18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Już milion ludzi obejrzał komedię romantyczną "Listy do M." [OPINIE, ZDJĘCIA]

Anna Gronczewska
Już milion widzów obejrzało komedię romantyczną "Listy do M.". Tym samym film słoweńskiego reżysera Mitji Okorna z plejadą polskich gwiazd stał się najbardziej romantycznym przebojem tego sezonu. Pisze Anna Gronczewska

Takich emocji - i to tych pozytywnych - nie wzbudził już dawno żaden polski film, w dodatku komedia romantyczna. Ludzie, wychodząc z kina, ocierają łzy, a zarazem podkreślają, jak bardzo się uśmiali. - Jemu się nie podobało, ale mnie bardzo - przekonuje pani Danuta. - Popłakałam się, pośmiałam. Ale przede wszystkim zobaczyłam w tym filmie sytuacje, które można spotkać w życiu. Po prostu prawdziwe.

"Listy do M." robią furorę. Film obejrzało już ponad milion widzów. A wpływy z biletów przekroczyły 11 milionów złotych. Wiele wskazuje, że już niedługo "Listy do M." wyprzedzą produkcję "1920. Bitwa Warszawska". Nie można jednak zapominać, że ta druga to produkcja w 3D i często na widowni zasiadają szkolne wycieczki.

"Listy do M." dziwią jeszcze z innego powodu. To pierwsza od lat polska komedia romantyczna, która nie dzieli krytyków i widzów. Podoba się i jednym, i drugim. Niektórzy twierdzą, że sukces tej komedii wynika z tego, że nie reżyserował jej Polak, tylko Słoweniec, Mitja Okorn, który wcześniej pracował przy serialu "39 i pół".

- Nie chciałem robić kolejnej wariacji na temat: kochajmy się, bo właśnie są święta - wyjaśniał w wywiadach słoweński reżyser. - To, czego świat potrzebuje, to miłość, słodka miłość!

Reżyser tłumaczy, że w takim gatunku jak komedia romantyczna musi być historia. - Jeśli jest tylko żart, żart, to piąty żart już nie jest śmieszny - przekonywał w wywiadzie dla Polskiego Radia. - Gdy nie ma historii, to film staje się nudny. Można potem tylko przeklinać i dawać jeszcze gorsze żarty.

O czym są "Listy do M."? Fabuły nie zdradzimy, bo to może zniechęcić tych, którzy jeszcze tego nie widzieli do odwiedzenia kin. Najprościej mówiąc, to kilka splecionych ze sobą historii o miłości, które łączy to, że rozgrywają się w Wigilię. Poznajemy więc Mela Gibsona, granego przez Tomasza Karolaka, który nie znosi dzieci. W Wigilię jest więc podenerwowany, bo musi się z nimi spotykać i jeszcze rozdaje prezenty. Pracuje jako Święty Mikołaj.

- Widz, oglądając ten film, nie będzie czuł się zażenowany, co niestety często zdarza się w polskim kinie - tak mówi o tym filmie Tomasz Karolak.

Karina (Agnieszka Dygant) przeżywa kryzys małżeński. Miłość żony próbuje odzyskać Szczepan (Piotr Adamczyk), psycholog, pracujący jako policyjny mediator. Aktor twierdzi, że gdy przeczytał scenariusz, wydawało mu się, że to rola nie dla niego. Zdanie zmienił dopiero po rozpoczęciu zdjęć. Wojciech (Wojciech Malajkat) i Małgorzata (Agnieszka Wagner) to małżeństwo, które straciło dziecko. A tu w Wigilię na ich drodze staje sierota z domu dziecka.

- Nie pamiętam, kiedy mogłam powiedzieć o polskim filmie to, co o tym, a więc że mi się bardzo podobał - komentowała przed premierą Agnieszka Wagner, którą znamy m.in. jako Izabellę Gordon z serialu "Barwy szczęścia".

Doris (Roma Gąsiorowska) jest samotną trzydziestolatką, która czeka na swoją połówkę jabłka. Czy będzie nią Mikołaj (Maciej Stuhr), wdowiec i dziennikarz radiowy, wychowujący siedmioletniego syna. A może jego serce zdobędzie zmysłowa Betty (Katarzyna Zielińska)? Wladi (Paweł Małaszyński) to z kolei 35-letni mężczyzna z fantazją, który podrywa kobiety, ale nie daje się im usidlić.

Bożena Janicka, krytyk filmowy miesięcznika "Kino", przyznaje, że "Listy do M." to zupełnie znośny film, zrobiony według tego, czego oczekuje się do tego gatunku filmowego.

Według niej, na to, że ten film się udał, nie wpłynęło, że reżyserował go Słoweniec, a nie Polak. Ale miał znaczenie fakt, że ta komedia została wyprodukowana dla telewizji, w tym wypadku TVN. - Tu robi się filmy tak, by każdemu się podobały, a nie produkuje się obrzydliwe kicze tylko po to, by zarobić pieniądze - twierdzi Bożena Janicka.

Niemal w tym samym czasie co "Listy do M." na ekrany kin weszła inna polska komedia - "Wyjazd integracyjny". Weekend otwarcia miała przyzwoity - obejrzało ją 277 tysięcy widzów. Choć obsada jest niezła, bo główne role grają Tomasz Kot, Jan Frycz, Tomasz Karolak i Katarzyna Glinka oraz Katarzyna Figura, to film nie budzi już takich pozytywnych emocji i opinii jak "Listy do M."


NAJBOGATSI I NAJBIEDNIEJSI POSŁOWIE Z WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZ KONIECZNIE
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Już milion ludzi obejrzał komedię romantyczną "Listy do M." [OPINIE, ZDJĘCIA] - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto