Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krwawe uczty na drugim froncie La Liga

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Malaga i Atletico zdominowały konfrontacje z Valencią i Sevillą, teoretycznie najgroźniejszymi konkurentami w walce o miejsca 3-4.

To mógł być idealny moment na rozprawienie się z ekipą Manuela Pellegriniego - Malaga pozostawała bez zwycięstwa od miesiąca, a w środku tygodnia odbyła męczącą podróż do Sankt Petersburga (w drodze powrotnej zawodnicy pozwolili sobie na świętowanie awansu do 1/8 Ligi Mistrzów, podobno nie skończyło się na symbolicznej lampce wina).

Tymczasem La Rosaleda była świadkiem deklasacji Valencii. Pod wynikiem 0:4 podpis może złożyć Mauricio Pellegrino. Rzadko, kiedy już po 13 kolejkach można poznać trenera, który jest absolutnie niewłaściwą osobą w niewłaściwym miejscu.

Bezradność debiutanta

"Byłem zaskoczony" - przyznał po meczu. Trudno sobie wyobrazić, żeby któryś z klasowych szkoleniowców wygłosił takie zdanie. Trener jest właśnie od tego, żeby nie bywać zaskakiwanym. Nawet po porażce w fatalnym stylu, a takie zdarzają się przecież każdemu, szuka się przyczyn, analizuje, gdzie popełniono błędy, który wycinek piłkarskiej rzeczywistości został zaniedbany, którym elementom należałoby poświęcić więcej uwagi.

Wszystko można by jeszcze zrozumieć, gdyby nie to, że nie pierwszy raz najwłaściwszym przymiotnikiem do opisania postawy Valencii jest makabryczny (mecze z Mallorcą i Betisem).

Dokonując przeglądu technicznego zespołu wychodzi, że żaden mechanizm nie funkcjonuje jak należy. Rozegranie dwóch z rzędu meczów na solidnym poziomie wydaje się wyczynem ponad możliwości, razi katastrofalna dyspozycja w meczach wyjazdowych. Współpraca między liniami - nie istnieje. Atak pozycyjny - można zapomnieć, wymiana trzech podań na połowie Malagi nastręczała niewytłumaczalnych trudności.

Chyba nie trzeba lepszego dowodu na słabość stoperów (wolni, chaotyczni, nie antycypują potencjalnych scenariuszów) niż bramka Javier Portillo, który przy ich biernej asyście spokojnie przyjął piłkę na 10 metrze i spokojnie przymierzył w lewe górny róg bramki Diego Alvesa. Dopóki na boisko nie wróci prawy obrońca Joao Pereira największym zagrożeniem dla bramki Diego Alvesa będzie Antonio Barragan - co mecz dwunasty zawodnik przeciwnej drużyny.

Potrzeba doprecyzowania ról w argentyńskim trójkącie Ever Banega-Tino Costa-Fernando Gago pozostaje bez odzewu od powrotu do zdrowia tego pierwszego. Kto ma rozgrywać, kto ma bardziej koncentrować się na odbiorze - nie wiadomo. Paragwajski napastnik Nelson Valdez sprawdza się tylko jako joker. Z dzisiejszej perspektywy oddanie do Bilbao Aritza Aduriza wydaje się lekkomyślnym posunięciem, bo klub specjalnie na nim nie zarobił (2,5 mln euro), a pozbawił się alternatywy dla Roberto Soldado (nawet przy założeniu, że charakterystyka gry Valdeza i Baska jest dość zbliżona).

Podglądając najwybitniejsze trenerskie osobowości, na pierwszy plan rzuca się w oczy siła osobowości. Nie stawiając Argentyńczykowi poprzeczki oczekiwań specjalnie wysoko u progu kariery, wystarczy odnieść się do najprostszej definicji roli trenera: "pomagać, nie przeszkadzać". Pellegrino nie spełnia nawet tego wymogu.

Wymagająca publiczność na Estadion Mestalla nie przyjmie przeprosin kapitana Ricardo Costy ot tak sobie. Droga do przebaczenia zapowiada się bardzo długa.
Pogoda nie tylko dla bogaczy

W przeżywającej najlepsze chwile w swojej 64-letniej historii Maladze idylli nie ma od dobrych kilku miesięcy. Zaległości sięgające kilku milionów euro miały być wypłacane od początku listopada, ale opóźnienia w wypłatach to stały element andaluzyjskiego krajobrazu. Nie każdy szejk co ranek wyjmuje z szafy marynarkę z kieszeniami bez dna.

Latem pozbyto się kluczowych zawodników w swoich formacjach: Jorisa Mathijsena, Santiego Cazorlę i Rincona. Środek ciężkości Boquerones przeniósł się na skrzydła, na których brylują ex-valencianistach Joaquin i Isco (fenomenalna akcja w 24 min., gdy przerzucał piłkę nad trzema przeciwnikami), którym Pellegrini dał wolną rękę w szukaniu miejsca na boisku. Wymagającym wyzwaniem było dla niego odkurzenie 31-latków Javiera Savioli i Roque Santa Cruza, po których niewiele już się spodziewano w piłce na najwyższym szczeblu. Czasem przyjemnie jest się mylić.

Zmiana warty w Madrycie?

Dzień później w bliźniaczym stylu Atletico rozprawiło się z Sevillą, która do Madrytu przybyła opromieniona rozgromieniem Betisu (podczas treningów policja musiała bronić zielono-białych przed rozjuszonymi fanami). Gospodarzom zadanie ułatwiły czerwone kartki dla Fazio i Rakiticia, ale obraz gry już wcześniej naszkicowała zdecydowana dominacja zwycięzcy Ligi Europy. Vicente Calderon pozostaje niezdobyte od kwietnia.

Nadrzędnym celem dla madryckich działaczy pozostaje zatrzymanie Radamela Falcao, przymierzanego do największych firm Starego Kontynentu. Za tydzień mecz prawdy na Santiago Bernabeu, który zweryfikuje, czy piłkarzy Diego Simeone stać na coś więcej niż batalię o ostatni stopień podium. Przewaga nad Realem sięga 8 punktów.

Tak na marginesie - nie trzeba być szczególnie namiętnym obserwatorem Primera Division, żeby dostrzec charakterologiczną przepaść miedzy Pellegrino a Simeone.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto