Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matrix, czyli rzecz o uczciwości dziennikarskiej

Andrzej Pieczyrak
Andrzej Pieczyrak
Zrzut ekranu po moim liście na forum
Zrzut ekranu po moim liście na forum Andrzej Pieczyrak
Rozwój internetu spowodował, że dziś niemal wszystko można znaleźć w sieci. Jest nawet powiedzenie, że czego nie można znaleźć w sieci... to zapewne nie istnieje. Ostatnio zdarzyła się rzecz dziwna... „zniknął” dziennikarz obywatelski.

Pamiętam swój pierwszy kontakt z internetem i pierwszą skrzynkę pocztową na www.hotbot.com. Polski Internet był wtedy jeszcze w powijakach, modemowe połączenia były wolne, a uzyskanie dostępu do sieci graniczyło z cudem i wymagało anielskiej cierpliwości. W tamtych, zamierzchłych czasach, Internet był dostępny głównie w wyższych uczelniach, co w pewnym sensie decydowało o elitarnym charakterze tej rozrywki. Może to tłumaczy, dlaczego ówcześni użytkownicy bardziej brali sobie do serca zasady netykiety niż współcześni internauci.

A dziś...

Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Dzisiejsza „wielka pajęczyna” jest znacznie bardziej powszechna i zawiera zdecydowanie więcej informacji. Znacznie też wzrosła liczba osób, które część swojego życia spędzają w Internecie - traktując obecność na forum dyskusyjnym czy na czacie równorzędnie ze „staroświecką” partyjką brydża.

Szybki rozwój i zwiększenie powszechności dostępu do sieci spowodowały również pewne negatywne skutki. Wszyscy znamy problem lawinowego wzrostu ilości spamu czy nachalnej reklamy. Tym razem chcę jednak poruszyć inny problem, może nawet istotniejszy - problem poziomu wypowiedzi internautów.

Istnieje prosta zależność pomiędzy wymaganiami stawianymi przez właścicieli forum dyskusyjnego, a mnogością i poziomem wypowiedzi. Tam, gdzie nie jest wymagane zalogowanie się, zwykle toczą się ożywione, gromadne dyskusje, a uczestnicy często nie stronią od inwektyw i słownej agresji pod adresem swoich oponentów. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na stronach, gdzie trzeba się najpierw zarejestrować - wypowiedzi jest mniej i są znacznie bardziej wyważone. Na przeciwnym krańcu sceny są portale takie jak Wiadomości24.pl, gdzie użytkownicy występują pod własnym nazwiskiem i umieszczają swoje zdjęcie. Wydaje się więc, że kulturę dyskusji można „kupić” za cenę, którą jest rezygnacja z pewnej dozy wolności - wolności jaką daje luksus anonimowości. Niestety, nie wszystkich da się do tego namówić.

Gliwickie forum

Jako gliwiczanin czytam nasze lokalne forum dość często, staram się również w miarę wolnego czasu uczestniczyć w dyskusjach. Pod swoimi postami podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem zalogowanym użytkownikiem i od dawna namawiam innych do tego samego. Uważam, że takie podejście jest uczciwie, a dyskusja z otwartą przyłbicą jest często znacznie bardziej kulturalna i merytoryczna. Moja idealistyczna naiwność powoduje, że wielu anonimowych oponentów, zamiast dyskutować z moimi argumentami, stara się za wszelką cenę „rozmawiać” o moim życiu prywatnym. Rezygnując z anonimowości liczyłem się z taką ewentualnością, jednak do dzisiaj zaskakuje mnie skala tego zjawiska.

Inną specyfikę gliwickiego forum stanowi grupa „dyżurnych” internautów, którzy na każdą próbę krytyki pod adresem władzy samorządowej reagują z szybkością błyskawicy. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby na krytykę odpowiadali merytorycznie i prowadzili autentyczną dyskusję. Niestety, bardzo często osoby te, nie przebierając w słowach, biorą sobie za cel jedynie aby ośmieszyć i obrazić oponentów. Dziwnie zbiegają się takie działania piewców naszych władz samorządowych z faktem, że to właśnie oni najbardziej zabiegają o zachowanie anonimowości na forum…

Każdy ma swojego trolla

Na tle tej grupy „miłośników władzy” jeden uczestnik gliwickiego forum szczególnie wyróżnia się aktywnością i kwiecistym stylem. Oto próbka jego możliwości: „napiszę coś, co uznasz jako komplement mianowicie większego idioty od ciebie w życiu nie spotkałem”, „oprócz klawiatury potrzebny jest jeszcze mózg i parę szarych komórek”, „uświadom sobie jedno w tej szarej łepetynie, iż towarzystwo kanapowe i okoliczne mohery są SAMOZWAŃCZĄ jednostką w ciele miasta i Pan P. kreuje się na mesjasza tej grupy razem z objawionym Panem MB”, „podziel się folksdojczu swoim doświadczeniem na saksach, chyba że myjesz podłogi tam i głowy nie podnosisz.” Nie raz próbowałem namówić go do „podniesienia przyłbicy” i dyskusji na argumenty a nie na epitety. Bezskutecznie.

Nieoczekiwany obrót sprawy

W końcu postanowiłem pobawić się w dziennikarskie śledztwo. Przejrzałem tematy, na które wypowiadał się na gliwickim forum nasz anonimowy mistrz obraźliwych wypowiedzi i zacząłem przeszukiwanie Internetu. Bez trudu udało mi się znaleźć osobę o takich samych zainteresowaniach, mieszkańca naszego miasta o nazwisku podobnym do nicka używanego przez naszego trolla. Zdumiało mnie, gdy zorientowałem się, że ten forumowy krzykacz prawdopodobnie jest autorem ponad 20 tekstów umieszczonych na portalu dziennikarstwa obywatelskiego iThink. Trochę blefując podzieliłem się swoim domniemanym odkryciem z uczestnikami gliwickiego forum: Teksty tego człowieka (i zainteresowania) są bliźniacze z tekstami „dziennikarza” [...]. Tutaj zaś występuje całkiem anonimowo niejaki „wilczur”, który używa podobnej (aby nie rzec tej samej) retoryki. Mam już dosyć pomówień, szkalowania i inwektyw, które produkuje ten anonim. Jeżeli nie wstydzi się Pan swoich tekstów, to proszę podpisać się pod nimi własnym imieniem i nazwiskiem.”. Efekt był piorunujący, po moim poście troll zamilkł na wiele godzin. Ku mojemu zdziwieniu, przy ponownej wizycie w portalu iThink nie mogłem już znaleźć jego artykułów. Dziennikarz obywatelski „zniknął” z portalu w kilka minut po moim poście. Co prawda wyszukiwarka Google nadal znajdowała jego nazwisko i kierowała mnie na stronę portalu, ale tam pojawiła się informacja „Błąd. Podany przez ciebie adres nie istnieje na tym serwerze„ Wspólnie z innymi użytkownikami gliwickiego forum udało nam się ustalić, że autor nie zniknął całkowicie, lecz... zmienił nazwisko, a dokładnie - jedną literę w swoim nazwisku. Nie zmienił za to nazwiska na stronie Goldenline i na innych stronach opisujących jego działalność zawodową…

O całym tym zajściu być może nie warto by pisać, gdyby sprawa dotyczyła jakiegoś anonimowego trolla, których pełno w internecie. Problem jednak dotyczy osoby, która mieni się dziennikarzem obywatelskim. Styl wypowiedzi, zajadłość, a przede wszystkim uprawianie agresywnej propagandy w połączeniu z brakiem elementarnej odwagi cywilnej budzi niesmak. Żałosna rejterada i zmiana osobowości w portalu dziennikarzy obywatelskich dopełniają obrazu całości.

Zastanawiam się, czy tak ma wyglądać oblicze czwartej władzy? Pocieszam się, że nie. Wierzę, że to odosobniony przypadek, a idea dziennikarstwa obywatelskiego, zaangażowanego i bezinteresownego, broni się sama tysiącami tekstów, które przywracają wiarę w człowieka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto