Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamil Bednarek: Warto czasem iść pod prąd

Redakcja
Kamil Bednarek z zespołem
Kamil Bednarek z zespołem metalporn.com
Kamil Bednarek, znany też jako MaccaBraa opowiedział mi o swojej miłości do muzyki reggae, pobycie na Jamajce. Zdradził swoim fanom, a przede wszystkim fankom co lubi jeść, jakie ma hobby poza muzyką oraz jak brzmi jego życiowe motto.

Adam Sęczkowski: Kamilu witam Cię serdecznie w Łodzi.

Kamil Bednarek: Witam serdecznie. Dawno nie byłem w Łodzi.

Właśnie. Jaki jest tego powód? Dlaczego omijałeś nasze miasto?

- Hehe. To nie tak. To Łódź nie chciała mnie zaprosić, żebym wystąpił (śmiech). Tak naprawdę to mieliśmy ostatnimi czasy mnóstwo koncertów, ale postanowiliśmy również odwiedzić mniejsze miejscowości, w których jeszcze nie grałem, bo wiem, że tam też czekają moi fani. Tam też jest bardzo fajna atmosfera. Ale dziś w końcu dotarłem do Łodzi. Troszkę bałem się dzisiejszej pogody, ale widzę, że nagle jak przyjechaliśmy to przestał padać deszcz. Oby to się utrzymało na czas naszego koncertu.

Skąd pseudonim Maccabraa?

- To była ksywa z czasów, kiedy miałem 15 lat. W wieku 16 lat rozpocząłem śpiewać. To jest w ogóle długa historia. Zaczęła się jak założyliśmy z moim przyjacielem Staffem, który też się pojawił na ostatniej mojej płycie w kawałku, pt. „Jestem sobą”, zespół MałoSkromni. To było łączenie hip hopu z reggae. Kiedy wymyśliłem tą nazwę to myślałem, że znaczy to coś innego, a w rezultacie okazało się, że znaczy coś jeszcze innego, ale to kiedyś jak będzie czas to Ci opowiem o szczegółach, a na razie może porozmawiajmy na inne tematy.

Co najbardziej cenisz w muzyce reggae?

- Zdecydowanie przekaz. To jest muzyka, która ma coś do powiedzenia. Wiadomo, że ludziom jest też potrzebna muzyka do zabawy, przy której mogą fajnie potańczyć . Dla mnie reggae to muzyka, która potrafi też ludziom pomóc, gdyż mi pomogła. Kiedy miałem 15 lat zacząłem intensywnie słuchać reggae i doceniać to, co jest dookoła mnie. Miałem takie pesymistyczne nastawienie do życia, ale muzyka reggae mnie z niego wyciągnęła. Pokazała, że dookoła mnie są ludzie, a dopiero potem są rzeczy materialne.

Czym jest rasta w Twoim życiu?

- Rasta? WOW. Wiesz co, nigdy nie wyznawałem rasta. Szanuję to, a wiedzę o tym zgłębiłem siedząc i czytając o co w tym wszystkim chodzi. Rastafarianinem nie jestem. To nie siedzi w mojej duszy, zresztą muzyka, którą gram to nie do końca jest reggae. Jest to muzyka oparta na fundamencie reggae, ale bardziej szukam swojego nurtu w muzyce. Na początku naszej działalności wzorowaliśmy się na wielu zespołach, ale teraz chciałbym od tego uciec. Marzę o tym, aby ludzie przychodzący na mój koncert mówili o mojej twórczości: to nie jest pop, to nie jest country, to nie jest reggae, …, to jest Kamil Bednarek. (śmiech) Uważam, że trzeba łączyć nurty, bawić się muzyką i nie bać się wychodzić poza granice.

Czyli jesteś z natury indywidualistą?

- Może troszeczkę. Myślę, że każdy z nas powinien mieć trochę z indywidualisty. Warto czasem iść pod prąd i pokazać, że można coś zrobić.
Jaki jest Twój ideał dziewczyny? Czy Kamil Bednarek ma serce wolne czy zajęte?

(śmiech) Słuchaj, to jest tak prywatne pytanie, że aż normalnie… Zakłócenia na linii. Halo, halo (śmiech)

Podoba Ci się to, że fanki zakochują się w Tobie?

- Myślę, że każdemu by się to podobało. Lubię to, że one doceniają to, co robię. Czasami to uwielbienie jest jednak przesadne i dokucza. Od tych fanatyzmów, gdy fanki piszczą na koncertach to wolę, gdy podejdą do mnie i normalnie porozmawiają jak z normalnym kolesiem. Nie jestem przecież jakimś dziwnym wytworem nie wiadomo skąd (śmiech). Jestem zwykłym człowiekiem, który zajmuje się śpiewaniem. Przesadne uwielbienie potrafi czasem denerwować, ale wolę to niż gdyby rzucano we mnie pomidorami (śmiech).

Jest to dla mnie zrozumiałe (śmiech).

No widzisz, rozumiesz mnie, że wolę tak na to spojrzeć (śmiech).

To ostatnie pytanie dotyczące fanów; przez żołądek do serca. Czy możesz, zatem zdradzić swoim fankom, co lubisz jeść?

- Tu mnie zaskoczyłeś (śmiech). Najbardziej lubię jeść dania domowe, a już jedzenie mojej babci i to jak ona dobrze gotuje to … o Jezu! (śmiech) Gdziekolwiek jadę to chętnie skosztuję pierogów i rosołu. To jest mój stały zestaw.
Jak wspominasz czas spędzony na Jamajce i jak bardzo ten wyjazd był dla Ciebie inspirujący?

- To była moja życiowa lekcja. Nauczyłem się tam, aby nie wstydzić się emocji na scenie, żeby pokazywać je ludziom i nie hamować tego w sobie. Kiedy fani widzą moje emocje i otwartość to mam z nimi lepszy kontakt na scenie.

Wiem, że marzysz o tym, by znowu polecieć na Jamajkę, ale czy w Polsce (oprócz rodzinnych Lipek) jest takie szczególne miejsce, do którego chcesz zawsze wracać?

- Lipki to jest moja mała ojczyzna, z której raczej nie mam zamiaru się wyprowadzić. Uwielbiam też jeździć do miejscowości niedaleko Lublina, w której mieszka babcia. To jest mój drugi dom. Tam właśnie zajadam te pierogi. (śmiech)

Jakby nie wyszło Ci z muzyką to, czym być się zajmował?

- Grałbym jakiś smutny jazz na saksofonie (śmiech). Przyznam Ci, że ja się do niczego innego nie nadaję (śmiech). Widzę siebie tylko i wyłączenie w muzyce.

Masz jeszcze inne zainteresowania poza muzyką?

- Kocham motoryzację. Uwielbiam silniki i wszystko, co warczy (śmiech).

Myślałeś kiedyś o startach w rajdach?

- To moje małe ukryte marzenie, ale to dalsza przyszłość. Na razie muszę się skupić na muzyce. Jeżeli będę mógł trochę odpocząć i zrobić sobie oddech to chętnie zapisałbym się na kurs, pojeździłbym po takich trudniejszych terenach.

Mówisz o jeździe samochodem? Motorem?

- Samochodem, chociaż może motorem też bym na jakimś crossie pojeździł.

Jesteś jeszcze młody a tak naprawdę poświęciłeś swe beztroskie lata dla muzyki, na godziny prób, koncertów. Czy nie jest Ci z tym ciężko, nie tęsknisz za pełną swobodą?

- Czasami tęsknię. Myślę, że jest to pewien paradoks, że gdy nie jesteś znanym to marzysz o tym, aby mieć swoich fanów, żeby zespół dobrze funkcjonował itd., a kiedy już to masz to tęsknisz za spokojem, za odrobiną prywatności. Nie mogę narzekać, bo robię to, co kocham. Zawsze sobie o tym przypominam, kiedy jest mi ciężko i wiem, że czasem marudzę, że tyle kilometrów musimy jechać, że znów się nie wyśpię itp., to wtedy mówię sobie; stary mogło być przecież o wiele gorzej. Wiem sam, że czasami to są chwile, w których powinienem zrobić więcej niż muszę, ale przede wszystkim staram się pamiętać o tym, kim byłem przed tym zanim się to wszystko zaczęło. Z drugiej strony; w życiu też nie zaszkodzi, kiedy trochę się odpocznie.

Masz w ogóle czas na odpoczynek?

- No właśnie mało jest tego czasu wolnego. Dziś wróciłem właśnie od babci, bo miałem kilka dni wolnego i postanowiłem ją odwiedzić.

Były wspominane wcześniej pierogi? (śmiech)

- Słuchaj, to była podstawa (śmiech). Babcia mnie przywitała tym wspaniałym daniem.

Twoi rodzice są na pewno dumni z tego, jakiego mają syna, ale czy kiedykolwiek podpowiadali Ci inną drogę zawodową?

- Moja mama zawsze stawiała na to, abym był szczęśliwy i niezależnie od tego, co wybrałbym w swoim życiu to ona by to zaakceptowała. Mój tata od zawsze chciał, abym grał. W fajny sposób mnie motywował i wiem, że dzięki niemu zajmuję się muzyką. Jego ojciec, a więc mój dziadek też grał. Cieszę się, że tata dał mi możliwość wyciągnąć się z rzeczywistości, bo muzyka jest dla mnie czymś takim. Kiedy wieczorem jestem z przyjaciółmi w domu i oni są obok, mam dla kogo zagrać czy zaśpiewać to bardzo dobrze mi z tym. Nie muszę śpiewać do ścian. (śmiech) To jest stan, w którym zatrzymuję się na chwilę, zapominam o rzeczywistości, uciekam w muzykę, uciekam w dźwięki, a to mi daje niesamowitą radość i przyjemność. Jeszcze jak coś wychodzi nowego, a widzę po ich uśmiechach, że to im się podoba to już w ogóle jest dla mnie kosmos.

W pierwszej kolejności powstają słowa czy muzyka?

- Powiem Ci, że nie ma tu reguły. Często muzyka podpowiada mi, jakie słowa mam napisać, a czasami są słowa, które określają muzykę. Ostatnio tworzyłem więcej bitów niż słów i teraz muszę usiąść i popisać dla nich słowa. Mam nadzieję, że za jakiś czas uda się wydać kolejną płytę, ale to spokojnie.
Czy uważasz siebie za gwiazdę?

- Wiesz co, niestety nie, choć wiele osób chciałoby abym tak siebie uważał. Nigdy nie byłem zwolennikiem tego określenia. Gwiazda niekoniecznie musi być złą osobą, gdyż jest to naturalne określenie używane w showbiznesie; jesteś gwiazdą muzyki pop, rock czy reggae. Dla mnie jednak skojarzenie z tym słowem utożsamia się z zachowaniem danego artysty. Niektórzy zachowują się bardzo wyniośle, takie „och” i „ach”. Ja chcę pokazać ludziom, że wywodzę się z undergroundu, ale naprawdę nie miałem nigdy nic i muzyka reggae była ucieczką od tego braku różnych materialnych rzeczy. Nie trzeba się zamartwiać tym, że czegoś się w danej chwili nie ma, bo nigdy nie wiadomo, co Cię spotka. Dlatego dbam o to, żeby na każdym koncercie podkreślać, że jeśli ludzie mają pasję to powinni jej pilnować, żeby od niej nie uciekali i nie wstydzili się tego. Czasami jak grom z jasnego nieba może spaść na człowieka życiowa szansa. Trzeba w to mocno wierzyć.

Masz jakieś życiowe motto?

- „Żyj chwilą”, ale to nie zawsze się sprawdza.

Jak wyobrażasz sobie swoje życie za kilka lat?

- WOW. Ja nie wiem jak wyobrażam sobie trzy najbliższe tygodnie, a co dopiero lata. Nie wiem co Ci odpowiedzieć.

Nie snujesz, zatem jakiś dalekosiężnych planów?

- Raczej nie, choć wiadomo, że trzeba mieć takie plany, bo one pomagają nam skoncentrować się na dzisiaj, aby móc się rozwijać. Sięgam planami w przyszłość, ale nie są one tak odległe, aby pozwalały dobrze pracować. Jednak to „żyj chwilą” się sprawdza i trzeba się cieszyć z tego, co się ma.

Czego mogę Ci życzyć na zakończenie naszej rozmowy?

- Życz mi zdrowia, bo to najistotniejsze.

Zatem życzę dużo zdrowia, dziękuję za miłą rozmowę i do zobaczenia na dzisiejszym koncercie przed łódzką Manufakturą.

- Dzięki, fajnie się rozmawiało. Pozdrawiam Ciebie i swoich fanów.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto