.
Przykład nieracjonalnego wykorzystania funduszy o którym wspomniałem wyżej, miesza niedowierzanie ze złością. Ale do rzeczy.

Zarząd województwa dolnośląskiego zatwierdza dotację w kwocie 50 tys. zł dla wrocławskiego Stowarzyszenia "W Tonacji Serca", które to za pomocą koncha, dzwonków i gongów sprawi, że 20-osobowa grupa bezrobotnych zacznie dzięki temu powiększać PKB, wchodząc w stosunek pracy. Brzmi idiotycznie, prawda?

Nie dla terapeuty i instruktora Roberta Miodowskiego, który twierdzi, że "masaż dźwiękowy poprawia ukrwienie narządów", a "żywa energia, która płynie z tych instrumentów, wnika w nasze wnętrza i harmonizuje je". Być może, ale jak to się ma do znalezienia pracy? Jakie praktyczne umiejętności zdobywają bezrobotni na zajęciach w "Tonacji Serca"? Żadnych.
Walenie po gongach, pitolenie w dzwonki i szuranie na konchach ma uwolnić od lęku, pobudzić inspiracje, wzmóc siły witalne i oczyścić organizm z trucizn. Wszystko ładnie, pięknie, tylko to nie są warsztaty dla osób uzależnionych, czy dotkniętych przemocą domową, tylko dla ludzi szukających pracy! O wiele przydatniejsze byłyby kursy spawacza, kelnera czy operatora koparki, i chyba taki zamysł towarzyszył dotującemu.

Czy dzięki medytacji oraz "wprowadzeniu w specyfikę dźwięku archaicznego", bezrobotni znajdą zatrudnienie? Czy w pełni wykorzystana "siła wibracji i rezonansu gongu", zapewni im utrzymanie? Odniosą dzięki temu wymierną korzyść? Osobiście szczerze wątpię, ale nie wątpię, że korzyść na pewno odniesie Stowarzyszenie "W Tonacji Serca", które zainkasuje 50 tys. złotych, za przekonanie zarządu województwa dolnośląskiego, do wpływu dźwięku gongu na szanse znalezienia pracy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto