Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

List od przyjaciela na 11 listopada. Dlaczego państwo nie działa?

Redakcja
Benzyna drożeje z minuty na minutę, dyskutuje się zażarcie o orzełkach na naszych, pożal się Boże, reprezentantach, a 11 listopada znowu folklor polityczny zakłócił najważniejsze święto państwowe.

Zebrał się pierwszy po wyborach Sejm. Doszło do utarczek słownych i przepychanek. To samo w Senacie. Benzyna drożeje z minuty na minutę, dyskutuje się zażarcie o orzełkach na naszych, pożal się Boże, reprezentantach, a 11 listopada znowu folklor polityczny zakłócił najważniejsze święto państwowe. Kibole i nacjonaliści stają się partnerami polityków i to na nich policja koncentruje swe działania. Grożą nam następne spory o krzyże. „Państwo się wali, a ci biją się o p...” - stwierdził zaprzyjaźniony ze mną zbieracz złomu.

A oto list jaki dostałem od przyjaciela Andrzeja Wilowskiego - publicysty, który zgodził się na jego zamieszczenie w W24.

„Dlaczego partyjne państwo nie działa?

Może warto ruszyć głową i pomyśleć, dlaczego partyjne polskie państwo nie działa i co zrobić żeby działało? Ja postawiłbym takie pytanie; jak się bronić przed politykami? Można powiedzieć felietonowo; nowe wraca. Nawet obecne PO przypomina gierkowski PZPR. Sporo złej woli wykazują media, bo partia władzy postępuje identycznie jak PiS, tylko ma lepsze publicity i sprawniejsze socjotechniki. Kaczyński robi to niezręcznie i grubiańsko, nie ma finezji i przebiegłości Tuska. W gruncie rzeczy mogę skwitować to tak: co mnie to wszystko obchodzi, ten cały medialny cyrk. Kalisz też jest z tej samej paczki, jeździ złotym jaguarem i udaje lewaka, a to zawodowy cynik. Rozczarował mnie Palikot na całej linii. Niestety w jego ekipie są indywidua, ale brak indywidualności. Coś z tym trzeba zrobić, a jak nie zrobi się, to zrobi to ulica. System musi ewoluować, a nie obstawiać się i cementować procedurami i przepisami, ustawami.

Zaproponuję na pozór szokującą tezę: ewolucyjne doprowadzenie do zakazu działalności partii politycznych. Tak, właśnie tak jest w Ameryce. Nie wolno zakładać partii etatystycznych; prowadzić ewidencji członków, zbierać składek, zakładać struktur zawodowych. Jak to działa? Zwyczajnie, czy ktoś jest republikaninem czy demokratą, wynika z przekonań, deklaracji woli, a nie akcesu do ugrupowania. Każdy, kto organizuje komitet wyborczy musi się zastanowić, na jakie poparcie może liczyć, a co za tym idzie, na jakie datki na biuro wyborcze i kampanie. Dla tych, którzy biorą się za kariery polityczne, to trudne wyzwanie, zgromadzenie zwolenników, zapewnienie sobie funduszy, a ryzyko jest spore. Wbrew pozorom z diet się nie żyje, bo nie ma dotacji na partie. Angielski model kiedyś stosował taki mechanizm i coraz częściej myśli się o powrocie do niego.

Każdy kandydat musiał zebrać odpowiednią liczbę podpisów na liście poparcia i stosownie do liczby podpisów złożyć kaucję wyborczą. Jeśli liczba głosów była mniejsza, niż podpisów na liście poparcia, to ta kwota wynikająca z niedoboru, przepadała w formie mandatu. Były przypadki bankructw nieudanych karier politycznych. Dziś sąd zajmował się sprawą dwu prokuratorów, którzy dostali się do sejmu z listy PIS. Nie mam wątpliwości, że to pospolici oszuści, bo tu nie chodzi o nic innego, jak o kasę. Renta prokuratorska jest wysoka i nie chcieli jej stracić, o to toczyły się boje. Zakazać działalności partii politycznych w tym kształcie, czyli skoro są kanapowe i kadrowe, niech nie prowadzą struktur, składek, członkostwa, tylko liczą na poparcie obywateli, bez kaski i gwarancji, trudno byłoby zawalczyć o mandat. W dodatku okręgi jednomandatowe też oczyściłyby sytuacje, żarty by się skończyły. Zapytasz, czy to w ogóle możliwe? Oczywiście, że tak. Przypomnę, że to już było i działało.

W 1989 kandydatów strony solidarnościowej rekomendowały komitety obywatelskie, one też wyłoniły pierwsze reprezentacje do samorządów. Przypomnę, że był tylko PZPR i partie sojusznicze. W Sejmie po wyborach powstał OKP Obywatelski Klub Parlamentarny. Szło świetnie, póki nie zaczęły działać ambicje i powstawać partie i partyjki. W kolejnych wyborach w sejmie było już ich 23. PZPR też się rozpadł i podzielił. Nie mam złudzeń i Ty też ich nie miej: Borowski, Kalisz i Oleksy, to te same "czerwone pająki" tylko za ciasno im było na jednej kanapie i każdy obstalował własną.

Publicyści krytykują PO, że jest ideowo amorficzna. Zauważ, że tylko dlatego może działać, mimo to ,że nie jest ani największa, ani najmądrzejsza. Są tam zarówno katolicy, jak i byli lewacy, choć to samo w sobie nie jest żadnym przeciwstawieniem. Dzięki temu na przykład w sprawie aborcji musieli wypracować kompromis, rozwiązanie praktyczne, skuteczne, ale i takie, które na przykład nie urażałoby światopoglądu na przykład Niesiołowskiego. Partie ideowe są nieprzejednane, ale i nie konstruktywne. Zgoda, podziały są anachroniczne i często trochę na użytek mediów, dla rozpoznawalności. Nawet Palikot wybrał drogę na skróty, czyli identyfikacje poprzez opozycje wobec krzyża.

Przypomnę, że orzeł odzyskał koronę dopiero skutkiem konstytucji z 1935 roku. To było symbolem sanacji. To oczywiste, że sanacje obóz piłsudczykowski i PPS uznały za zdradę republikańskich ideałów. Wojna symboliczna z dwudziestolecia dziś jest odczytywana na opak. Mało kto uświadamia sobie, że "naczelnik" wcale nie był katolikiem, ale też nigdy PPS nie negował wiary i wartości narodowych. Reasumując, tak jak w dwudziestoleciu nastąpił zwrot i zaprzepaszczono ideały będące u podstaw ruchów niepodległościowych, ale i obywatelskich, tak w obecnym dwudziestoleciu porzucono ruch obywatelski wywodzący się z komitetów obywatelskich i ideały solidaryzmu społecznego zredukowano do roli symboli związkowych. Tak, sam Wałęsa to zrobił, postulując "zwinięcie sztandarów".

Adam Michnik rozpoczął wojnę z "Solidarnością", opowiadając się za doktrynalnym liberalizmem, co też przełożyło się na wojnę symboliczną, czyli zdjęcie znaku "Solidarności" z winiety Gazety. Z projektu społecznego powstał koncern medialny, jak najbardziej komercyjny, nastawiony na zysk. Dziwić może fakt, że silne związki zawodowe w Europie pozostały bodaj wyłącznie we Francji. Ruch spółdzielczy jest wzorem gospodarki w Dani, a spółdzielnie socjalne są najliczniejszym ruchem we Włoszech, w ten sposób zwykli obywatele bronią się przed ekonomiczną degradacją, nędzą, w rozwarstwionym społeczeństwie, kraju rządzonym przez groteskowego satrapę wspieranego przez mafii. Grecy doprowadzili do perfekcji system nomenklaturowy i władcy PRL mogli tylko marzyć o takich możliwościach, swobodnie żeglować po morzu gospodarki rynkowej, pod banderą socjalizmu, a jako siły napędowej używać wypróbowanej korupcji i nepotyzmu.

W realiach Polski 2011 roku społecznicy, to "śpiący rycerze", uważani za frajerów i nieudaczników. Łatwo jest postawić ekonomiczną i społeczną diagnozę, ale co z tego, jak nie przekłada się to na praktyczne działania. Przypomnę raz jeszcze, nie było partii politycznych, tylko OKP i działało. Nie było ustaw w tej liczbie, tylko jedna o działalności gospodarczej i PKB rosło, a inflacja malała.

Jeśli politycy zaczynają z czymś walczyć, to znaczy, że zaczynają się kłopoty i wiadomo, że nic nie zwojują. Wydaje mi się, że nie warto zajmować się tą tabloidową. Pozdrawiam!
and.”

Co mogę jeszcze napisać? Nic dodać nic ująć...

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto