Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kult pracy i rodziny - religia to sprawa prywatna

Mateusz Pułkowski
Mateusz Pułkowski
Finowie na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat porzucili tradycyjne pojmowanie religijności, czyli coniedzielne odwiedzanie kościoła. Skupili się na pracy, rodzinie i przyjaźni. Efekty zmian są widoczne w gospodarce i społeczeństwie

Kościół wczoraj i dziś

Pomimo iż dzisiaj kościoły świecą pustkami, Finowie nadal pozostają najbardziej religijni wśród skandynawów. Sprzeczność? W Finlandii, dominuje Kościół Ewangelicko-Luterański, do którego należy 85 proc. społeczeństwa. Analogie do sytuacji polskiej są zatem na pierwszy rzut oka widoczne. Zresztą w sferze historycznej również wiele nas z Finami łączy.

Na początku XIX wieku, luterańskiej od ponad sześciu stuleci Finlandii (pozostającej częścią królestwa Szwecji), narzucono carską władzę Rosji. Po ponad stu latach uzależnienia, wybuchła wojna domowa z komunistami, gdzie podobnie jak w Polsce drugiej połowy XX wieku, dużą rolę odegrał Kościół. Finlandia odzyskała niepodległość i nastąpił proces oddzielenia religii od państwa. Szczególnie przyspieszenie w tej kwestii nastąpiło w latach 90. Biskupi przestali dostawać pieniądze od państwa.

W Eduskuncie, czyli fińskim parlamencie, odbywają się ekumeniczne nabożeństwa. Obecnie 45 proc. Finów deklaruje wiarę w Boga. To nadal więcej, niż w innych krajach skandynawskich. Finowie swoją religijność postrzegają jednak specyficznie. Od coniedzielnej mszy, ważniejsza jest dla nich praca, rodzina i przyjaciele. Jak stwierdził kiedyś fiński pisarz Veijo Meri – Fin prędzej umrze niż zawiedzie przyjaciela. Zaledwie co dziesiąty Fin uczęszcza na mszę, ale za to ponad połowa modli się przynajmniej raz w miesiącu w domu. Socjologia nazywa taki stan rzeczy „religią prywatną”.

Praca, nauka, satysfakcja

Luteranizm wytworzył w Finach wzór dobrego, rzetelnego, wyedukowanego pracownika. Pośrednio zatem religia miała zapewne wpływ na niemal stuprocentową likwidację korupcji w tym kraju. Młodzi w Finowie przodują także w rankingach rozumienia czytanego tekstu. Nowoczesna gospodarka rozwija się płynnie, a podziały w społeczeństwie praktycznie nie występują. Ponadto Finowie wyzwolili się z patriarchalnego rozumienia usytuowania roli kobiety w społeczeństwie, tak charakterystycznej w przypadku katolicyzmu. To kobiety obecnie dominują w polityce – prezydentem republiki od 2000 r. Jest Tarja Halonen.

Szkoda, że w Polsce cały czas dominuje staroświecki pogląd, że kobieta nie poradzi sobie w brudzie, walce politycznej, układach, jakie panują „na górze”. To także efekt takiego, a nie innego postrzegania roli polityki – Finowie już dawno zrozumieli, że wewnętrzne spory należy realizować w dyskusji, a najważniejszy jest rozwój i przyszłość.

Czas na zmiany

Kiedy przeczytałem w internecie dzisiejszy sondaż GFK Polonia na temat religijności Polaków, po raz kolejny poczułem się zażenowany. Nie dlatego, że stoję po tej, czy innej stronie – stoję dokładnie w centrum. Poczułem się zażenowany, bo uświadomiłem sobie, że albo, w przeciwieństwie do Finów, respondenci byli stuprocentowymi hipokrytami, albo ktoś nieładnie, przepraszam za wyświechtane określenie – manipuluje wynikami. Podobno 96 proc. z nas deklaruje, że wierzy w Boga, a 86 proc. wierzy i regularnie praktykuje. To ciekawe, bo nie tak dawno temu, jeden z urzędników kościelnych poddał w wątpliwość statystyki i stwierdził, że obecnie wierzących jest ok. 80 proc. społeczeństwa. Kościoły w Polsce także gromadzą ostatnimi czasy mniej wiernych niż kiedyś. Ale fakty sobie, a statystyki sobie.

W obliczu przygniatającej większości katolików, ich dominacji w sprawach publicznych i mediach, pozostałe ok. 4-5 proc. społeczeństwa polskiego cały czas traktowane jest jak swoiści odszczepieńcy. Dyskusja praktycznie nie istnieje. Ateiści uważani są za pomiot komunizmu. Deiści, czy zielonoświątkowcy, zrzeszają się na portalach tematycznych w internecie i praktycznie dyskutują między sobą. Czy ludzie boją przyznać się do swoich prawdziwych poglądów? Czy może komuś zależy na tym, aby trzymać masę w ryzach i nie dopuszczać do jej rozumu wolnej myśli? Nasz rodzimy mistrz, filozof i etyk, Tadeusz Kotarbiński, napisał kiedyś dzieło p.t. „Traktat o dobrej robocie”. Dziś zapomniane, warto byłoby je jednak odkurzyć w nowych czasach.

Róbmy swoje, róbmy dobrze

Świat pędzi coraz szybciej i nie powinniśmy zostawać z tyłu. Powinniśmy dyskutować, porzucić podziały, wspólnie budować i upiększać nasze podwórko. Wszyscy razem, oceniając efekty pracy i to, jakim kto jest człowiekiem, a nie w co wierzy i gdzie chodzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto