Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gruszki na wierzbie w zielonogórskim Ogrodzie Botanicznym

Jolanta Paczkowska
Jolanta Paczkowska
Gruszka na wierzbie. I co teraz będzie z naszym przysłowiem?
Gruszka na wierzbie. I co teraz będzie z naszym przysłowiem? Jola Paczkowska
Nie jest to artykuł dla malkontentów i nie będzie narzekania na ogród w Zielonej Górze. To prawda, że miał być otwarty wiosną, otwarto jesienią, ale jest. Świetnym miejscem na relaks na łonie natury. - No, ale powinien być co najmniej dwa razy większy - mówi jedna z kobiet do drugiej jeszcze przed wejściem do ogrodu. Aha, panie przyszły pewnie szukać minusów...

Na forach internetowych czyta się wypowiedzi, że roślinki małe, że nie przypomina ogrodu we Wrocławiu czy Libercu. Widziałam obydwa, istotnie piękne, ale ile one mają lat?! Przy okazji dodam, że najpierw trafiłam do tego czeskiego, bo był… świetnie reklamowany. Potem znalazłam się we Wrocławiu, by kolejny raz przekonać się, że cudze chwalimy, swego nie znając.

Pierwszy ogród botaniczny w Zielonej Górze otwarto w 1925 r. Rozciągał się na powierzchni około 2 ha. Oprócz upraw gruntowych posiadał także cieplarnie i szkółki drzew owocowych.

Po wojnie zaniedbano go - niestety - i w dużej mierze zniszczono. Na części jego obszaru postawiono kompleks obiektów Zespołu Szkół Budowlanych. Ocalały jedynie nieliczne stare drzewa poza terenem szkoły.

Pomysł rekonstrukcji ogrodu w mieście zrodził się w latach 90. Zaprojektowano ponad 500 gatunków i odmian roślin, głównie drzew i krzewów, ale także bylin i pnączy. Długo oczekiwany, otwarto późną jesienią ubiegłego roku. Entuzjaści zachwycali się wszystkim, nawet czerwonym muchomorem, pesymiści czekali do wiosny, narzekali i tak, bo tylko - żonkile, hiacynty, bratki... Tymczasem prawda jest taka, że większość roślin, co naturalne, pokaże swoje piękno dopiero za kilka lat.

Regulamin zakazuje wstępu z psami i innymi zwierzętami, z rowerami. Tu nie wolno grać w piłkę, słuchać głośno muzyki. Za to jest cisza, spokój. Jak zapewniał mnie jeden z pracowników, można bezkarnie położyć się na trawniku, by się opalić, poczytać książkę, wypocząć w cieniu drzew. Przed upałem schronić się można również w okazałym wigwamie widocznym niemal z każdego miejsca ogrodu.

Rośliny zgrupowane są w pięciu działach tematycznych: roślin górskich, wilgociolubnych, użytkowych, w dziale systematyki roślin i geograficznym (roślin krajowych, europejskich, azjatyckich, amerykańskich).
Nie wybrałam zbyt dobrej pory na odwiedzenie ogrodu, gdyż wiele roślin już nie kwitnie. Wiosną swoją urodą oczarowywały między innymi… oczar japoński, wiśnia piłkowana, tulipanowiec amerykański, paulownia puszysta, kolkwicja chińska.

Teraz rośliny weszły w okres owocowania, ale większość owoców jest jeszcze zielona, a co za tym idzie - nie cieszą tak wzroku swoim pięknem. No poza jadalnymi czerwonymi porzeczkami, do konsumpcji których namawiał pracownik ogrodu. Próbowałam, smaczne. W dziale roślin azjatyckich podziwiam ozdobne drzewko o podłużnych, szarosrebrzystych liściach - gruszę wierzbolistną, a na niej małe zielone owoce. Gruszki na wierzbie! Ponoć są jadalne, ale niezbyt smaczne, za to ususzone świetnie nadają się do świątecznych dekoracji.

Warto tu zajrzeć jesienią, kiedy drzewa i krzewy ładnie się przebarwią. Już się cieszę na myśl, jak pięknie będzie wyglądał na przykład amerykański klon czerwony…

Czytaj także:
Kiedy otwarcie ogrodu botanicznego?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto