Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Koneserzy zbrodni" czy bezwzględni łowcy potworów?

Marta Jenner
Marta Jenner
W powieści non-fiction "Close to Shore" Michael Capuzzo pisał o serii makabrycznych ataków rekinów na wybrzeżu New Jersey latem 1916 r. W jego najnowszej książce rekiny-ludojady mają ludzką postać.

Michael Capuzzo, amerykański dziennikarz i pisarz, zatytułował swoją powieść "The Murder Room. The Heirs of Sherlock Holmes Gather To Solve the World's Most Perplexing Cold Cases." W polskim przekładzie Jacka Koniecznego tytuł przybrał brzmienie "Klub koneserów zbrodni", a notatka na obwolucie obiecuje, że książka przenosi czytelnika do przesyconego czarnym humorem świata, który budzi większy podziw i przerażenie niż książki, filmy i seriale pokroju "Milczenia owiec", "Siedem" czy "Dextera". Choć zwięzły polski tytuł brzmi zdecydowanie lepiej, polemizowałabym z sugerowaną przezeń treścią, podobnie jak z przytoczoną wyżej zachętą.

Zacznę od tytułu. W języku polskim słowo koneser oznacza wytrawnego znawcę i miłośnika rzeczy w dobrym gatunku - w przypadku tej książki to trochę tak, jakby ktoś nazwał inkwizytora miłośnikiem herezji. Michael Capuzzo pisze o ludziach, dla których zbrodnia nie jest przedmiotem fascynacji, lecz mroczną drogą prowadzącą do najgłębszych kręgów dantejskiego piekła.

Z inicjatywy Williama Fleishera, byłego policjanta i agenta FBI, wysokiego funkcjonariusza Urzędu Celnego, zakładają organizację non-profit, której członkowie składają średniowieczną rycerską przysięgę, zobowiązując się "ścigać morderców, karać winnych oraz otaczać opieką rodziny ofiar, wspierać je i mścić się za ich krzywdy". Za swojego patrona uznają nie powszechnie znaną, acz fikcyjną postać detektywa z Baker Street, tylko Eugene'a François Vidocqa - nawróconego francuskiego kryminalistę, który w 1811 r. stanął na czele policyjnej Brygady Bezpieczeństwa, a w 1833 r. założył pierwszą na świecie prywatną agencję detektywistyczną. I właśnie do jego osoby nawiązuje symbolika Towarzystwa: nazwa - The Vidocq Society, odznaki w barwach narodowych Francji i maksymalna liczba członków, odpowiadająca liczbie lat przeżytych przez Vidocqa.

Czytaj więcej -->

Co się tyczy świata powieści, to krwawe historie zrodzone w wyobraźni Tomasza Harrisa, Andrew Kevina Walkera i Jeffa Lindsaya można ostatecznie potraktować jak złowrogie baśnie dla dorosłych, którzy lubią odczuwać dreszczyk emocji, siedząc w ciepłych kapciach w domowym zaciszu. Trudno jednak odnieść do tej samej kategorii opowieści z gatunku true crime, których bohaterami nie są kolejne wcielenia Złego Wilka lub Baby Jagi, lecz psychopatyczni mordercy z krwi i kości. I o ile w przypadku tych pierwszych możemy mówić o podziwie (i to nie tyle dla przedstawionego świata, ile dla kunsztu autora, który go stworzył), o tyle w przypadku książki Capuzza pozostaje tylko przerażenie.

Nieprzypadkowo swoistą dominantą kompozycyjną jest zagadka Chłopca w Pudełku – bezimiennego kilkuletniego malca, którego zwłoki odkryto zimą 1957 r. przy wiejskiej drodze w Filadelfii. Noszące ślady tortur ciałko spoczywało w kartonowym pudełku - jak na ironię, w takich opakowaniach w domu towarowym J.C. Penney sprzedawano kołyski... Chłopczyk nie jest postacią literacką - jego twarzyczka do dziś widnieje na stronie America's unknown child.
Odnajdziemy tam również historię wysiłków ludzi, którzy mimo upływu lat nie mogli się pogodzić z krzywdą wyrządzoną dziecku i bezkarnością oprawcy. Właśnie o takich ludziach opowiada Capuzzo.

Część czytelników zarzuca autorowi, że nie zamyka każdego przypadku w ramach jednego lub kilku kolejnych rozdziałów. Rzeczywiście, nieco utrudnia to śledzenie wątków i wymaga większego skupienia, ale jednocześnie pozwala zrozumieć trudności śledczych, którzy na przestrzeni kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat wielokrotnie powracali do nierozwiązanej sprawy. Czekając z niecierpliwością na jej rozwikłanie, czytelnik może również, choć w minimalnym stopniu, pojąć uczucia bliskich ofiar, spragnionych prawdy i sprawiedliwej zemsty. Czy ich oczekiwanie dobiegło końca? O tym przekonajcie się sami.

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto