Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lily Koppel: Żony astronautów. [Recenzja]

Redakcja
Lily Koppel: Żony Astronautów
Lily Koppel: Żony Astronautów fot. Materiał promocyjny wydawnictwa Znak
Przez lata kreowane w Ameryce na bohaterki. Sławne, ale jakby anonimowe. Skryte w cieniu mężów. Poznajcie historię żon astronautów, które dzięki swoim mężom, astronautom z dnia na dzień stały się gwiazdami z pierwszych stron gazet.

Gdy pewnego dnia Rosjanom udało się wysłać człowieka w kosmos w kipiącej wściekłością Ameryce ogłoszono pełną mobilizację, aby za wszelką cenę przyćmić osiągnięcia i sukces ideologicznego wroga. Program kosmiczny ruszył pełną parą. Gdy w USA w roku 1959 ogłoszono nazwiska pierwszych siedmiu wybrańców do kosmicznego programu Mercury ich żony z dnia na dzień stały się gwiazdami z pierwszych stron gazet.

Rząd amerykański nie szczędził środków na program kosmiczny, więc skromne życie w bazach wojskowych ich rodzin z dnia na dzień przemieniło się w dream team. Kosmiczne żony stały się również pierwszymi gwiazdami reality show. Wszystkie przesiadły się do wspaniałych limuzyn i zamieszkały w rezydencjach w ekskluzywnym miasteczku zbudowanym specjalnie dla nich w warunkach, o jakich im się jedynie śniło. Dla „bohaterów ameryki” i ich rodzin wszystkie drzwi stały otworem. Reporterzy nie odstępowali ich w dzień i w nocy.

Czy jednak sława i pieniądze oznaczały powodzenie i szczęście osobiste? Te kobiety miały być wzorem dla wszystkich amerykańskich kobiet. Miały stać się urzeczywistnieniem spełnienia nawet tak szalonych marzeń, jak lot w kosmos i spacer po Księżycu. Miały być gwarancją idealnych żon i matek z uwagi na doskonałych kosmicznych mężów.

Wszystkie zyskały pieniądze, prestiż i sławę. Zdobyły statusy gwiazd. Zapraszano je chętnie na wszelkiego rodzaju spotkania z wieloma liczącymi się osobami w tamtym okresie ze sfery polityki, mediów, show biznesu a nawet religii. Ale ich życie od tamtego czasu wywróciło się „do góry nogami”. Czy stało się idyllą i urzeczywistnieniem marzeń?

Dla niektórych z nich stało się piekłem. Codzienną gehenną pełną zakazów i nakazów narzucaną przez NASA, wydawnictwo ”Life” oraz tych, którzy trzymali rękę na pulsie i pieniądzach. Bycie żoną astronauty oznaczało nienaganny strój i wyuczony uśmiech. Ich wypowiedzi dla mediów zawsze były wygładzone na potrzeby przeciętnych obywateli i zawierały opowieści o pieczeniu ciast i gotowaniu potraw dla mężów. Tymczasem część z nich nawet nie miała pojęcia o gotowaniu, ale wszystkie tłumiły lęk przed mówieniem prawdy. Każda z nich wiedziała o tym, że większość testowanych rakiet bezzałogowych wybuchała w powietrzu i NASA nie bardzo wiedziała, jak poradzić sobie z tym problemem. O tym jednak się nie mówiło. Tak, jak nie mówiło się o licznych zdradach małżeńskich.

Powieść „Żony astronautów” to piękna i wzruszająca opowieść o kobietach, które niejako brały udział w koszmarnym eksperymencie socjotechnicznym, obarczone odpowiedzialnością za mężów, kosmiczne misje i ich powodzenie. Żyły z wiecznym uśmiechem na twarzy, prowadząc „żywot idealny”, balansując na krawędzi obłędu i heroizmu, wspierając się wspólnie w dobrych i złych chwilach. Kamery z rytmicznym terkotem dokumentowały każdy aspekt ich prywatnego życia pokazując tylko to, co mogło się podobać szerokiej opinii publicznej.

Książka Lily Koppel mówi też o kobiecej przyjaźni. Nawiązuje do solidarności, wspólnoty i bliskości, która zaowocowała Klubem Żon Astronautów. Bo bycie żoną astronauty oznaczało nade wszystko lęk i samotność. Na widok startujących w kosmos mężów w rakietach, żony nierzadko mdlały, częstokroć musiały zmierzyć się też z faktem o ich śmierci. Musiały godzić się z samotnością i tym, że amerykańscy kosmiczni kowboje nie byli obojętni na wdzięki innych kobiet. Nie wszystkie małżeństwa wytrzymały tak ogromne napięcie. Gdy NASA przestawała nadzorować prywatność z uwagi na zakończenie współpracy z astronautą ich małżeństwa rozpadały się jedno po drugim. Z czasem z czterdziestu par pozostało zaledwie siedem.

Opowieść o żonach astronautów Lily Koppel jest wyjątkowa. Stanowi lekturę o sprawach i osobach, o których nigdy głośno się nie mówiło. Dzisiaj każdy zna słowa Jima Lovella, z misji Apollo 13, "Houston, mamy problem", ale niewielu wie, że za każdym czynem, słowem i gestem stała jego żona o imieniu Marilyn, która wspierała go w każdej chwili jego życia.
Dlatego też warto sięgnąć po pozycję Lili Koppel, aby zamiast wciąż czytać o niegrzecznych astronautach ujrzeć oczami autorki tak niesamowitą grupę kobiet, jak zaprezentowane tu kosmożony. Poznajcie ich historię. Naprawdę warto.

Autor: Lily Koppel
Tytuł: Żony astronautów
Liczba stron: 350
Wydawnictwo Znak
Data pierwszego wydania: 03 marzec 2014

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto