Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludzie w pułapce żywiołów - rocznica zniszczenia Lizbony

Piotr T. Bogdanowicz
Piotr T. Bogdanowicz
Lokalizacja epicentrum trzęsienia ziemi z dnia 1 listopada 1755
Lokalizacja epicentrum trzęsienia ziemi z dnia 1 listopada 1755 wikipedia.pl / public domain
W ziemskiej skali to wydarzenie było zaledwie epizodem, dla ludzi jednak stało się ono końcem i przekleństwem. Dziś mija 252 rocznica zniszczenia Lizbony w wyniku jednego z najstraszniejszych kataklizmów, jaki nawiedził Europę w ostatnim tysiącleciu.

Właśnie dziś, 1 listopada we Wszystkich Świętych, przypada 252 rocznica tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce w 1755 roku w portugalskiej Lizbonie. Starły się tam cztery żywioły: ziemia, woda, ogień, powietrze. Piąty żywioł – epidemia, raczyła nawiedzić to miasto znacznie wcześniej, bo w 1723 roku.

Ziemia

Przepiękne miasto, liczące sobie ok. 275 tys. mieszkańców, odwiedzane przez tysiące podróżników, było stolicą i symbolem portugalskiej potęgi kolonialnej. Wspaniałe budowle, których głównym przeznaczeniem było po prostu trwanie, przepiękne świątynie, ogromny port i wszystko to dosłownie w jednej chwili zniknęło.

Jest sobota 1 listopada 1755 roku. Dzień Wszystkich Świętych. Ludzie z rana tłumnie ruszają do kościołów wypełniając je po brzegi, aby uczestniczyć w uroczystościach. Nie przypuszczają, że czeka ich tam śmierć. Na zegarze jest godzina 9.20 lub 9.40, gdy ziemia wydaje przeraźliwe dudnienie i grzmoty. Po chwili nastała cisza. Organy i śpiew w kościołach zamilkły, na ulicach zapanowała niezwykła cisza, woda była spokojna jakby ją ktoś do snu utulił. Po krótkiej chwili ludzie zaczęli wybiegać z kościołów, ale tylko po to, by ujrzeć jak od strony oceanu w głąb lądu zmierzają trzy potężne fale powierzchniowe, które sprawiają, że ziemia niczym morze faluje raz w górę, a raz w dół. Nie minęły trzy minuty, a ogromna część miasta legła w gruzach. Ponad połowa kościołów rozsypała się, grzebiąc żywcem setki osób. W powietrzu unosiły się tumany kurzu, przez które przebijały się jęki rannych i umierających…

Woda

Osoby, które przeżyły trzęsienie ziemi, rzuciły się do ucieczki. Jedni ruszyli w stronę wzgórz, inni natomiast w stronę rzeki Tag. Ujście tej rzeki znajduje się 12 kilometrów od miasta, a jego szerokość wynosi 3 km. Jednak już na wysokości Lizbony koryto rzeki rozszerzyło się do 11 km tworząc wspaniałą zatokę śródlądową Mar de Palha. Jakże bardzo mylili się Ci wszyscy, co sądzili, że nad rzeką znajdą bezpieczne schronienie.

Około godziny 11.00, w ujście rzeki Tag wdarła się z wielkim impetem ogromna fala tsunami. Pędząc w kierunku miasta w swej potędze zerwała statki z kotwic i roztrzaskując je o siebie rzuciła na tłumy ludzi stojących na brzegu. Cofając się, woda bardzo dokładnie wyczyściła zalany teren z gruzów, całych budynków i ludzi. Po niej w brzeg uderzyły kolejne dwie ogromne fale tsunami, które dopełniły dzieła zniszczenia i śmierci. Szacuje się, że miały one do 12 metrów wysokości...

Ogień

Nastał spokój, cisza przed kolejną burzą. Ci, co pozostali przy życiu, zarówno w mieście jak i na wzgórzach, zapewne myśleli, że to koniec. Ale to był dopiero początek… Pojawił się bowiem ogień. Jego źródłem były zniszczone piece i porozbijane lampy. Najpierw punktowo, a potem za sprawą wiatru, owe punkty połączyły się, tworząc pożar na niewyobrażalną skalę. Pożar dopełnił dzieła zniszczenia. Słychać było jęki i krzyki ludzi, którzy uwięzieni pod gruzami płonęli żywcem. Wszystko, co tylko się dało spalić, zostało strawione przez płomienie. Wielka pożoga trwała cztery dni, podczas której spłonął praktycznie cały dorobek kulturalny Lizbony, który ocalał z trzęsienia ziemi. Spłonęło także tysiące ciał, co uchroniło jednak ocalałych przed wybuchem epidemii. Pożar wygasł…

Powietrze

Gdy tylko dogasający ogień na to pozwolił, na teren miasta wkroczyli duchowni, którzy udzielali ostatniej posługi, ale także i rabusie (najprawdopodobniej uciekinierzy ze zniszczonego podczas trzęsienia ziemi więzienia), którzy bezwzględnie kradli, co popadło, gwałcili i mordowali. To jednak nie koniec nieszczęść. Ocalała ludność stanęła wobec zbliżającej się zimy, a wszelkie zapasy żywności, ubrania i cały dobytek spłonął w ogniu lub zabrała go woda. Pomimo nadejścia pomocy, wielu ludzi nie znalazło schronienia na czas. Rany, głód, ale przede wszystkim zima powiększyły jeszcze liczbę ofiar.

Siłę tego trzęsienia ziemi szacuje się na 8,75 do 9 st. w skali Richtera, a więc jest to jedno z czterech największych trzęsień ziemi, do jakich doszło na naszym globie w ciągu ostatnich 250 lat. Niestety, ale dziś mało kto wie, że kiedyś takie wydarzenie miało miejsce, i że dla całej Europy Zachodniej jest to największa klęska żywiołowa. Mówi się o około 60 tys. bezpośrednich ofiar katastrofy i 20-40 tys. ofiar pierwszych miesięcy po niej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto