Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kłopotów z rejestracją czasopisma ciąg dalszy

Andrzej Pieczyrak
Andrzej Pieczyrak
Skan fragmentu mojego ostatniego pisma do sądu
Skan fragmentu mojego ostatniego pisma do sądu Andrzej Pieczyrak
Pięć miesięcy temu opisywałem trudności z sądową rejestracją czasopisma Niezależny Serwis Informacyjny Gliwice. Potem odtrąbiłem szczęśliwy, jak myślałem, finał tej batalii. Dziś okazuje się, niektóre sprawy potrafią wracać jak bumerang.

Od maja do lipca trwały moje zmagania z Temidą, sąd stale doszukiwał się uchybień we wniosku o rejestrację NSI Gliwice – druku ulotnego (formalnie – czasopisma) i strony internetowej o tej samej nazwie. Jednak w końcu wydarzył się cud i wkrótce po publikacji mojego artykułu Jak zarejestrować nielegalne czasopismo o w Wiadomościach24 - sąd zarejestrował tytuł.

Mijały miesiące, spokojnie wydawaliśmy naszą, teraz już legalną, gazetkę i wszystko wyglądało na pozór normalnie. Jakież było zatem moje zdziwienie, gdy na początku października otrzymałem z sądu wezwanie do
uiszczenia 40 zł opłaty rejestracyjnej - za rejestrację strony internetowej.

We wszystkich moich pismach wnioskowałem o rejestrację „druku ulotnego „Niezależny Serwis Informacyjny Gliwice” oraz strony internetowej www.nsigliwice.republika.pl” tłumacząc, że strona jest elektroniczną formą tego pisma i uważając, że jest to jeden tytuł prasowy. Byłem więc oburzony, że sąd, działając wstecznie (po pięciu miesiącach od pierwszego wniosku i po ponad dwóch miesiącach od rejestracji tytułu) żąda osobnej opłaty za rejestrację strony internetowej. Postanowiłem jednak oszczędzić sobie nerwów i nie odwoływać się od tej decyzji. W końcu stać mnie jeszcze na to aby sponsorować nasz wymiar sprawiedliwości w kwocie 40 zł. Z bardzo mieszanymi uczuciami, jednak uiściłem opłatę w ustawowym terminie i… zapomniałem o sprawie.

Czyżby nielegalna?

Na początku listopada otrzymałem kolejne pismo, którego treść wprawiła mnie w osłupienie. Sąd w oficjalnym postanowieniu zarządził… zwrot wniosku o rejestrację strony internetowej, gdyż „w zakreślonym terminie wnioskodawca nie wskazał częstotliwości ukazywania się czasopisma” (sic!)
Nic z tego nie zrozumiałem. Po konsultacji z prawnikiem wiem już, że sąd musiał rozdzielić sprawę rejestracji ulotki w formie drukowanej i strony internetowej. Niestety, nie wiem kiedy to nastąpiło, bo nigdy nie zostałem formalnie powiadomiony o tej decyzji sądu. Następnie, rozpatrując sprawę rejestracji strony www, sąd zażądał ode mnie kolejnej opłaty, z czego - gdybym był biegły w interpretacji prawa – mogłem się domyślić, że sprawy zostały rozdzielone i, że ta druga właśnie się toczy. Jednak z sądowych pism wcale jednoznacznie to nie wynika. Dalej niestety nie rozumiem, jak można określić „częstotliwość wydawania” strony internetowej, prawnik też nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Jak to się stało, że po pięciu miesiącach sąd przypomniał sobie, że wnioskowałem również o rejestrację strony www? I czy przypomniał sobie tyko po to... aby odmówić rejestracji? O co chodzi? Czyżby o to, że na naszej stronie nie piszemy pochwalnych laurek na cześć władzy lokalnej, a strona jest coraz częściej czytana i jej Page Rank wzrósł ostatnio do 3?

Oczami wyobraźni zobaczyłem już nawet jak zamykana jest nasza strona, a ja staję się kolejnym męczennikiem za wolność wypowiedzi w internecie. Przecież już raz Wydział Przestępstw Gospodarczych policji ścigał mnie za wydawanie czasopisma bez zezwolenia. Wtedy doniesienie na NSI Gliwice złożył, powodowany „obywatelską troską”, dyrektor Urzędu Miejskiego w Gliwicach. Dlaczego nie miałby tego zrobić ponownie?

Nie wiem, czy fakt, że większość instytucji, które mogłyby mnie ścigać, sama posiada nie zarejestrowane strony www, okaże się okolicznością łagodzącą. Przecież, jak pokazuje praktyka, prawo nie musi być równe dla wszystkich.

Wybrałem drogę perswazji

Może dla dobra sprawy powinienem zostać męczennikiem, jednak zamiast lauru bohatera wybrałem perswazję i w ustawowym terminie złożyłem zażalenie na decyzję sądu o zwrocie mojego wniosku. Po raz kolejny tłumaczyłem „Trzykrotnie zwracałem się o rejestrację czasopisma Niezależny Serwis Informacyjny Gliwice (pisma z 08.05.2007, z 28.05.2007 oraz z 23.07.2007). Za każdym razem wnioskowałem o rejestrację „druku ulotnego „Niezależny Serwis Informacyjny Gliwice” oraz strony internetowej www.nsigliwice.republika.pl”. We wszystkich trzech pismach podkreślałem, że strona internetowa jest postacią elektroniczną w/w czasopisma. W odpowiedzi na mój uzupełniony wniosek (pismo z 23.07.2007) Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział I Cywilny wydał postanowienie o rejestracji czasopisma „NIEZALEŻNY SERWIS INFORMACYJNY GLIWICE” i wpisaniu go do rejestru dzienników i czasopism pod poz. Pr 247 (postanowienie z 27.07.2007 – załącznik 4). Zarówno w w/w postanowieniu, jak również we wcześniejszych pismach nigdy nie informowano mnie o konieczności oddzielnej rejestracji strony internetowej.

Droga do Strasburga?

Gdy po raz pierwszy opisałem w Wiadomościach24 sądowe przepychanki o rejestrację NSI Gliwice, nagle bardzo szybko sąd zarejestrował moje czasopismo. Może ten cud się powtórzy i jutro zostanie zarejestrowana również moja strona internetowa? Przyznam, że bardzo na to liczę.

Jednak liczę się również z tym, że sąd nie uzna mojego zażalenia. Wtedy będę się odwoływał dalej, choćby mnie to miało doprowadzić do Strasburga. Zarówno nasze legalne czasopismo, jak i „nielegalna” strona internetowa, noszą w podtytule hasło: W obronie demokracji i wolności słowa. Wielu uzna, że to patetyczne słowa, ale moje życiowe doświadczenie dało mi pewność, że ten slogan codziennie trzeba wypełniać treścią. Jestem to winien sobie i swojemu sumieniu.

Przeczytaj także:
"Niezależny Serwis Informacyjny Gliwice" zarejestrowany!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto