Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młode małżeństwo wypiera z rynku deweloperów

Redakcja
Domy Państwa Nycz rosną jak grzyby po deszczu.
Domy Państwa Nycz rosną jak grzyby po deszczu. Kuba Refer
Kredyt hipoteczny na własny dom może być początkiem życiowej przygody i zalążkiem własnego biznesu. Młode małżeństwo spod Wrocławia buduje domy i radzi sobie lepiej niż duże firmy budowlane, sprzedając kilka budynków rocznie.

Minione trzy i pół roku były dla polskiego rynku nieruchomości testem na wytrzymałość. Na szczęście duże firmy deweloperskie w większości wyszły cało z tego trudnego boju i wznawiają inwestycje, które zostały zahamowane w latach 2007-2009.

Niestety odwet szykują młodzi inwestorzy, którzy potrafią pracować szybciej i wydajniej niż duże przedsiębiorstwa. W podwrocławskiej miejscowości państwo Jolanta i Marcin Nycz wybudowali już ponad dwadzieścia budynków, które zostały sprzedane zanim ukończono budowę.

- Kluczem do sukcesu jest dobra lokalizacja i tani kredyt hipoteczny - mówi Pan Marcin - bez tych dwóch czynników nie możemy w dzisiejszych czasach liczyć na wielki zysk.

Pan Marcin wybrał okolice Wrocławia nieprzypadkowo. To tutaj w odległości około 30 kilometrów od dużej aglomeracji istnieją piękne krajobrazowo tereny, a ceny działek budowlanych są wciąż na rozsądnym poziomie.

Jak zaczynali budowę swojego małego imperium?

Państwo Nycz zapragnęli zamieszkać we własnym domu na wsi. Gdy wzięli pierwszy kredyt na budowę upragnionego domu, nie wiedzieli jeszcze, że swoją przyszłość zwiążą z branżą nieruchomości.

Nie wiedzieli nic o budowie domów. Rozpoczęli od kompletowania dokumentów do kredytu i rozmów z bankami. Pani Jolanta była nauczycielką informatyki w technikum, więc małżeństwo nie miało pewności, czy bank w ogóle udzieli im pożyczki.

Na szczęście ich harmonogram prac budowlanych był bardzo szczegółowy, a działka leżała w atrakcyjnym miejscu. Gwarantowało to bankowi ewentualny zwrot poniesionych kosztów w razie niepowodzenia państwa Nyczów.

Sąsiad kupił ich pierwszy dom

Po ośmiu miesiącach budowy Państwo Nycz żegnali lato na swoim nowym tarasie, spoglądając na oddalone o kilkadziesiąt kilometrów Sudety. Na tzw. 'grilla' zaprosili sąsiadów, którzy chętnie odwiedzali ich w okresie budowy domu.

Po kilku piwach sąsiad zaoferował odkupienie domu za dość wysoką kwotę. Znał bowiem właścicieli i wiedział, że budynek był budowany solidnie. Poza tym chyba sam nie spodziewał się pozytywnej odpowiedzi. Kilka dni później, po rozmowie z żoną, Pan Marcin udał się do sąsiada, by upewnić się w jego zamiarach. Okazało się, że sąsiad rzeczywiście chętnie kupi dom.

Na budynku zarobili i jeszcze tej samej jesieni rozpoczęli budowę dwóch kolejnych domów w okolicy. Kredyt hipoteczny mógł być w tym wypadku większy, bo na poprzednim domu zarobili całkiem sporo. Dziś Pan Marcin jest właścicielem firmy, która w podwrocławskiej wsi buduje osiedle dwudziestu domków jednorodzinnych.

Ich domy stawiane są w pięć do sześciu miesięcy, głównie za sprawą doskonałej logistyki i znajomości przepisów budowlanych. Tą działką ich działalności zajmuje się pani Jolanta.
Lokalne firmy deweloperskie nie mogą z nimi konkurować, gdyż Państwo Nycz zdobyli uznanie lokalnej społeczności i są znani z solidnie wykonywanych prac.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto