Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia mistrzem Polski po remisie Lecha z Pogonią. W niedzielę zagra mecz z Ruchem Chorzów

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Remis Lecha Poznań z Pogonią Szczecin zapewnił Legii Warszawa tytuł mistrza Polski. W niedzielę Legia zagra z Ruchem Chorzów.

Wsteczne odliczanie rozpoczęte, przygotowania do fety na ulicach miasta poczynione. Władze klubu wraz ze stowarzyszeniem kibiców wydały specjalny komunikat, w którym apelują o kulturalne zachowanie w czasie przemarszu. Docelowym miejscem świętowania, podobnie jak w ubiegłym roku, ma być Plac Zamkowy.

Remis 0:0 Lecha z Pogonią zapewnił Legii tytuł mistrza już w sobotę. - Nawet nie będziemy oglądać tego meczu. Skupiamy się tylko na sobie - mówił na piątkowej konferencji Ondrej Duda. Do niedzielnego starcia lider T-Mobile Ekstraklasy przygotowuje się jak zwykle. Trener Henning Berg tradycyjnie zamknął ostatni trening, a zespół uda się na mini-zgrupowanie do jednej z podwarszawskich miejscowości. W dniu spotkania klubowy autokar wjedzie na stadion około półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem.

Norweski trener przestrzegał, żeby nie wybiegać myślami za daleko i poczekać, aż brakujący punkt stanie się faktem. Raport zdrowotny z obozu warszawskiego zespołu wygląda zadowalająco. Niezdolny do gry jest tylko Guilherme. Dossa Junior, Michał Kucharczyk i Daniel Łukasik trenowali tylko z piłkami. Miroslav Radović ma tylko stłuczone żebra i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu.

Z pozoru ten wyczekiwany przez Legię tytuł nr 10 wydaje się dość oczywisty – ma zdecydowanie największy budżet, najszerszą kadrę oraz, poza napastnikiem i lewym pomocnikiem, najlepszych piłkarzy na poszczególnych pozycjach w lidze. Ale podobna sytuacja miała miejsce dwa i trzy lata temu za kadencji Macieja Skorży. W jego pierwszym podejściu, po wydaniu rekordowych 10 mln zł na transfery, skończyło się trzecim miejscem. Drugie przyniosło jeszcze większe rozczarowanie - mimo prowadzenia w tabeli przez większą część rundy wiosennej, legioniści w przedostatniej kolejce zaprzepaścili szansę na tytuł, gubiąc po drodze punkty z kim popadnie.

W obecnym sezonie również czyhało kilka zagrożeń: jesienny maraton (35 meczów), zmiana sztabu szkoleniowego, niwelujący różnicę w tabeli podział punktów. Drużyna mogła przecież nie załapać nowej filozofii, po zakończeniu fazy zasadniczej poczuć zrezygnowanie, że gra w zasadzie zaczyna się od nowa i cały wysiłek skurczył się do rozmiaru tylko pięciu punktów przewagi.

O to, żeby z wystrzeleniem korków od szampana poczekano w Warszawie co najmniej do środy, miał zatroszczyć się Ruch. Jego cele zmieniały się z biegiem sezonu – od spokojnego utrzymania, po miejsce w pierwszej ósemce, po walkę o podium. Jan Kocian przejął "Niebieskich", gdy ci po siedmiu kolejkach mieli na koncie tylko jedno zwycięstwo (nomen omen z Legią). Dziś okupują trzecia lokatę i gdyby nie brak licencji, śmiało mogliby bić się o europejski puchary. Doświadczenie z tyłu, młodość z przodu - tak poukładany zespół dystansuje bogatszą w fundusze konkurencję ze Szczecina i bogatszą kadrowo z Wisły.

Rok temu Legia również mogła zapewnić sobie tytuł na trzy kolejki przed końcem. Po remisie w Łodzi pomocną rękę wyciągnęli piłkarze Lecha, którzy niespodziewanie przegrali u siebie z Podbeskidziem.

Do piątku wieczór sprzedano ponad 29 tys. biletów.

Legia Warszawa - Ruch Chorzów, niedziela godz. 15.30

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto