Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Międzynarodowy Festiwal Kryminału 2014 - dzień drugi

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Bogusław Bednarek
Bogusław Bednarek Weronika Trzeciak
29 maja, podczas drugiego dnia XI Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, odbyły się kryminalne warsztaty literackie, wykłady oraz spotkanie z Michaelem Katz Krefeldem, autorem kryminału "Wykolejony".

Od rana odbywały się kryminalne lekcje dla gimnazjalistów, które poprowadził Mariusz Czubaj oraz Bogusław Bednarek, a także sesja naukowa "Droga do Kryminału". Wśród poruszanych tematów znalazły się m.in. "Kryminalne schematy fabularne w literaturze staroegipskiej i w Biblii", "Antyk w kryminale, kryminał w antyku. Steven Saylor i recepcja literatury antycznej", "Dedukcyjny umysł u progu tajemnicy. Śledztwo w sprawie zagadki w strukturze powieści poetyckiej".

O godz. 16 można było posłuchać bardzo interesującego wykładu Bogusław Bednarka dotyczącego "Powieści kryminalnych Marka Krajewskiego". Na początku powitał publiczność słowami: "jesteście jak łyk absyntu, jak szlem bez atu". Następnie prelegent zaczął przybliżać twórczość wrocławskiego pisarza. W powieściach Marka Krajewskiego są prodromy i prosendia. Widoczne są także ślady stylu Chandlera i Hammetta oraz sposób myślenia, dzięki któremu krystalizował się kryminał retro.

Jego kryminały retro mają ogromny walor poznawczy, gdyż opisuje jak było kiedyś we Wrocławiu. Do Wrocławia napłynęli ludzie ze Wschodu oraz Polski Centralnej. Jednak wszyscy mamy sentyment do miejsc, w których żyjemy, chcemy wiedzieć, jak było dawniej.

W powieściach Krajewskiego od intrygi kryminalnej ważniejsze są wątki obyczajowe, historyczno-topograficzne. Są one bardzo rzetelne faktograficznie. Autor wprowadza nawet nazwy marek papierosów, które wtedy były. Ważny jest także czynnik konstrukcyjny. Akapity tworzą gniazda zakończone puentą. Linia fabularna przyczynowo-skutkowa łączy się z tłem historycznym.

Kryminał jest dobry, gdy każda strona zawiera haczyk, który zachęca do sięgnięcia do strony następnej. Niektóre teksty czuć lampą, a niektóre nie. W pierwszym przypadku czuje się w nich siemierżny wysiłek, jaki włożył autor. I właśnie powieści Krajewskiego należą do tej drugiej kategorii.

W powieściach Krajewskiego jest wiele odniesień do antyku. Niektóre są na poziomie mitologii Parandowskiego, ale i tak jest to duży walor. W "Śmierci w Breslau" jest nawiązanie do "Króla Edypa". Chodzi o los Anwaldta podobny do Edypa. Zarówno Mock jak i Anwaldt mają wykształcenie antyczne. Mock zamyka oczy i przypomina sobie heksametry Homera, lotne frazy Cycerona oraz swoiste myśli Seneki. Znajduje w tym ucieczkę.

W powieściach tych widoczne są obrazy ciała. Jest ono deprecjonowane, rozerotyzowane, tłamszone. Są także turpistyczne elementy, np. kobieta z syfilistycznymi kalafiorami, zepsute zęby, nadgniłe dziąsła. Ciało Mariette von del Malten, w którym zagnieździły się skorpiony. Ma to na celu pokazać, że zemsta jest symetryczna do winy. Najpierw fakt, a potem tekst, dzięki któremu go rozumiemy.

Kolejnym elementem powieści Krajewskiego jest jadło, które jest wielofunkcyjne. Jemy, żeby było przyjemnie. Popielski i Mock to sybaryci, potrafią celebrować potrawy. Jest to sfera wyjątkowo ważna. Autor rekonstruuje nie tylko dawne potrawy, lecz także obyczaje, w tym porządek sprawowania posiłków.
O godz. 17 odbył się wykład poświęcony prawu autorskiemu - "Niezbędnik autora - jak prawo autorskie chroni naszą twórczość i jak jej nie chroni". Nie mogłam jednak z w nim uczestniczyć, gdyż przeprowadzałam wywiad z Michaelem Katz Krefeldem. Podobno prelegent Marcin Maruta bardzo przystępnie przestawił to zagadnienie.

O godz. 19 odbył się wykład "Czy kryminał retro to wciąż sposób na sukces?" Zaproszonymi gości byli: Joanna Szwechłowicz ("Tajemnica szkoły dla panien"), Nadia Szagdaj (cykl "Kroniki Klary Shultz") i Krzysztof Beśka (m.in. "Pozdrowienia z Londynu").

Prowadzący Jacek Bierut pytał autorów o motywację do pisania kryminałów retro. Dla Nadii Szagdaj to kwestia czysto techniczna, łatwiej napisać intrygę, gdy nie ma jeszcze technologii śledczych, np. daktyloskopii. Trzeba się wykazać inwencją twórczą. Według Krzysztofa Beśki trzeba sobie znaleźć fajne miasto, które nie jest jeszcze zajęte. Mimo że pracuje w Warszawie, postanowił napisać o Łodzi. Chciał współczesny, ale pomyślała, że właśnie rozpoczął się "Komisarz Alex", poza tym Łódź jest miastem diabolicznym, zobaczył Sherlocka Holmesa najnowszego. Joanna Szwechłowicz przyznała, że jej książka kryminałem nie jest. Napisała książkę, bo chciała napisać książkę. W pracy naukowej wymądrza się na temat literatury popularnej. I postanowiła coś napisać coś sama. Nie było jakiś głębokich motywacji.

Czy łatwo jest znaleźć wydawcę kryminału retro? Joanna Szwechłowicz miała szczęście, wysłała książkę do 3 wydawnictw, jedno podpowiedziało wprowadzenie wątku lesbijskiego. Krzysztof Beśko od 1999 roku szukam wydawców. Jeśli chodzi o "Pozdrowienia z Londynu", wysłał do pierwszego wydawcy - od razu gol. Trzeba dotrzeć od razu do prezesa, reżysera, sekretarza redakcji, żaden redaktor nie nadstawi za was karku. Nadia uznała, że trzeba się wbić. Jej menadżer chodził długo za danym wydawnictwem. Kryminał retro pewnie chwyta w danym mieście. Zwykle będą sięgać po niego ludzie, którzy tam mieszkają, bo oni się nim interesują.

Czy sposób na sukces? Nadia Szagdaj uznał, że owszem, ale to temat niszowy, dla wąskiej grupy. Wszystko zależy od tempa wydawania książek. Beśko uznał, że trzeba znaleźć miasto i nie wchodzić nikomu w szkodę. Tak jak Krajewski napisał książkę w Lwowie, choć już ktoś o nim pisał. Joanna Szwechłowicz zauważyła, że w polskiej historii są przestrzenie, które można by zagospodarować. Chętnie przeczytałaby kryminał o powstaniu styczniowym - byłaby pierwszą czytelniczką.

Czy da się żyć z pisania? Beśko przyznać, że żyć się z tego nie da, na co dzień zajmuję się redagowaniem. Ale może uczynić życie bardziej znośniejszym. Nadia jest usatysfakcjonowana swoim życiem z książek. Chciałaby, żeby to trwało dalej. Ma marzenie, żeby wydawca pozwalał wydawać dwie książki w ciągu roku. Powinien pisać, nie zamykać się w jednym gatunku, postaci, powinien tworzyć. Joanna uznała, że zaskakująco dobrze się sprzedaje jej debiut. To zasługa dobrej promocji. Na placach jednej ręki można policzyć osoby, które utrzymują się z książek.

Ile jest rzemiosła, a ile talentu? Wszystko jest rzemiosłem, nie wierzę w natchnienie, talent. Wszystko jest efektem pracy i odrobiny szczęścia. Pisanie polega na tym, że siadamy i piszemy. Beśko uznaje zasadę dwie strony dziennie, cokolwiek by się działo. A w sobotę i niedzielę odpoczynek. Nadia oddaje książkę w 4 miesiące, a potrafi nie pisać tydzień. To jest właśnie to natchnienie.

Co czytają? Nadia czyta książki popularno-naukowe, bo zbiera materiały do swoich książek, ale także powieści Stephena Kinga, Johna Grishama, Deana Koontza. Beśko z kolei książki modernistyczne i pozytywistyczne. Ostatnio "Rodzinę Połanieckich" Sienkiewicza, która bardzo mu pomogła. Lubi także książki Orzeszkowej, Żeromskiego. Na Polonistyce nie przeczytał ani jednej lektury. Zrobiłem to po studiach. Stephen King, Patterson. Staram się pisać po amerykańsku, czyli z szacunkiem do czytelnika. Jest niecierpliwy, nie znosi blach tekstu. Joanna czyta ostatnio same książki, które mają więcej przypisów niż tekstu. O godz. 20.45 odbyło się spotkanie autorskie z Michelem Katz Krefeldem. Pytania w znacznym stopniu pokrywały się z moim wywiadem. Piotr Bratkowski pokrótce przedstawił tematykę książki. Jest ona bardzo ponura, jak na czarny kryminał przystało, poruszający temat handlu ludźmi i prostytucji. Z zwykle w powieściach kryminalnych walczy się z psychopatycznym seryjnym mordercą albo mafią, a w "Wykolejonym" walczy się i z jednym, i z drugim.

Można było dowiedzieć się, że właśnie powstaje druga część tego cyklu, a jej premiera odbędzie się w Danii we wrześniu. Akcja będzie się rozgrywała w Berlinie. Czarny charakter będzie bardziej dynamiczny niż w "Wykolejonym". Ravn na razie pozostanie samotnym wilkiem, bo takiego go lubi autor. Bohater będzie tylko trochę bardziej trzeźwy. Okazuje się, że główny bohater ma sporo cech autora, do tego stopnia, że się z nim utożsamia.

Był czas także na pytania publiczności, która chciała wiedzieć, kto pisze w Danii kryminały. Okazuje się, że podobnie jak w Polsce dziennikarze, ale był też czas że pisali je celebryci, zamiast wspomnień. Można było także posłuchać, jaki wpływ miała żona na twórczość autora. Duży, zawsze czyta książki przed posłaniem ich do wydawnictwa, przeprowadza korektę. Jest prawnikiem, więc wyłapuje błędy.

Krefeld zapytany o plany, przyznał, że chce napisać łącznie 10 książek w tym cyklu, które będzie ukazywać się raz do roku. Chce, żeby każda następna była lepsza od poprzedniej. Na koniec była zagadka dla widzów, ile książek napisał autor do tej pory. Osoba, która podała poprawną odpowiedź, otrzymała egzemplarz "Wykolejonego".

To był dzień pełen atrakcji, ale w piątek działo się jeszcze więcej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto