Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Książka za recenzję: "Kryptonim Burza" Vladimira Wolffa

Rafał Grząślewicz
Rafał Grząślewicz
Okładka książki "Kryptonim Burza"
Okładka książki "Kryptonim Burza" Wyd. Ender, projekt okładki: Mariusz Kozik
Czy II wojna światowa rzeczywiście rozpoczęła się we wrześniu 1939? Może wcześniej Hitler został zamordowany, a wojnę dopiero w 1941 rozpoczął Stalin? Przeczytajcie, co na ten temat myśli Vladimir Wolff, autor książki "Kryptonim burza", pierwszej powieści z cyklu "Odległe rubieże".

Jest 1 września 1939 roku. Od godziny 4.45 niemiecki pancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwuje Westerplatte. W Europie rozpoczyna się druga wojna światowa. Wszyscy znamy te fakty z lekcji historii, jednak czy ktoś zastanawiał się, co by było gdyby... kanclerz Rzeszy Adolf Hitler zginął przed rozpoczęciem działań wojennych?

Wyobraźmy sobie, że najbardziej krwawa wojna w dziejach świata nie wybucha we wrześniu 1939 r., a dwa lata później. W lipcu 1941 Stalin dochodzi do wniosku, że Armia Czerwona osiągnęła już szczyt swoich możliwości. Pora więc zjednoczyć ziemie Europy Zachodniej pod komunistyczną banderą. Jest jednak jeden problem. Pewien kraj, który bardzo może pokrzyżować szyki Związkowi Radzieckiemu. Ten kraj to Polska, która z różnych przyczyn nie ugięła się jeszcze Sowietom.

Vladimir Wolff w książce "Kryptonim burza", która jest pierwszą publikacją z cyklu "Odległe rubieże" prezentuje nam swoją wizję wojny. Przenosimy się do lat, kiedy ta miała się rozpocząć. Poznajmy młodego pilota i zapalonego pięściarza, Marka Bagińskiego, który na dzień przed wybuchem wojny ze Związkiem Radzieckim zaangażowany zostaje w misję wywiadowczą.

W ramach działań w oddziale II Głównego Sztabu wyrusza do Moskwy, gdzie udaje mu się zdobyć informacje o rozmieszczeniu radzieckich sił zbrojnych szykujących się do ataku na Polskę. Ataku, który lada dzień stanie się faktem. Na Bagińskiego czeka jeszcze jedno zadanie. Pilot tym razem wyrusza do stolicy Wielkiej Brytanii, aby tu przysłużyć się swojej ojczyźnie.

Armia Czerwona tymczasem nieustannie prze na zachód. Straty ponosi nie tylko strona polska, ale i Rosjanie, co może znacząco wpłynąć na wynik tej "rozgrywki". Czy można liczyć na jakikolwiek cud? Może powtórzy się historia z 1920 r., kiedy to obronną ręką wyszliśmy z opresji? A może los ponownie okaże się okrutny i Polacy ulegną komunistycznemu przeciwnikowi? Gra się toczy, a zdarzyć może się wszystko.

Vladimir Wolff tym razem pokazuje nam się z trochę innej strony. Jego dotychczasowe powieści znacznie wybiegały w przyszłość, mówiły o tym, co może "jutro" stać się prawdopodobnym scenariuszem. W "Kryptonimie Burza" przenosimy się 70 lat wstecz. Oczywiście, w przypadku tego autora nie jest to nic złego. Skoro Wolff doskonale potrafi pisać o przyszłości, stworzenie nowej historii to bułka z masłem. Choć przeplata się tutaj wiedza historyczna z niebywałą wyobraźnią, nie ulega wątpliwości, że autor doskonale poradził sobie z tym zadaniem.

Poza wspomnianym wcześniej Markiem Bagińskim, większość bohaterów ukazanych w powieści to postaci historyczne: politycy, oficerowie i generałowie walczący m.in. w kampanii wrześniowej. Przeplatanie postaci fikcyjnych z historycznymi to dobry zabieg, który uprawdopodabnia przedstawioną przez Wolffa historię. Autor pokazuje także nastroje panujące w armii, rozterki, ambicje i interesy, którymi kierowali się zarówno żołnierze polscy, jak i radzieccy.
Podobnie, jak w poprzednich powieściach autor ogromną wagę przywiązuje do działań zbrojnych i kulisów wielkiej międzynarodowej polityki. To one stanowią najistotniejszy element książki "Kryptonim burza". Wiele uwagi poświęca się transportowi i kawalerii, czym autor udowadnia, że armia II Rzeczpospolitej wcale nie była tak słaba, jakby się mogło wydawać.

"Kryptonim burza" to także dynamiczna akcja, która ze względu na profesję głównego bohatera ukazana zostaje przede wszystkim z perspektywy lotnictwa. Ogromną zaletę powieści stanowią efektywne opisy batalistyczne, dzięki którym ciężko oderwać się od lektury. Lekka i prosta w odbiorze fabuła sprawia, że jest to książka wciągająca i potrafiąca zaciekawić czytelnika. Nie jest jednak pozycją w stu procentach doskonałą. Czegoś w niej brakuje. Czytając czuje się pewien niedosyt, czeka na "wielkie bum".

Vladimir Wolff jest jednym z najbardziej tajemniczych współczesnych pisarzy w naszym kraju. Od urodzenia związany jest z Pomorzem, a z wykształcenia jest historykiem specjalizującym się w dziejach Niemiec i Rosji. Swoją ogromną wiedzę polityczną i militarną bez problemu wykorzystuje w powieściach. Thrillery wojenne czy political fiction to dla niego żaden problem. Na naszym rynku pojawiło się już kilka książek Wolffa. Wśród nich: "Północny Sztorm", "Piaski Armagedonu" i "Stalowa Kurtyna".

Tytuł: Odległe Rubieże. Kryptonim burza.
Autor: Vladimir Wolff
Wydawnictwo: Ender
Miejsce i rok wydania: Ustroń, 2012
ISBN: 978-83-62730-07-0
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Stron: 314
Cena: 34,90

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto