Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Impact Festival 2017. Linkin Park rozgrzali krakowską Arenę

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Wokalista Linkin Park Chester Bennington podczas koncertu w Krakowie
Wokalista Linkin Park Chester Bennington podczas koncertu w Krakowie
Wielbiciele ciężkiego grania na granicy gatunków muzycznych długo nie zapomną tego wieczoru. Fani Linkin Park tłumnie zjawili się na koncert tej grupy podczas pierwszego dnia Impact Festivalu.

Był szał na trybunach, krzyki wiernych fanów i muzyczna huśtawka rozbujana przez legendę rapcore. Chester Bennington, Mike Shinoda i pozostali członkowie Linkin Park nie potraktowali koncertu w Tauron Arenie po macoszemu. Rockowa grupa z Kalifornii przez ponad 100 minut rozgrzewała kilka tysięcy wielbicieli nie tylko singlami z najnowszego krążka "One More Light", ale przede wszystkim utworami z poprzednich albumów.

Ich najnowsze studyjne wydawnictwo spotkało się z mieszaną reakcją krytyków i słuchaczy, zarzucając Linkin Park zbyt mocny skręt w stronę popowych brzmień. Jednak ich krakowski występ, który odbył się praktycznie dziesięć lat po ich pierwszym koncercie nad Wisłą (a dokładnie w Chorzowie), w żadnym momencie nie był ckliwym recitalem w stylu cukierkowych boysbandów. Może tylko podczas wykonania piosenki "One More Light", kiedy krakowska hala utonęła w morzu świateł (głównie z lamp błyskowych w smartfonach). Ten utwór wokalista zespołu Chester Bennington zaśpiewał otoczony swoimi fanami tuż pod sceną. To był nie jedyny ukłon Linkin Park w kierunku swoich polskich wielbicieli. Przez cały koncert do klawiszy i konsolety obsługiwanej przez Mike'a Shinodę przyczepiona była biało-czerwona flaga z podpisami fanów.

W nagrodę amerykańscy muzycy przygotowali kilka niespodzianek. Akustyczne wykonanie piosenki "Crawling", skoczny bis z "Numb/Encore" w roli głownej czy wspólny wykon "Bleed It Out" z raperem Machine Gun Kelly. Ten ostatni był jednym z artystów poprzedzających gwiazdę wieczoru w Tauron Arenie, choć momentami ciężkim graniem był w stanie przebić Linkin Park.

Bez fajerwerków, konfetti i efekciarskiej scenografii Amerykanie zostawili w czwartkowy wieczór miejsce tylko dla muzyki. I wcale nie tylko komercyjnej, o jaką od lat oskarżają Linkin Park zagorzali krytycy. Chester Bennington krzyczał w wniebogłosy przy "Faint" czy "Breaking the Habit", a gitarzysta grupy Brad Delson nie szczędził strun na ostre riffy. Taka wybuchowa mieszanka przekonała wszystkich malkontentów, że Linkin Park wciąż mają ostre pazury.

To jeszcze nie koniec Impact Festivalu, który po raz pierwszy odbywa się w Krakowie. W sobotę 17 czerwca na scenie w Tauron Arenie fanów mocnych brzmień czeka System of The Down.

Współautor artykułu:

  • Michał Młynarczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto