Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim jesteś Gejbomberze?

Redakcja
Kim jesteś tajemniczy Gejbomberze?
Kim jesteś tajemniczy Gejbomberze?
Jak dowiedział się "Dziennik", prokuratura zamierza za kilka dni umorzyć śledztwo w sprawie groźby zamachu bombowego, do jakiego miało dojść w Warszawie, w 2005 roku. Ten dzień warszawiacy długo pamiętali. Zamarł ruch, na kilka godzin miasto zostało sparaliżowane.

Przypomnijmy sprawę. 20 października 2005 roku, na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, do mediów trafił list podpisany przez dwie tajemnicze organizacje gejowskie, nazywające siebie "Gay Power" i "SilnyPedał". Organizacje te opublikowały manifest, w którym atakując Lecha Kaczyńskiego - ówczesnego prezydenta Warszawy i kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Polski, groziły miastu atakiem bombowym. Dla uwiarygodnienia swoich pogróżek, sprawcy podłożyli w stolicy 13 profesjonalnie skonstruowanych atrap bomb.

Miasto stanęło na kilka godzin w gigantycznych korkach. Sprawą natychmiast zajęła się policja i prokuratura. Prezydent Warszawy przez dwa dni brylował w mediach, także podczas ciszy wyborczej, oznajmiając, że ten atak terrorystyczny jest potwierdzeniem jego twardego sprzeciwu wobec postulatów środowisk gejowskich. Wyznaczył nawet nagrodę w wysokości 100 tysięcy złotych za wskazanie sprawcy.

Kilka dni później policja opublikowała zdjęcia z kamery monitoringu przemysłowego w jednej z kafejek internetowych, z której wysłano list do mediów. Na przystankach i w środkach komunikacji miejskiej pojawiły się portrety pamięciowe sprawcy, a policja rozpoczęła przesłuchania działaczy gejowskich.

Pamiętam, jak do mojego domu przyszło dwóch policjantów po cywilu. Jednym z pierwszych pytań było: "Dlaczego podłożył pan te atrapy?". Następne pytania dotyczyły już całego spektrum mojego życia prywatnego. Najbardziej zmroziło mnie luźne stwierdzenie, którym rzucił jeden z funkcjonariuszy. - Wie pan - powiedział swobodnym tonem - myśmy już współpracowali z homoseksualistami w 1985. I teraz znowu będziemy z wami współpracować.

Dla niezorientowanych przypomnę, że w tym właśnie roku rozpoczęła się w Polsce akcja "Hiacynt", podczas której milicja obywatelska zatrzymała i założyła kartoteki kilkunastu tysiącom osób homoseksualnych.
Pomimo przesłuchania wszystkich znanych osób homoseksualnych, szeroko zakrojonej akcji informacyjnej i posiadaniu zdjęcia i portretu pamięciowego sprawcy, akcja policji po wygranych przez Lecha Kaczyńskiego wyborach zaczęła przymierać. Mimo że wszyscy zainteresowali wskazywali przesłuchującym ich policjantom prawdopodobne środowiska zainteresowane przeprowadzeniem takiej akcji, służby uparcie trzymały się wątku gejowskiego. Było to dziwne, bo przeciwko takiej decyzji przemawiały praktycznie wszystkie fakty.

Przede wszystkim, biegli psycholodzy, analizujący treść przesłanego manifestu obu podpisanych pseudo organizacji, zgodnie twierdzili że nie został on napisany przez osobę homoseksualną. Była to bowiem bardzo nieudolna kompilacja różnych tekstów dostępnych w internecie.
Po drugie, nawet najbardziej radykalne grupy w środowisku homoseksualnym, zgodnie twierdziły, że robienie takiej akcji tuż przed wyborami mija się całkowicie z celem, gdyż automatycznie kto inny staje się beneficjentem efektów.

Po trzecie, nie natrafiono na najmniejszy ślad wcześniejszej działalności żadnej z podpisanych pod manifestem grup, co też nie pasuje do wzorca psychologicznego, jakim posługują się takie ekstremistyczne grupy. Wydawało się, że sprawa umrze śmiercią naturalną. A jednak stało się inaczej.

W 2006 roku, przed mającą się odbyć Paradą Równości, sprawa znowu pojawiła się mediach, a to za pomocą portalu gejowo.pl, który postanowił wprowadzić na rynek napój energetyczny o nazwie "Gay Power". Nawiązanie do nazwy grupy domniemanych terrorystów postawiło na nogi służby bezpieczeństwa.

Znowu zaczęły się przesłuchania i szeroko zakrojona akcja inwigilacyjna. Prokuratura zażądała od właścicieli portali gejowskich między innymi danych dostępowych do kont znanych osób homoseksualnych. W sumie na przełomie 2005 i 2006 roku byłem wzywany na policję i do prokuratury pięć razy. Za każdym razem pokazywano mi teczkę z moimi danymi osobowymi, a także teczki innych działaczy gejowskich. Zadawano te same pytania.

Na domiar wszystkiego pojawił się nowy trop. Policja triumfalnie zatrzymała Romana W. - managera artystycznego jednego z warszawskich klubów gejowskich. Zatrzymania dokonano na podstawie zeznań jednego z więźniów, który okazał się być kochankiem policjantki i oszustem, który zbiegł zresztą z obserwacji psychiatrycznej. Mimo to policja nakręcała psychozę strachu w środowisku gejowskim, uparcie twierdząc, że jest bliska odnalezienia "gejbombera".

W całej akcji dziwi mnie najbardziej jedno. Przez trzy lata uparcie powtarzałem, razem z innymi przesłuchiwanymi osobami, że tylko jedno środowisko w Polsce mogło być po pierwsze zdolne do przeprowadzenia tak dobrze skoordynowanej i zaplanowanej akcji, a po drugie, mogło mieć w tym doraźny interes polityczny. Tylko jedno środowisko mogło być zainteresowane zagraniem kartą przetargową, jaką jest strach i podburzeniem rosnącej niechęci wobec osób homoseksualnych.

I w konsekwencji tylko jedna osoba skorzystała na tej mistyfikacji. Pozostaje pytanie, dlaczego przez ten cały czas, nikt z prowadzących śledztwo nie zbadał tego wątku sprawy. Za kilka dni prokuratura umorzy dochodzenie. Sprawa zostanie zamknięta i schowana do akt. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, kto zrobił taki prezent Lechowi Kaczyńskiemu, a także co służby bezpieczeństwa zrobiły ze zgromadzonymi podczas dochodzenia informacjami na temat życia prywatnego osób homoseksualnych.

Osobiście chętnie dowiedziałbym się, co panowie policjanci znaleźli w moim komputerze i dlaczego do dnia dzisiejszego Komenda Stołeczna Policji nie odpowiedziała na mój list z 2006 roku, w którym pytałem na jakiej podstawie prawnej dokonuje się inwigilacji mojego łącza internetowego.
"Gejbomber" zaś trafi zapewne do Archiwum X.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto