Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobiórzanin wyruszył. Camino, czyli droga do poznania siebie

Aleksandra Wybrańczyk
Aleksandra Wybrańczyk
Atrybuty pielgrzyma - muszla i kij z sakwą
Atrybuty pielgrzyma - muszla i kij z sakwą Adam Zien
Na wyprawę do Santiago de Compostela ludzie decydują się z różnych powodów. Jedni chcą się sprawdzić, inni potrzebują samotności, jeszcze inni przeczytali książkę Paulo Coelho „Pielgrzym” i pomyśleli, że będzie to niezwykłą przygoda...

Nieważne jakie są ich motywy, nieważne którą trasę wybiorą, nieważne jakiej są narodowości, jaki mają kolor skóry, czy w jakim języku mówią. Droga doświadczy wszystkich i będzie to doświadczenie na całe życie.

18 kwietnia 2017 roku w samotną podróż do Santiago de Compostela wybrał się Pan Adam z Kobióra. Wyruszył on z progu swojego domu, aby pod znakiem muszli pielgrzyma zacząć prawie czteromiesięczną wędrówkę do grobu Świętego Jakuba. Pokonując około trzy tysiące kilometrów na miejsce powinien dotrzeć z początkiem sierpnia. Dzisiaj, po dwóch tygodniach marszu, ma za sobą ponad 400 kilometrów i bagaż doświadczeń. Pogoda w tym czasie nie była łaskawa – od ciepłego słońca, poprzez deszcz, aż do śniegu. Jednak to nie jedyne trudności z jakimi trzeba się zmierzyć podejmując się takiej podróży.

Co jest najtrudniejsze w drodze?

Wydawać by się mogło, że trzytysięczna wędrówka to głównie ogromny wysiłek fizyczny, wyczerpanie i miliony odcisków. Okazuje się, że z tym da się przetrwać. Największym wyzwaniem jest zmierzenie się z samotnością. Co prawda od czasu do czasu napotyka się współpielgrzymów, ale są to jedynie krótkie epizody w skali całej podróży. Kajetan Suchecki, jeden z wędrowców (dwa razy podróżował do Santiago de Compostela, pierwszy raz trasą hiszpańską, drugi – z Zabrza) o samotności w drodze mówi tak: „dopadają Cię problemy, strachy, które idą za Tobą całe życie, próbujesz sam sobie odpowiedzieć na różne pytania, a jest to niemożliwe”. Wiele godzin, tym bardziej dni, samotnej wędrówki sprzyja myśleniu o rzeczach, przed którymi chciałoby się uciec, a na Camino nie ma ucieczki. Idziesz i myślisz. „Czasem było mega ciężko, szczególnie kiedy na problemy w głowie nakładały się takie zwykłe, fizyczne” – wspomina Kajetan. Wtedy przychodzą największe kryzysy.

Patent na samotność

Do każdego problemu można znaleźć rozwiązanie i samotność nie jest wyjątkiem. Na samym początku najlepiej zmienić sposób myślenia. Podejść do sprawy która nas dręczy jak do wyzwania, któremu DAM RADĘ. Pojawia się na drodze przeszkoda, więc wymyślam patent na jej pokonanie. Koniec, kropka. Niestety są sytuacje kiedy nie jest się w stanie stawić im czoła, wtedy najlepszym rozwiązaniem (pewnie głównie dla osób wierzących) jest zatracenie się w modlitwie, oderwanie od doczesnego świata, obcowanie z Bogiem. Dla tych mniej pobożnych alternatywą może okazać się chociażby słuchanie muzyki. Wszystko to pomaga skupić się na czymś innym, być poza tym, co boli. W najtrudniejszych momentach, idąc za radą Kajetana, warto zadzwonić do znajomego, w nim poszukać wsparcia, znaleźć siłę i się nie poddawać.

Najważniejsze w drodze

Chociaż droga może być ciężka, warunki niesprzyjające, a nastawienie ludzi niechętne, nie można się zrażać. To tylko niewielka cześć doświadczeń, które mogą spotkać pielgrzyma. Reszta jest pozytywna, napawa optymizmem, a każda droga przynosi owoce. „Chłoń to, co się tam wydarza, ciesz się ze wszystkiego dobra i kochaj” – to patent Kajetana na udaną drogę. Nawet jeśli będzie trzeba w połowie zrezygnować, doświadczeń, które się zdobędzie nikt już nie odbierze, a problemy, z którymi przyjdzie się zmierzyć pozwolą poznać siebie samego. Po takiej podróżny każdy wraca odmieniony. Pan Adam już dzisiaj opisując swoją Camino mówi jak wielkim jest ona darem i jak wiele dobra doświadcza. Wpis: „Nie da się tego opisać, to trzeba przeżyć, dzięki Ci Panie” jest tego potwierdzeniem.

Nie dam rady?

Jeśli ktoś wciąż zastanawia się nad wyruszeniem w drogę, warto podjąć to wyzwanie, bo jak pisze z kolei Łukasz Supergan na swoim blogu: „Camino jest drogą, która opiekuje się wędrowcem, poprzez innych ludzi lub zdarzenia. Wiem, że to dziwne słowa, zwłaszcza gdy pochodzą od osoby niereligijnej, ale doświadczyłem tego sam. A więc nawet jeśli wątpisz, wyjdź na drogę, a niezwykłe rzeczy zaczną się dziać szybciej, niż sądzisz.” Trasa tylko z pozoru wydaje się ciężka, po kilku dniach można się przyzwyczaić, a nawet jeśli będziesz musiał wcześniej wrócić do domu, ma to sens, bo najważniejsze nie jest to, aby dojść, ale aby iść.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto