Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Miasto 44" Jana Komasy: Miłość w czasach hekatomby

Redakcja
Scena zbiorowa z filmu Jana Komasy Miasto 44.
Scena zbiorowa z filmu Jana Komasy Miasto 44. materiał prasowy/miasto44.pl
Film autora "Sali samobójców", który już po pierwszej projekcji na Stadionie Narodowym w 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego wywołał niejakie kontrowersje, od piątku, 19 września 2014 roku jest do obejrzenia w kinach.

Jan Komasa przygotowywał się do "Miasta 44" osiem lat. Propozycję zrealizowania filmu o jednym z najbardziej tragicznych i kontrowersyjnych wydarzeniu z okresu II wojny światowej otrzymał od producenta, Michała Kwiecińskiego w 2005 roku, gdy kończył prace nad swoją debiutancką nowelą "Warszawa", która tworzyła tryptyk "Oda do radości". Od tego czasu wielokrotnie zmieniał kolejne wersje scenariusza, a na przeszkodzie do rozpoczęcia realizacji filmu stały, jak się nietrudno domyślić, pieniądze, a właściwie ich brak. Tym bardziej, że miały być one niemałe, bowiem twórcy chcieli nakręcić film nieustępujący pod względem rozmachu realizacyjnego podobnym produkcjom na świecie. Jako konsultanta do spraw efektów specjalnych zaangażowano nawet Richarda Baina, rodem z Hollywood, który ma na swoim koncie pracę przy takich obrazach, jak "Casino Royal" czy "King Kong".

W warstwie fabularnej "Miasto 44" opowiada historię młodego pokolenia, nazywanego często "pokoleniem Kolumbów", które wchodząc w dorosłe życie, musi się zmierzyć z najstraszniejszym doświadczeniem, jakim jest niewątpliwie wojna. Bohater filmu, 18 - letni Stefan Zawadzki (w tej roli Józef Pawłowski) pracuje w fabryce Wedla, by utrzymać swoją matkę i młodszego brata, w czym ma zastąpić ojca, majora Wojska Polskiego, poległego w kampanii wrześniowej w 1939 roku. Młody chłopak coraz gorzej znosi upokorzenia ze strony Niemców i marzy tylko o możliwości zemsty na okupantach. Gdy taka się pojawia, z pomocą Kamy (Anna Próchniak) wstępuje w szeregi Armii Krajowej i mimo obietnicy danej matce, że nie zaangażuje się w działalność konspiracyjną, rozpoczyna walkę z wrogiem w imię miłości do ojczyzny. W życiu Stefana, oprócz miłości do Polski, pojawi się też miłość do dziewczyny, Alicją, zwaną Biedronką (Zofia Wichłacz), która w odróżnieniu od wywodzącej się z klasy robotniczej i podkochującej się w bohaterze filmu Kamy, należy do uprzywilejowanej (określenie Jana Komasy z jego wywiadu dla jednego z tygodników) warstwy społecznej. To z Biedronką Stefanowi przyjdzie poznać smak młodzieńczego miłosnego zauroczenia i wzajemnej fascynacji. Rodzące się uczucie przerwie godzina W i wybuch Powstania Warszawskiego. Stefan z przyjaciółmi trafia do oddziału "Kobry" (gra go niezwykle sugestywnie Tomasz Schuchardt), jednego z najbardziej walecznych, który swój szlak bojowy przejdzie od Woli poprzez Starówkę, Śródmieście do Czerniakowa. Wspólna walka połączy też rywalizujące ze sobą o uczucie Stefana dziewczyny, choć pewne animozje pozostają.

"Miasto 44" Jana Komasy, które pokazuje - w ocenie żyjących uczestników wydarzeń z 63 powstańczych dni - wiarygodnie atmosferę tamtych wydarzeń nie jest jednak filmem li tylko historycznym: to także film o walce o uczucie i godność, prawo do normalnego życia, realizacji marzeń i nade wszystko miłości do wolności. Młodzi aktorzy stanowiący trzon obsady filmu wyjątkowo wiarygodnie przedstawiają stany emocjonalne i psychologiczne swoich bohaterów, ludzi zwyczajnych postawionych w nadzwyczajnych okolicznościach. Poza wymienionymi wcześniej należy wymienić Górala, Rogacza, Beksę, Mikiego czyli Maurycego Popiela, Filipa Gurłacza, Antoniego Królikowskiego i Grzegorza Daukszewicza (z obsady warto jeszcze zapamiętać role Moniki Kwiatkowskiej i Michała Żurawskiego. I choć może nie są to kreacje godne najwyższych nagród aktorskich, to przecież w połączeniu z efektownymi zdjęciami Mariana Prokopa i poruszającą muzyką Antoniego Komasy - Łazarkiewicza sprawiają, że film "Miasto 44" mocno oddziałuje na emocje oglądających. Zaskakująca bywa momentami też ścieżka dźwiękowa tego obrazu, w której wykorzystano m.in. piosenki "Nie płacz, kiedy odjadę" czy "Dziwny jest ten świat". Największe kontrowersje budzą wspomniane już efekty specjalne, które budzą dość oczywiste skojarzenia choćby z "Matrixem" i zdają się nie mieścić w estetycznych nawykach polskiego widza wychowanego na dokonaniach tzw. szkoły polskiej. Z drugiej jednak strony pozwalają reżyserowi pełniej ukazać straszliwy obraz okrucieństwa powstańczej rzeczywistości. To w dużym stopniu dzięki nim "Miasto 44" jest filmem wstrząsającym i zapadającym w pamięć.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto