Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobiety Janusza Millera – dorosłe i dziecinne w tej samej chwili

Oliwia Piotrowska
Oliwia Piotrowska
fot. Janusz Miller
fot. Janusz Miller
Zdjęcia Millera oglądam od dawna, ale dopiero niedawno pomyślałam, że mogę o nich napisać. Spotkaliśmy się w przyjaznym otoczeniu, w wygodnym, dużym, jasnym mieszkaniu pełnym pięknych zdjęć na ścianach.

Janusz Miller nie jest człowiekiem, o którym napisać łatwo. Nawet trudno z nim rozmawiać, bo jak można banalne pytanie zadać komuś, kto w prywatnym rankingu urasta do rangi fotograficznego guru. Na szczęście Miller mówi chętnie i dużo, może nawet za dużo - jak ktoś, kto stara się mówić tyle, żeby najważniejsze pozostało zagadane przez resztę. Jest bardzo wysoki i bardzo szczupły i właściwie nie przestaje się śmiać, nawet kiedy zagaduję go o ulubione książki czy kino.

Pytam ostrożnie, jak robić dobre zdjęcia. – Trzeba bardzo dużo oglądać, bardzo dużo robić, mało pokazywać ludziom - odpowiada Miller z uśmiechem, i choć to oczywiste, natychmiast żałuję, że najlepsi
ukrywają większość. – Zdjęcia najpierw mi się podobały, potem starałem się zrozumieć, dlaczego, a potem mogłem już takie robić. Jestem dzieckiem internetu – mówi Miller z rozbrajającą szczerością.

Jest bardzo krytyczny, zarówno wobec siebie, jak i wobec innych twórców. – Krytycyzm wobec siebie rośnie wraz z rozwojem, im więcej robię zdjęć, tym bardziej zmienia mi się gust – mówi Miller. Kiedy pytam go, czy wraz z rozwojem nie traci się z oczu najważniejszego, odpowiada metaforycznie - Kiedy uczysz się fotografii obiektów astronomicznych, na początku masz zwykły obiektyw i robiąc wycinek nieba widzisz na zdjęciu kilka gwiazd. Potem rozwijasz się, kupujesz lepszy obiektyw, i tam, gdzie wcześniej widziałeś niebo pomiędzy gwiazdami, teraz widzisz nowe gwiazdy.

– Dobre zdjęcie jest wtedy, kiedy do mnie trafia, kiedy je czuję. Jest mnóstwo świetnych technicznie zdjęć, ale one do mnie nie mówią – odpowiada Miller, pytany o dobre zdjęcie. –
Zdjęcie, które do mnie mówi, musi mieć w sobie emocje. Miller lubi także czuć, komu robi zdjęcie. Emocje na sesji i emocje na zdjęciu chodzą w parze, może dlatego kiedy Miller fotografuje kobiety, niekiedy „pieprzy ostrość”... Może dlatego kiedy zakochuje się w modelkach, ludzie zakochują się w jego zdjęciach. I może dlatego nie fotografuje krajobrazów czy zwierząt, za to chciałby „zrobić” pogrzeb.

Marzenia? Okładka włoskiego „Vogue”. Kiedy pytam, co będzie gdy już to osiągnie, śmieje się przewrotnie i poprawia „gdybym to osiągnął”.

Janusz Miller ma 24 lata. Po tym, jak rzucił anglistykę, studiuje w Katedrze Malarstwa i Grafiki gdańskiej ASP. Od dziecka zafascynowany obrazami, początkowo realizował się w rysunku. Od trzech lat bezustannie fotografuje. Jego prace były pokazywane na kilku wystawach i w kilku czasopismach w Polsce i za granicą.
Pierwsze zdjęcia Millera były bezosobowe i pełne pustki - nawet jeśli pojawiali sie na nich ludzie, byli tylko martwymi przedmiotami w kadrze. Zupełnie inne są jednak zdjęcia kobiet - bardzo odważne, pokazujące prawdę. Kobiety Millera są czyste i brudne w tej samej chwili, jednocześnie czułe i drapieżne, dorosłe i dziecinne, swobodne i skupione, stanowcze i przepełnione emocjami.

Janusz Miller unika aktów - bo seks jest przecież w twarzy, a nie w gołej dupie - mówi, a ja zapominam ile ma lat i boję się myśleć, co pokaże światu w następnych dekadach.

Zastanawiamy się, czy zdjęcie zawsze jest kreacją. Znam odpowiedź na to pytanie. Najlepsi tego świata są widoczni na każdym swoim zdjęciu. Miller też jest na każdym swoim zdjęciu.

Zobaczcie sami :januszmiller.com
 

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto