Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ME piłkarzy ręcznych. Pierwsza porażka biało-czerwonych

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Michał Daszek podczas meczu z Norwegami
Michał Daszek podczas meczu z Norwegami
Polscy szczypiorniści nie podtrzymali zwycięskiej passy w meczu z Norwegami, i to drużyna ze Skandynawii wciąż pozostaje niepokonana w europejskim czempionacie. Biało-czerwoni przegrali zaledwie jedną bramką.

Po historycznym zwycięstwie nad Francją, nadzieje pokładane w podopiecznych Michaela Bieglera urosły do kolosalnych rozmiarów. Powód? Polscy szczypiorniści są na najlepszej drodze do zdobycia pierwszego medalu w europejskim czempionacie. Teraz na ich drodze stanęła również głodna sukcesów młoda reprezentacja Norwegii, która jak burza przeszła fazę grupową w Katowicach. Podobnie jak gospodarze, ostatnie trzy dni spędzili na regeneracji przed decydującą faza ME.

Na pierwszy okrzyk radości w sobotnim meczu, biało-czerwoni kibice w Tauron Arenie Kraków nie musieli długo czekać. Po szybkiej akcji, piłkę do siatki przeciwników z wyskoku wbił Kamil Syprzak. Jednak po chwili Sławomira Szmala pokonał Espen Hansan. Gospodarzom udało się jednak wykorzystać nieuwagę rywali i wypracować prowadzenie (5:2). Wikingowie starali się nadrabiać straty, ale piłka wypadająca z rąk podopiecznych Christiana Berge w tym nie pomagała.

W międzyczasie kibice przeżyli chwilę grozy w 15. minucie. Na parkiecie trzymając się za plecy leżał Krzysztof Lijewski, który dopiero po kilku minutach wrócił do gry. W kolejnych minutach fortuna zaczęła sprzyjać jednak Norwegom. Najpierw po bramce od poprzeczki Hansena doprowadzili do remisu, a potem wyszli na prowadzenie (9:10). Plany rywalom starał się pokrzyżować Michał Jurecki i Karol Bielecki. Czas działał jednak na niekorzyść gospodarzy, którzy z trudem przebijali się przez obronę Wikingów. Wynik przed przerwą ustalił Krzysztof Lijewski, ale to Norwegowie prowadzili 15:16.

Po kwadransie spędzonym w szatni, gra biało-czerwonych nie uległa zmianie. Podopieczni Michaela Bieglera od razu po powrocie na boisko stracili dwie bramki, po rzutach Sagosena i Myrhola. Szczypiorniści ze Skandynawii trzymali gospodarzy na 2-3 bramkowy dystans. Nie zmniejszył go nawet efektowny gol od poprzeczki, w wykonaniu młodszego z braci Jureckich. W szeregach Wikingów wciąż najskuteczniejszy był 27-letni Hansen, którego zatrzymać mógł tylko broniący w doskonałej dyspozycji Szmal. Wybić z rytmu przeciwników starał się również trener Polaków, prosząc o czas na życzenie.

Z każdą kolejną minutą, spotkanie nabierało coraz szybszego tempa. Jednak każda próba wyrównania podejmowana przez biało-czerwonych, od razu była burzona celnymi strzałami Norwegów. Skandynawów nie peszyły również gwizdy publiczności, które towarzyszyły każdej akcji zawodników Christiana Berge. Rywale spokojnie rozgrywali między sobą piłkę, zwłaszcza w ostatniej minucie, gdy tablica wyników pokazywała 28:30 dla gości. Tym razem nie powstała nowa jednostka czasu, jak w przypadku pamiętnego meczu w 2009 roku. Powtórki z "jednej Wenty" i strzały Siódmiaka nie było, i to Norwegowie wpadli sobie w ramiona po syrenie kończącej mecz. Za najlepszego zawodnika uznano Hansena, który w całym meczu trafił do polskiej bramki aż osiem bramek.

Po porażce z Norwegami, droga Polaków do najlepszej czwórki turnieju skomplikowała się. Jeśli podopieczni Michaela Bieglera nadal chcą marzyć o medalu w europejskim czempionacie, muszą w poniedziałek wygrać z Białorusią, która zajmuje ostatnie miejsce w grupie. Decydujące okazać się może również kończący drugą fazę ME mecz z Chorwacją we środę. W przypadku dwóch zwycięstw i korzystnych dla Polaków rezultatów innych spotkań, biało-czerwoni wciąż mogą awansować do półfinałów z pierwszego miejsca.

Wcześniej na parkiecie o kolejne punkty walczyły reprezentacje Francji i Chorwacji. Podopieczni Claude Omera ośmieszyli przeciwników wygrywając 32:24 i to oni są bliżej najlepszej czwórki turnieju. Początkowo drużyna z Bałkanów dotrzymywała kroku, doprowadzając nawet do remisu, ale obrońcy tytułu szybko przejęli inicjatywę, której nie oddali do ostatnich sekund spotkania. Najlepszym zawodnikiem został wybrany golkiper trójkolorowych Thierry Omeyer, który w 58. minucie zdobył jedną z najpiękniejszych bramek całych mistrzostw. Wykorzystał nieuwagę przeciwników i rzucona przez niego piłka przeleciała całe boisko, odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Przegrana z mistrzami świata jeszcze bardziej skomplikowała sytuację Chorwatów, którzy teraz nie mogą sobie pozwolić na przegraną.

Polska - Norwegia 28:30 (15:16)
Polska: Szmal, Wyszomirski - Lijewski 2, Krajewski, Bielecki 10 (4/6), Wiśniewski, Jurecki 9 (0/1), Konitz, Grabarczyk, Gliński, Syprzak 2, Daszek 2, Gębala, Łucak, Szyba 3, Chrapkowski
Norwegia: Christensen, Erevik - Sagosen 4, Kristensen, Hykkerud, Myrhol 1, Overby, Mamelund, Tonnesen 6 (1/1), Jondal 5 (1/2), Bjornsen 4 (0/1), Lindboe, Gullerud, O'Sullivan 1, Reinkind 1, Lie Hansen 8
Kary: 8 - 10 min.
Sędziowali: Oscar Raluy Lopez oraz Angel Ramirez Sabroso (Hiszpania).
Widzów: 14 500

Francja - Chorwacja 32:24 (16:10)
Francja: Omeyer 1 - Remili 1, Nyokas 1, Narcisse 4, Honrubia, Karabatić N. 3, Abalo 6, Sorhaindo 4, Guigou 5, Karabatić L. 3, Fabregas, Derot, Dipanda, Porte 4, Kounkoud.
Chorwacja: Alilović, Stevanović - Marić, Duvnjak 5, Kopljar 3, Gojun, Horvat 3, Karacić 1, Strlek 2, Cupić, Kovacević 3, Mamić, Sebetić 2, Slisković 3, Cindrić, Brozović 2.
Kary: 6 - 6 min.

EHF Euro 2016 - Grupa 1
1. Francja 6 pkt.
2. Norwegia 6 pkt.
3. Polska 4 pkt.
4. Chorwacja 4 pkt.
5. Macedonia 0 pkt.
6. Białoruś 0 pkt.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto