Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Legendy chrześcijańskie" - opowieści pełne cudów i czarów

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
okładka
okładka wydawnictwo Promic
Legendy chrześcijańskie zawierają w sobie elementy fantastyki i baśniowości, stanowią połączenie cudów i czarów oraz towarzyszy im niezwykła atmosfera.

Legenda (od łac. 'to co zostało powiedziane') to jeden z najstarszych gatunków literackich. Jej początki sięgają średniowiecza - czasów, w którym szczególnie propagowano wiarę chrześcijańską. Pierwsze podania przekazywane były z ust do ust, a dopiero potem były spisywane. Dlatego mogły mieć one wiele wersji. Opowieści te opisywały jakieś niezwykłe, cudowne wydarzenia, a ich bohaterami byli najczęściej święci i męczennicy. Często oparte były na motywach ludowych i apokryficznych. Jedną z najsłynniejszych legend jest "Legenda o świętym Aleksym". Dlaczego o tym piszę? Ponieważ nakładem wydawnictwa Promic ukazało się piąte wydanie "Legend chrześcijańskich".

Legendy zawarte w tej niezwykłej publikacji zostały wybrane przez księdza Stanisława Klimaszewskiego i Luigiego Santucciego. Teksty (w liczbie ok. 70) są niezwykle różnorodne, niektóre pochodzą jeszcze ze średniowiecza, inne mają bardziej współczesnych autorów. Wśród nich znaleźli się m.in. Victor Hugo, Lew Tołstoj, Herman Hesse, św. Grzegorz z Tours, Jakub de Voragine, Maria Noel, Janina Porazińska, Adam Dubowski czy ksiądz Mieczysław Maliński. Podanie te pochodzą z wielu zakątków świata – wśród nich są m.in. skandynawskie, berberyjskie, francuskie, hiszpańskie, niemieckie, rosyjskie, a także polskie. Jak widać, opowieści te łączą w sobie różne kręgi kulturowe (w obrębie wiary chrześcijańskiej). Pojawia się m.in. postać pana Twardowskiego, św. Mikołaja czy Artabana, jednego z Czterech Mędrców Wschodu. Warto także wspomnieć, że opowieści podzielone zostały na 4 działy: Chrystus w legendzie[/i], Matka Boska w legendzie, Święci w legendzie oraz Legendy różne (według mnie najbardziej zaskakujące).

Myli się jednak ten, kto myśli, że będzie to powtórka z Biblii czy lekcji religii. Opowieści te znacznie odbiegają od naszych wyobrażeń. Bardziej przypominają baśnie niż życiorysy świętych. Nie brakuje w nich elementów fantastyki oraz motywów ludowych, pogańskich. Niesamowite jest to, że elementy pogańskie zostały jakby przechrzczone i wcielone do żywotów świętych. I tak legenda o św. Mikołaju zawiera wątki nordyckie, legenda o św. Jerzym - wierzenia słowiańskie, a legendy o św. Kildare oraz św. Patryku - liczne nawiązania do opowieści o celtyckich druidach.

W ten oto sposób wiara chrześcijańska, cuda i czary występują obok siebie. Dobrym tego przykładem jest czeska legenda o "Świętej Zycie i jej pomocnikach" według Jaroslava Vrchlickiego. Przypomina baśń o Kopciuszku, który całymi dniami ma pełne ręce roboty. Jedyną zmianą jest to, że jest bardzo religijna - taki modlący się Kopciuszek. Z powodu swojej słabości o mało nie traci pracy i jedynego źródła utrzymania. Z opresji wybawiają naszą bohaterkę pucołowate aniołki, które wykonują za nią całą pracę. Pobiegła, by zobaczyć, co się dzieje, i aż pobladła ze zdumienia. Tysiące nagich, pucołowatych, skrzydlatych aniołków krzątało się pracowicie po kuchni. Jeden podrzucał drwa do ognia, drugi obracał rożnem, inny kroił złocisty melon, a jeszcze inny kładł na srebrne talerze tłuste kawałki ryby i ozdabiał je zieleniną. Któryś ułożył ogromną piramidę z jabłek i winogron, tamten kroił, ten dzielił, ów ubijał tłuczkiem tak wielkim, że pot wielkimi perłami spływał mu z czoła. Mnie to skojarzyło się od razu z baśnią braci Grimm o biednym szewcu i jego żonie, którym pomagały krasnoludki. Pełen tekst tej niezwykłej legendy można przeczytać tutaj.
Zaskoczyło mnie to, że w legendach chrześcijańskich znalazło się także miejsce na... wampiry. A konkretnie jednego, ale jakże żądnego krwi. Autorem "Wampira" jest Franio Trograncic, który napisał ją na podstawie legendy chorwackiej. Bohater w niczym nie przypomina wariacji Stephanie Meyer i Jej podobnych. To tradycyjny wampir znany z twórczości Brama Stokera czy Anne Rice. Aby go zgładzić potrzeby jest osikowy kołek wbity prosto w serce. Na dowód przedstawię fragment o jego unicestwieniu Ścieli stary głóg, naostrzyli kołek i opalili jego szpic nad ogniem pochodni, pochodzącym ze świętego kominka. (...) Stanęli wieśniacy kołem nad grobem, unosząc wysoko pochodnie, a przy czerwonym ich świetle ciało wampira połyskiwało, napełnione ludzką czerwoną krwią. I wbił mnich kołek w pierś potwora. (...) Wampir miotał się i skręcał pod ciosami, a z grobu wydobywały się westchnienia, które mroziły serca. Po pokonaniu potwora mnich miał jeszcze jedną misję do wypełnienia, tym razem w piekle, w którym króluje Kulawy Dada. Jak się zakończyła jego niecodzienna przygoda, tego nie zdradzę. Dodam tylko, że będzie równie ekscytująco.

Nie sposób nie wspomnieć także o legendach opisujących dzieciństwo Jezusa czy objawienia Maryi, które są apokryfami. Jak choćby opowieść o "Dzieweczce bez dłoni", która została cudownie uleczona przed nowo narodzonego Jezuska czy o "Sztukmistrzu Matki Boskiej", która dzieje się w czasach króla Ludwika. Możemy także zobaczyć znanych nam świętych w innym świetle, jak choćby świętego Piotra, który zapragnął rządzić całym światem ("Święty Piotr i rządzenie światem") czy św. Teresie, która chciała spowiadać ludzi ("Święta Teresa spowiedniczka").

Powstaje pytanie, jaki był cel wymyślania takich legend? Przede wszystkim przybliżenie żywotów świętych oraz Jezusa i Jego Matki w taki sposób, by był zrozumiały dla każdego. A jak zrobić to lepiej niż poprzez ludowe podania? Jak napisał ksiądz Stanisław Klimaszewski we wstępie niewiele przekazały nam Ewangelie o dziecięcych latach Pana Jezusa, podobnie jak o życiu Jego Matki. Chrześcijanie zaś chcieli dowiedzieć się najwięcej o ziemskich losach tych drogich im osób. Stąd też fascynacja wiernych już w pierwszych wiekach uzupełniała te braki legendą w postaci apokryfów.

Legendy zawarte w tej antologii napisane zostały prostym i niezwykle obrazowym językiem. Dlatego czyta się je bardzo przyjemnie. W dodatku są krótkie, co tylko ułatwia lekturę. Podczas ich czytania zapomina się o Bożym świecie. Do tego stopnia, że nawet się nie odczuwa tych prawie 500 stron. Zabrakło mi jedynie ilustracji, które wzbogaciłyby tę publikację, ale może zostanie to uwzględnione w kolejnym wydaniu. Polecam tę książkę każdemu, w szczególności miłośnikom podań i legend oraz osobom, które chciałyby poznać świętych z innej, bardziej baśniowej, strony.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto