Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Halina Kunicka: "Potrafię cieszyć się z każdej chwili"

Redakcja
Halina Kunicka
Halina Kunicka archiwum artysty
Po koncercie w Łodzi rozmawiałem z piosenkarką Haliną Kunicką. Wspominaliśmy Lwów, początki jej kariery, studia prawnicze. Usłyszałem rady jak patrzeć na życie. Artystka przekazała też wyjątkowe pozdrowienia dla naszych czytelników.

Adam Sęczkowski: Dobry wieczór Pani. Dziś mam okazję rozmawiać z Panią Haliną Kunicką. Witam serdecznie w Łodzi w Teatrze Rozrywki Lutnia.
Halina Kunicka:- Witam Pana, bardzo mi miło.

Przywołując pewną piosenkę, czy gdyby mogła Pani "urodzić się znów, to tylko we Lwowie"?
- To jest piękna piosenka, bo ... gdybym raz jeszcze urodzić się miała to tylko we Lwowie. Urodziłam się we Lwowie i niestety, mówię niestety, bo żałuję bardzo, że nie znam tego miasta. Zdążyłam się tylko w nim urodzić i historia nie tylko moja, ale i świata, nasza polska historia potoczyła się tak, że musiałam z tego Lwowa uciekać. Znam więc Lwów tylko i wyłącznie z opowiadań rodzinnych. Rodzina miała ogromny sentyment do tego miasta, dlatego że miało ono jakiś niezwykły, cudowny w dawnych latach urok i ogromną tradycję naszej polskiej kultury, przede wszystkim naszych obyczajów, zwyczajów itd. Dobrze wiem, że ten Lwów to był taki symbol w rodzinie czegoś najpiękniejszego, najcudowniejszego. To było coś, co się utraciło bezpowrotnie. Ta miłość prawdopodobnie tym większa była, że już, niestety, nieosiągalna.

Nie miała Pani okazji koncertować w tym mieście? Wiem, że koncertowała Pani w Nowym Jorku, w Tokio, w Londynie, w Sydney, w Paryżu, w Hawanie, w San Francisco nawet. W Lwowie nie?
- W Lwowie też występowałam. Byłam z polską grupą estradową i muszę Panu powiedzieć, że były to niezwykłe spotkania, dlatego że Polacy, którzy przychodzili na nasze koncerty byli stęsknieni polskiej muzyki i polskich piosenek. Okazywali taką serdeczność i ciepło artyście, że zawsze ten Lwów, pod tym kątem, będę cudownie wspominać. Poza tym udało mi się troszkę pochodzić po Lwowie i pozwiedzać. Jest to przepiękne, wielkie i szlachetnej urody miasto. Już położenie Lwowa, architektura, niezliczona ilość przepięknych kościołów, domów, ulic i cmentarzy, które dla nas są historią, pamiątką i miejscem świętym np. Cmentarz Łyczakowski, Cmentarz Orląt Lwowskich sprawia, że to miasto jest magiczne.

Na mnie to miasto również zrobiło olbrzymie wrażenie. "Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pa pa pa" - śpiewa Pani w jednym ze swoich przebojów pt. "Orkiestry dęte". Jak wyglądały Pani artystyczne początki na scenach muzycznych?
- Moje początki to niebywały przypadek. Byłam studentką trzeciego roku prawa i zamierzałam włożyć togę, łańcuch i zupełnie nie myślałam o śpiewaniu. Moja mama usłyszała kiedyś taki anons w radio, że Polskie Radio organizuje konkurs dla piosenkarzy amatorów i niemalże siłą wypchnęła mnie na ten konkurs. Tak trafiłam na ul. Myśliwiecką. Ten adres w Warszawie to dla mnie miejsce bardzo drogie i to studio, które teraz nosi imię Agnieszki Osieckiej. Tam po raz pierwszy w życiu wydobyłam z siebie publicznie jakikolwiek dźwięk. Śpiewałam na tym konkursie namówiona przez mamę nie wiedząc jeszcze, że to się odbije na całym moim życiu. Śpiew stał się moją miłością, radością, moim życiem krótko mówiąc.

Wracając do tamtego występu, dlaczego wybrała Pani do zaśpiewania "Arrivederci Roma"?
- W ogóle nie wiedziałam co mam wybrać, bo ja w domu tylko sobie tak podśpiewywałam. Mama znała moje śpiewanie, bo mieszkałam w bardzo rozśpiewanym domu. Mama grała na pianinie, jej siostra i ciotka też śpiewały. To były czasy kiedy nie było telewizora i kiedy spotykaliśmy się na różnych rodzinnych spotkaniach, to bardzo często po prostu ten dom wypełniała muzyka. Znałam wszystkie nasze polskie piosenki - dawne i tradycyjne, wszystkie piosenki z lat 20., lat 30., utwory kabaretowe. "Arrivederci Roma" to był wówczas wielki przebój i dlatego pomyślałam, że zaśpiewam coś co było wówczas na czasie.

Czyli tak bardziej marketingowo?
- Nawet nie wiem, nie miałam właściwie swojego repertuaru. Nie wyobrażałam sobie, że będę śpiewać te piosenki, które śpiewamy w domu przy stole.
Wspomniała Pani o studiowaniu prawa. Czy wraca Pani czasami myślami do pierwotnie wyuczonego zawodu?
- Tak, wracam bardzo często z radością myśląc o tym, jakie to szczęście, że moje życie potoczyło się tak a nie inaczej i że nie muszę w tej chwili mieć do czynienia w ogóle z prawem, kodeksami, paragrafami itd. Cieszę się, że prawo ominęło mnie w życiu.

Rozumiem. Podczas wspomnianego koncertu została Pani jedną z laureatek plebiscytu. Dla zwycięzców zostało zorganizowane studio piosenkarskie i tam wypatrzyli Panią ludzie kabaretu "Pinezka". W jednym z wywiadów wspominała Pani, że kontynuowała Pani naukę prawa ucząc się w hotelowych pokojach. Jak Pani się odnalazła w tych ekstremalnych warunkach?
- Byłam już na trzecim roku, został mi jeszcze rok do ukończenia studiów. Wtedy prawo studiowało się cztery lata. Śpiewanie może być na 5 minut – pomyślałam. Traktowałam to jako przygodę, jako chwilę, jako moment. Równocześnie myślałam sobie, że nie po to tyle lat już "kułam", uczyłam się żeby postawić wszystko na jedną kartę i zrezygnować ze studiów koncentrując się tylko i wyłącznie na śpiewaniu. Uczyłam się w hotelach, leciałam rano samolotem na jakiś tam egzamin i potem wracałam i było to męczące, ale i fantastyczne.

Chciałbym poruszyć temat piosenki "Od nocy do nocy" nagrany do filmu "Noce i dnie". To piękny walc i elegancka Halina Kunicka, której śpiew sprawił, że film jeszcze bardziej zyskał na wartości. "Noce i dnie" to powieść, do której zagląda coraz mniej osób, a przecież można w niej odnaleźć niesamowite kreacje z Barbarą Niechcic na czele. Żal że i piosenka, i książka, i film zostają zapominane...
- Jak wszystko, taka jest kolej rzeczy. Tak jest w życiu, że przychodzą nowe filmy, nowe piosenki, nowi ludzie, przychodzą nowe piosenkarki, nowi autorzy i siłą rzeczy to co było kiedyś, gdzieś tam w tle zanika. I jeszcze ktoś pamięta, jeszcze wspomina, a już ci młodzi nie mają pojęcia co to był za film, co to była za piosenka itd. Taka jest kolej rzeczy, to jest naturalne i normalne. Bardzo mało jest wydarzeń, wielkich dzieł, które pozostają na wieki.

Ale Pani publiczność to także ludzie młodzi …
- Ja się z tym zgadzam. Cieszę się jak wypatrzę wśród mojej publiczności młode osoby, które po koncercie chcą ze mną chwilę porozmawiać. Ale to są stosunkowo rzadkie przypadki. To nie jest tak, że młodzież nagle ni stąd ni zowąd przypomina sobie właśnie mnie, właśnie moje piosenki. Po prostu są pewne osoby, które szukają emocji w starszym repertuarze, przebojach lat 50., 60., 70.
Kiedyś artyści musieli mieć głos i talent aby śpiewać. Dzisiaj, niestety, w znacznej mierze "gwiazdki" korzystają z techniki modulacji komputerowej głosu, przeróbek, celowego zakłócania, żeby głos był stosunkowo mało słyszalny.
- Żal, że tak się dzieje. Uważam, że nie każda z tych dzisiejszych gwiazd byłaby w stanie w latach 50., 60., 70. zainteresować sobą publiczność na dłużej. Trzeba pamiętać, że wiele gwiazd błyska i znika.

Co sprawia, że jest Pani szczęśliwa?
- Wydaje mi się, że urodziłam się pod szczęśliwą gwiazdą, choć oczywiście nie mówię, że całe moje życie było usłane różami. Byłam uczestniczką, małym drobiazgiem w tej naszej historii polskiej, w tych naszych dziejach, bo przeszłam wszystko co można było przejść – przeżyłam wojnę, powstanie, czasy komuny i czasy wyzwolenia. Szczęście daje mi właściwie każdy dzień, dlatego że zostałam obdarzona pewną cudowną cechą. Potrafię cieszyć się z każdej chwili. Zauważam, zachwycam się często najmniejszymi drobiazgami, które przez innych nie są dostrzegane.

Czyli czerpie Pani życie pełnymi garściami?
- W rzeczywistości czerpię.

A czy dużo jest różnic pomiędzy młodzieżą Pani czasów a młodzieżą współczesną?
- Z jednej strony myślę, że są wyłącznie różnice, a z drugiej - ludzie kiedyś i dziś są tacy sami. Tak samo kochają, tak samo nienawidzą, tak samo cierpią i tak samo boleją, identycznie płaczą.

Ludzie myślą, że tak znana artysta nic w domu nie robi tylko leży i odpoczywa. Jak jest naprawdę?
- Tak, leżę, odpoczywam i tylko czekam, kiedy będę mogła wystąpić (śmiech). Cieszę się, kiedy ktoś gdzieś mnie zaprosi. Nie zawsze był taki czas, bo nieustannie coś trzeba było robić poza śpiewaniem. Normalnie prowadziłam dom. W tej chwili nie muszę, niestety. Nie mam domu, w sensie domu, bo nie mam męża. Mój jedyny syn, Marcin, ma swój własny dom, swoje dzieci, żonę, cudownie. Właśnie dlatego powiedziałam, oczywiście w cudzysłowiu, że nie nudzę się, bo zawsze mam coś do roboty. Najgorszą rzeczą jest usiąść i nic nie robić.
W polskich starszych utworach, poezjach, literaturach, filmach jest czar, który powinien być pielęgnowany dla młodego pokolenia. Natomiast bardzo często tak nie jest. Tracimy na tym bardzo dużo. Jak Pani uważa?
- Czasy dzisiejsze powodują, że ludzie są w nieustannym biegu. Nie mają czasu na to żeby żyć, tylko biegną a ten bieg powoduje zadyszkę, potykanie się i rozpychanie się łokciami. Myślę, że w tym należy upatrywać przyczyny takiego stanu rzeczy.

Chciałbym zadać Pani pytanie, o które poprosiła mnie moja znajoma. Jak Pani uważa, czemu coraz częściej mamy ochotę zaśpiewać to były piękne dni, a co z dzisiejszymi dniami?
- Co z dzisiejszym dniem? Niech ta znajoma rozejrzy się wokół siebie i niech nie ogląda się tylko i wyłącznie na tamte dni. Niech posłucha mojej dobrej rady, która już od wielu, wielu lat się sprawdza. Niech patrzy na dzień dzisiejszy, na tu, teraz i w tej chwili i niech potrafi się zachwycić każdą chwilą, każdą sekundą, niech podziękuje że ta chwila jest taka jaka jest.

Czego mogę Pani na zakończenie życzyć?
- Dużo zdrowia.

Czy chciałaby Pani coś dodać naszym czytelnikom?
- Dla czytelników Wiadomości24, które również czytam, przesyłam najgorętsze, najserdeczniejsze życzenia, uściski i ucałowania. Niech Wasze życie będzie Waszym wspaniałym, cudownym przyjacielem.

W imieniu swoim, Redakcji i naszych czytelników dziękuję bardzo za życzenia i za sympatyczną rozmowę.
- To ja bardzo dziękuje Panu za życzliwość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto