Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mazurkiewicz, bój się Boga… panie Ministrze

Janusz Bartkiewicz
Janusz Bartkiewicz
Minister Grzegorz Schetyna w wywiadach prasowych i telewizyjnych opowiada, że akcji policji pod halą KDT nie ma nic do zarzucenia. Otóż wydaje się, że Pan Minister jest zbyt wielkim optymistą, lub nie bardzo wie, jak policja działać powinna.

Zadziwiającą jest łatwość, z jaką wielu dziennikarzy publicznie wypowiada różnego rodzaju głupoty, będące wynikiem absolutnej nieznajomości podstawowych zagadnień dotyczących poruszanego problemu. Szczególnie rażące jest to w przypadku poruszania tematów związanych z obowiązującym prawem, albowiem jest przekazem kierowanym do szerokich mas odbiorców, z których znaczna część, słowo napisane lub wypowiedziane w mediach, traktuje jak wyrocznię.
Już starożytni rzymianie wyznawali zasadę, że ignorantia iuris nocet, czyli nieznajomość prawa jest szkodliwa, a jest ona tym bardziej szkodliwa, gdy dotyczy osoby ministra, kierującego resortem, gdzie stosowanie prawa i jego ochrona jest chlebem powszednim.

Oglądając o godz. 08.15 w stacji TVN24, dziś (24.07.2009) wywiad z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Grzegorzem Schetyną, z przerażenia łapałem się za głowę, słysząc, jakie niefrasobliwe historie dziennikarzowi minister raczył opowiadać. Panie Ministrze, bój się Pan Boga, chciałoby się zakrzyknąć. Ministrowi SWiA nie przystoi okazywać ignorancji w zakresie przepisów normujących funkcjonowanie służb mu podległych, bo naraża to nie tylko na szwank jego samego, ale i formację polityczna, którą reprezentuje.

Minister od bezpieczeństwa opowiada ze swoistą dla niego swadą, że w działaniach policji
(chodzi o zamieszki z dnia 21.07.2009 pod halą KDT w Warszawie) nie widzi on żadnych nieprawidłowości, a wręcz – w ocenie ministra - były one przykładem profesjonalizmu i zdecydowania w prowadzonej akcji porządkowej. Zdaniem ministra, organizator danego przedsięwzięcia (np. organizator meczu piłkarskiego, czy w tym przypadku komornik) może sobie wynająć prywatne agencje ochrony do pilnowania porządku w trakcie trwania tych imprez i to on odpowiada za bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa przez uczestników imprezy.

W przypadku zamieszek pod halą KDT funkcjonariusze policji wkroczyli do akcji w sytuacji – prawił zadowolony też z siebie minister - gdy prawo zostało złamane, to znaczy w momencie, gdy komornik został fizycznie przez kupców zaatakowany. Z powodu tej znakomitej policyjnej akcji, pan minister był (i jest) bardzo zadowolony, być może nawet stosowne premie, dla kierujących działaniami (a może i dla niektórych funkcjonariuszy) będzie przyznawał.

Aby więc zrozumieć, w czym ta ignorancja ministra się przejawiła, należy przypomnieć o kilku podstawowych faktach, nie budzących żadnych wątpliwości. A więc, po pierwsze. Do hali KDT komornik z nakazem sądowym przybył około godz. 8.00 w asyście kilku funkcjonariuszy policji i w otoczeniu pracowników prywatnej firmy ochroniarskiej, których zadaniem mogła być jedynie pomoc w technicznym przeprowadzeniu czynności egzekucyjnych. Po drugie. Od godz. 8.00 do godz. 12.00 pod halą KDT trwała regularna bitwa pomiędzy ochroniarzami i kupcami, której ze spokojem przyglądali się wyposażeni w stosowny sprzęt policyjny, stojący w kordonie funkcjonariusze policji. Po trzecie. Akcja porządkowa policji rozpoczęła się po czterogodzinnych zamieszkach, w których brały udział osoby cywilne.

Mając taką wiedzę o faktach, pan minister Schetyna winien wiedzieć, że prawnym obowiązkiem policji, wynikającym z art. 1 Ustawy o Policji jest ochrona bezpieczeństwa ludzi oraz do utrzymywania bezpieczeństwa i porządku publicznego. Chyba, że minister SWiA ustawy o Policji nie zna i wydaje mu się, że do ochrony i egzekwowania prawa służą oddziały ochroniarzy z prywatnych agencji.

Minister spraw wewnętrznych i administracji winien również znać Ustawę o ochronie osób i mienia, w której szczegółowo opisane są kompetencje pracowników ochrony, którzy mogli być wynajęci do fizycznej ochrony hali KDT jedynie na czas, gdy znajdować się ona będzie w dyspozycji komornika. I tylko w tym czasie pracownicy firmy ochroniarskiej mieliby obowiązek realizować zadania określone w art. 2 i 3. Ustawy o ochronie osób i mienia, polegające na stałej lub doraźnej ochronie fizycznej obiektu, poprzez działania zapobiegające przestępstwom i wykroczeniom przeciwko mieniu znajdującemu się w chronionym obiekcie, a także przeciwdziałające powstawaniu szkody wynikającej z tych zdarzeń oraz niedopuszczające do wstępu osób nieuprawnionych na teren chroniony.

I tylko w przypadku tak rozumianej ochrony, pracownicy firmy ochroniarskiej mogliby stosować, zgodnie z art. 36, pewne quasi policyjne formy działania, polegającego na stosowaniu ściśle określonych form przymusu bezpośredniego, w przypadku zagrożenia dóbr powierzonych ochronie lub odparcia ataku na pracownika ochrony i tylko w takich przypadkach może użyć siły fizycznej (chwyty), kajdanek, pałki, paralizatora, broni gazowej lub ręcznego miotacza gazu.

Nawet jeżeli traktować pracowników ochrony, jako osoby przybrane do czynności komorniczych, to w żadnym przypadku, w takim charakterze, nie mieli oni prawa do podjęcia jakichkolwiek działań siłowych, bo komornikowi takie uprawnienia nie przysługują. Ponadto winni być odpowiednio oznakowani i każdy z nich powinien posiadać stosowny dokument wydany przez komornika. Jako osoby przybrane, podlegają takim samym prawom i obowiązkom, jak komornik, a tym samym podlegają ochronie policyjnej, która ma zagwarantować ich bezpieczeństwo w trakcie wykonywania czynności egzekucyjnych. Czyżby o takich podstawowych wymogach formalnych Pan Minister nie wiedział?

Jak wszyscy mieli okazję w TV zobaczyć, pracownicy ochrony, zaraz po godz. 8.00 przypuścili szturm na halę i w ten sposób dopuścili się złamania prawa, czyli popełnienia przestępstwa. I
temu przestępczemu działaniu nie przeciwstawili się asystujący komornikowi funkcjonariusze stołecznej policji, a więc i oni dopuścili się czynu określonego w kodeksie karnym, jako niedopełnienie obowiązku.

Prawo zostało złamane, nie, jak twierdzi minister Schetyna, około południa, kiedy to rzekomo komornik został fizycznie zaatakowany, tylko około godz. 8.00, kiedy to kupcy, obecni w hali KDT, uniemożliwili komornikowi podjęcia jego działań, opartych przecież na prawomocnym wyroku sadowym. I to właśnie w tym momencie do akcji winni wkroczyć asystujący komornikowi policjanci, a przypadku braku możliwości przełamania oporu kupców, wezwać winni specjalistyczne siły policyjne. Bo, jak już wspomniano, do przywracania porządku publicznego, uprawnione są jedynie stosowne służby mundurowe podległe właśnie ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, o czym wyraźnie Pan Minister nie wie lub zapomniał.

Przypomnę więc panu Ministrowi, że nadal obowiązuje rozporządzenie ministra SWiA, w
sprawie udzielania pomocy lub asystowania komornikowi przez policję lub Straż Graniczną przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych, wydanego na podstawie art. 765 § 2 pkt 1 oraz art. 811 § 2 pkt 2 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. - kodeks postępowania cywilnego, z którego wynika
(§ 2), że komornikowi przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych udzielają pomocy lub asystują właściwe ze względu na miejsce wykonywania czynności egzekucyjnych organy policji. Zgodnie z tym rozporządzeniem (§ 3) policja udziela pomocy komornikowi przy wykonywaniu czynności egzekucyjnych, jeżeli w toku wykonywania tych czynności komornik natrafi na opór, który utrudnia lub uniemożliwia mu wykonywanie tych czynności, albo jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że na taki opór natrafi.
W tym konkretnym przypadku przypuszczenie, że komornik natrafi na taki opór, było bardziej niż uzasadnione i policja, jako pierwsza winna przystąpić do usuwania z hali osób, które utrudniały komornikowi wykonywanie zleconej mu przez sąd egzekucji. I to na policji spoczywało zapewnienie komornikowi bezpieczeństwa osobistego oraz dostępu do miejsca wykonywania tych czynności i porządku w tym miejscu, co zostało jasno i precyzyjnie określone w §5 rozporządzenia.

Bezczynność policji doprowadziła do eskalacji wydarzeń, do gwałtownego zwiększenia stopnia zagrożenia bezpieczeństwa osób biorących udział w zdarzeniu, jak też i zwykłych gapiów. Bezczynność ta pozwoliła na włączenie się do bijatyki grup chuliganów (kiboli), którzy widząc brak zdecydowania policji, ochoczo przyłączyli się do zadymy, pokazując policjantom i policjantkom, kto tu faktycznie rządzi. I być może ten ostatni akt walki pod halą KDT wymusił wreszcie na policyjnych władzach, bardziej zdecydowane działania.

I jeszcze jeden przepis, rodem z kodeksu karnego, winien być ministrowi Schetynie znany, a konkretnie art. 158, który stanowi, że każdy kto bierze udział w bójce, popełnia przestępstwo zagrożone nawet do 8 lat pozbawienia wolności.

W tym konkretnym przypadku pracownicy firmy ochroniarskiej nie mieli podstaw do działania siłowego, a więc stosownie przez nich siły fizycznej było, można powiedzieć, działaniem osób prywatnych, a tym samym podlegającym pod rygory wspomnianego artykułu z kodeksu karnego.
W popularnym przed laty wodewilu „Żołnierz królowej Madagaskaru” jeden z jego bohaterów, w sytuacji gdy inny bohater akcji czynił, lub opowiadał głupstwa, upominał go słowami: Mazurkiewicz bój się Boga.

I właśnie ten zabawny bon mot chciałbym (w sposób nie zabawny) panu Ministrowi zadedykować.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto