Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec z opłatami sądowymi za pomocą znaków?

Redakcja
Minister sprawiedliwości ma zamiar zlikwidować możliwość uiszczania opłaty sądowej znakami. Argumentem jest rzekoma czasochłonność ich kasowania przez pracowników biurowych sądów. Pomysł jest krytykowany przez sędziów, adwokatów i radców.

Likwidacja znaków opłaty sądowej nie jest pomysłem nowym. Już w styczniu 2011 r. Minister sprawiedliwości przedstawił projekt ustawy o zmianie ustawy o kosztach sądowych, który zakładał likwidację możliwości uiszczania opłaty sądowej znakami. W toku konsultacji społecznych likwidacja znaków spotkała się z krytyką ze strony sędziów, adwokatów i radców prawnych. Minister Sprawiedliwości tą krytyką się nie przejął i obecnie przedstawił nowy projekt, zmierzający do likwidacji znaków opłaty.

Sprawa jest może błaha ale niezwykle ważna dla prawników-praktyków. Przykładowo: aby otrzymać kopię jednej strony z akt sądowych, wystarczyło w sekretariacie sądu złożyć odręczny wniosek i nakleić znaczek o nominale 1 zł. Proponowana zmiana spowoduje, że trzeba się będzie udać do kasy sądu lub banku, uiścić przelewem 1 zł na rachunek sądu, zanieść potwierdzenie przelewu do biura podawczego, poczekać aż księgowość sądu ujawni wpłatę do właściwej sygnatury akt i dopiero wówczas udać się do sekretariatu po odpis.

Podstawowym argumentem ministra sprawiedliwości jest twierdzenie, że kasowanie znaków opłaty sądowej zajmuje pracownikom biurowym sądów zbyt dużo czasu. Argument tak absurdalny, że trudno z nim polemizować. Nie sposób wyobrazić sobie mniej czasochłonnej czynności niż przekreślenie znaczka. A na tym polega jego skasowanie. Minister sprawiedliwości chce skasować znaki opłaty generalnie.

Według ministra sprawiedliwości likwidacja znaków opłaty sądowej przyniesie oszczędności dla Skarbu Państwa na poziomie 30 mln zł rocznie. Takie twierdzenie to manipulacja danymi. Skarb Państwa płaci rocznie około 700 tys. zł z tytułu druku znaków. Wyliczając rzekome oszczędności, minister sprawiedliwości nie podaje, że znaki są drukowane przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, która jest spółką Skarbu Państwa. Licząc rzekome oszczędności należałoby zatem od kosztów druku odjąć podatek VAT, podatek dochodowy i dywidendę, które PWPW odprowadza do Skarbu Państwa.
Kolejnych oszczędności Minister Sprawiedliwości upatruje w pozbyciu się kosztów dystrybucji znaków. Sprzedaż znaków prowadzą kasy sądów, które nie pobierają od sprzedaży znaków prowizji. A zatem tutaj oszczędności nie będzie. Sprzedaż znaków prowadzi także bank PKO BP, pobierając od sprzedaży 9 proc. prowizji od nominału sprzedanych znaków. Umowę z PKO BP zawarł nie kto inny, tylko Minister Sprawiedliwości właśnie.

Oszczędności na dystrybucji znaków można uzyskać poprzez zwiększenie strumienia dystrybucji przez kasy sądowe, zwiększenie sprzedaży znaków w internecie, a przede wszystkim poprzez renegocjację bądź wypowiedzenie umowy bankowi PKO BP. Istotnie 9 proc. prowizji to dużo. Nie ma też racjonalnego uzasadnienia dla obliczania prowizji od nominału sprzedanych znaków. Przecież koszt sprzedaży jednego znaczka za 1 zł jest identyczny z kosztem sprzedaży jednego znaczka za 200 zł.

Minister sprawiedliwości nie informuje czy próbował renegocjować umowę z PKO BP, bądź umowę tę rozwiązać i zawrzeć nową, np. z Bankiem Pocztowym. Stwierdza natomiast w uzasadnieniu projektu założeń do projektu ustawy o zmianie ustawy o kosztach sądowych, że planowanych oszczędności nie da się inaczej uzyskać, niż poprzez zmianę ustawy i likwidację znaków. Nieprawda. Można renegocjować umowę z bankiem.

W toku uzgodnień międzyresortowych ministerialny projekt skrytykował Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski. W toku konsultacji społecznych projekt został skrytykowany przez prezesów sądów wszystkich szczebli. Tę krytykę podsumował Sąd Okręgowy w Warszawie, stwierdzając, że likwidacja znaków opłaty sądowej to działanie nieodpowiedzialne.

Minister sprawiedliwości argumentuje, że po likwidacji znaków rozpocznie się program wdrażania Platformy Elektronicznej Płatności. Otóż względnym argumentem byłaby likwidacja znaków po wdrożeniu tego programu. Ponadto Platforma Elektronicznej Płatności nie będzie żadną alternatywą dla znaków opłaty sądowej - jako żywo Konstytucja Rzeczypospolitej nie nakłada na obywateli obowiązku posiadania komputera.

Na razie minister sprawiedliwości jest głuchy na głosy protestu środowisk prawniczych. Koronnym argumentem ministra staje się twierdzenie, że uiszczanie opłaty sądowej znakami jest anachroniczne, bo wprowadzone zostało w 1910 r. pruską ustawą o znakach opłaty. Tyle w tym logiki co w żądaniu likwidacji ZUS z tego tylko powodu, że ubezpieczenia społeczne wymyślił Bismarck.W lipcu projekt założeń do projektu ustawy o kosztach sądowych został skierowany przez ministra sprawiedliwości pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, który będzie go opiniował w najbliższych dniach. Jeśli rząd poważnie traktuje konsultacje społeczne i udział obywateli w kształtowaniu prawa, opinia Komitetu nie powinna być pozytywna.

Czemu ma służyć skasowanie znaków sądowych przez ministra sprawiedliwości - nie wiadomo.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto