Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieczysław Medwecki - pierwszy pilot, który zginął w II wojnie światowej

Redakcja
Oznaczone odręcznie miejsce upadku samolotu na mapie turystycznej.
Oznaczone odręcznie miejsce upadku samolotu na mapie turystycznej. Rzewuski Stefan
Historia pierwszego polskiego pilota, który zginął w II wojnie światowej już 1 września 1939 r. Co zapamiętali naoczni świadkowie tego tragicznego wydarzenia?

Do 2010 r. miejsce upadku, a zarazem tragicznej śmierci pierwszego pilota zestrzelonego w czasie II wojny światowej, było znane nielicznym. Z pomocą naocznych świadków ustaliłem to miejsce i naniosłem na prowizoryczne mapy (turystyczne i mapy działek wsi Morawica). Powiadomiłem e-mailem redaktora programu "Było nie minęło" Adama Sikorskiego o swoich dokonaniach, aby przyjechał i zrobił program. W obecności kamer, w miejscu wskazanych przez naocznych świadków, wkopałem własnoręcznie wykonany brzozowy krzyżyk z tabliczką. Program był emitowany w TVP Info 1 maja 2010 r.

Naoczni świadkowie opisali zdarzenie tak: 1 września 1939 r. wczesnym rankiem zatrzęsły się szyby w oknach i zadrżała ziemia. Wszyscy wybiegli z domów, zobaczyć co się dzieje. Wysoko, z ogromnym hałasem, sunęły po niebie z zachodu na wschód wielkie samoloty. Po jakimś czasie na wschodzie słychać było wybuchy. Niedługo potem samoloty wracały i słychać było strzelaninę. Gdzieś między Balicami i Aleksandrowicami.

Nagle, na małej wysokości, ukazał się lecący ze wschodu na zachód mały samolot, ciągnący za sobą smugę dymu. Przeleciał nad wzgórzem Popówka i nad Chrosną skręcił na południe, tak jakby chciał zawrócić. Był za nisko i zahaczał kołami o miedzę na morawickich polach. Na oczach przerażonych mieszkańców, którzy tam pobiegli, płonął stojący na kołach samolot, w którym siedział przechylony na bok pilot. Nic nie dało się zrobić, bo w samolocie wybuchła amunicja. Pod wieczór częściowo zwęglone ciało pilota pochowano na cmentarzu w Morawicy. Wrak samolotu zniknął bez śladu i żyjący jeszcze naoczni świadkowie nie są w stanie powiedzieć, co się z nim stało. Jedni mówią, że zabrali go jacyś wojskowi, inni, że rolnicy ściągnęli go z pola, aby móc dalej je uprawiać.

Trzeba to miejsce na trwale upamiętnić, bo był to polski pilot, który poległ w obronie ojczyzny. Brzozowy krzyż postawiony przeze mnie, długo nie wytrzyma.

Rzewuski Stefan, mieszkaniec wsi Chrosna.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto