Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muzyka w sieci. Jak bardzo dostępna?

Kajetan Balcer
Kajetan Balcer
Ania Wyszkoni, piosenkarka, wokalistka zespołu "Łzy"
Ania Wyszkoni, piosenkarka, wokalistka zespołu "Łzy" Marek Straszewski
Zgodnie z obowiązującym prawem autorskim, za samo ściągnięcie pliku z sieci nie pójdziesz do więzienia. Inaczej, jeśli chcesz sprzedać utwór dalej. Anna Wyszkoni i Ewa Farna mają na temat ściągania muzyki z Internetu swoje zdanie. Dość liberalne...

Jeśli nie ściągnąłeś nigdy żadnego pliku z sieci, a po wszelkie audiowizualne produkty udajesz się do sklepu, z niedowierzaniem gratuluję ilości hologramów. Nie ma się jednak co dziwić, że ściągamy, skoro nasza wiedza na temat praw autorskich jest niewielka, a zdania prawników podzielone. Co do jednego jest zgoda: ściąganie i rozpowszechniane to dwie różne rzeczy.

W sieci aż roi się od nielegalnych plików, ale co tak naprawdę jest legalne, a co nie?

Ściąganie - brak ograniczeń prawnych?

Co do tego, czy samo pobranie pliku z Internetu jest już czynem niedozwolonym, zdania są podzielone. To korzystniejsze dla ściągających akceptuje pobranie plików, ale w ramach dozwolonego użytku prywatnego, o którym za chwilę. Nie można jednak ściągnąć pliku, który został zamieszczony na serwerze bez zgody i wiedzy autora. Programy typu P2P mogą się więc znaleźć jako pierwsze na celowniku prawników.

- Sprawa ściągania z sieci nie jest faktycznie prosta. Do dziś dnia nie ma orzecznictwa, na które można by się powołać. Co więcej, gazety straszą, iż za samo ściąganie z sieci możliwe są wyroki karne. Trzeba jednak jasno podkreślić, iż czym innym jest ściągnięcie pliku, a co innego oznacza jego rozpowszechniane. W doktrynie istnieje zgoda, iż rozpowszechnianie ściągniętej
z sieci muzyki jest co do zasady zabronione. Jest jednak spór, czy samo ściąganie muzyki jest dozwolone. Opowiadam się za liberalną wykładnią i uważam, iż ściągnięcie muzyki z sieci jest możliwe i prawnie dopuszczalne w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego - mówi Monika Brzozowska, prowadząca kancelarię prawną. - Skąd się bierze spór? Otóż dozwolony użytek osobisty (art. 23 pr. aut.) stanowi, iż możliwe jest korzystanie z pojedynczych egzemplarzy rozpowszechnionych utworów. Za utwór rozpowszechniony prawo autorskie uznaje utwór, który za zezwoleniem twórcy został udostępniony publicznie. Nie zawsze mamy pewność i możliwość zbadania, czy dany utwór (np. muzyczny) jest w sieci za zgodą autora. Stąd takie rozbieżności w ocenie nawet samego ściągnięcia muzyki z sieci - dodaje Brzozowska.

Ostatnio coraz bardziej popularne stają się portale, takie jak YouTube, czy Wrzuta.pl. Zasadne więc wydaje się pytanie, czy odsłuchiwanie piosenek tam zamieszczanych jest przestępstwem?

- Uważam, że nie będzie stanowiło czynu karalnego przesłuchiwanie, czy odsłuchiwanie piosenek zamieszczonych na YouTube, na zasadzie dozwolonego użytku prywatnego. Poza zakresem niniejszych rozważań, pozostawiam kwestię odpowiedzialności YouTube – bo tutaj też są rozbieżności w doktrynie. Takie portale rządzą się nieco innymi zasadami niż np. pudelek.pl. YouTube „daje” tylko swoją powierzchnię dla osób, które zdecydują się na niej umieszczać swoje dzieła. Dlatego też nie odpowiada za treści, które są tam zamieszczane. Osoba „wrzucająca” pliki robi to na własną odpowiedzialność.
2 lata więzienia za opublikowanie

Czym jest wspomniany wcześniej użytek prywatny? Otóż najprościej mówiąc, utwór pobrany z Internetu służy tylko nam, prywatnie. Możemy go więc zaprezentować rodzinie, bliskim i znajomym - tym, z którymi pozostajemy w "stosunku towarzyskim". To samo dotyczy zakupionej w sklepie płyty z muzyką albo filmem. Oczywiście zabronione jest pobieranie jakichkolwiek opłat za rozpowszechnienie muzyki.

Przykład: Urządzamy w domu (lub nawet wynajmowanym lokalu) imprezę urodzinową, na którą przychodzą ludzie, których znamy od dłuższego czasu, utrzymujemy z nimi relacje towarzyskie. Rozpowszechnianie muzyki jest zgodne z prawem. Kiedy na taką samą zabawę przyszliby ludzie nam obcy, czy znani tylko powierzchownie (z widzenia) po to, by posłuchać hitów - grozi nam kara grzywny lub nawet 2 lat więzienia.

Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r., a konkretniej artykułem 116., gdybyśmy za rozpowszechnianie pobierali pieniądze, moglibyśmy pójść za kratki na 3 lata. Jeśli takie zachowanie stałoby się naszym sposobem na życie (stałe źródło dochodu), wyrokiem sądu może być nawet pięć lat więzienia.

Wracając jednak do ściągania, które określiliśmy już jako legalne, warto dodać, że możemy ponieść za to odpowiedzialność cywilną. Teoretycznie twórca, który oskarży nas o naruszenie prawa przy ściąganiu, może żądać od nas dwu- (w przypadku braku winy) lub trzykrotności wynagrodzenia (gdy faktycznie naruszyliśmy prawo).

O opinię na temat ściągania z sieci zapytałem też drugą stronę, czyli samych twórców...

Ania Wyszkoni: - W dobie Internetu nie mamy szans zatrzymania nielegalnego ściągania plików przez słuchaczy, widzów, graczy, czy czytelników. Żałuję, że w Polsce tak słabo rozwinięta jest legalna sprzedaż pojedynczych plików muzycznych. Za granicą prężnie działa internetowy sklep iTunes. W Polsce namiastką tego jest chociażby Muzodajnia, ale przed nami długa droga "uczenia" ludzi uczciwego kupowania i uświadamiania im, że ściąganie drogą nielegalną to takie samo przestępstwo, jak kradzież płyty w sklepie, czy książki w księgarni. Ja nigdy nie ściągnęłam żadnej piosenki z Internetu nielegalnie. Lubię mieć na półce płytę z książeczką, w której znaleźć można zdjęcia i informacje dotyczące artysty i materiału. Szkoda, że dla ludzi ma to coraz mniejsze znaczenie. W sklepach pojawiły się ubogie "polskie wydania", a w Internecie można mieć muzykę za darmo, nie myśląc o tym, że ktoś inny ciężko pracuje, żeby nam tej przyjemności dostarczyć - mówi Wyszkoni.

- Sprawą chyba jasną jest, że każdy artysta chciałby, by jego płyty się sprzedawały, by dotarły do uszu słuchaczy nie tylko za pomocą Internetu i YouTube'a, ale także w postaci oryginalnej, czyli płyt. To właśnie sprzedaż albumów wpływa na to, czy artysta nagra nową
płytę, czy też nie. Na tej podstawie wytwórnie oceniają zainteresowanie i tylko tak zgodzą się na ponowne wejście do studia i wesprą kolejny krążek - twierdzi Ewa Farna, polsko-czeska piosenkarka. - Sądzę, że możliwość ściągania plików w pewnym stopniu jest dobra, ale kiedy jest tego za dużo (a myślę, że jest), to nie za bardzo się do tego przychylam. W pewnym stopniu to przecież też jest kradzież. Po prostu, co za dużo, to niezdrowo! - dodaje.

Pomysł na zmianę

"Chowaj Windows do piwnicy", zamknięcie portalu z napisami Napisy.org, czy niedawna sprawa likwidacji wrocławskiej strony Odsiebie.com, to tylko jedne z policyjnych akcji, po których boimy się włączyć komputer. Trzeba coś zrobić, by się to zmieniło. Skąd się bierze to, że ściągamy? Płyty w Polsce, jak na średnie zarobki kosztują sporo, więc słuchamy muzyki za darmo. Skoro nie kupujemy płyt, artyści nie mają z tytułu ich sprzedaży odpowiednich tantiem i ceny krążków idą w górę, a więc my znów szperamy w sieci... Jak temu zaradzić? Jest wiele opinii, które mówią, że obecne prawo autorskie nie może sprostać postępowi technologicznemu.

O to, jak sprawić, by wilk był syty i owca cała, zapytałem Sarę Czerwińską, studentkę II roku prawa na UŚ. - Jeśli bardzo lubię jakiegoś wykonawcę, to nie pozwoliłabym sobie ściągnąć jego płyty z Internetu. Są jednak takie piosenki, które po prostu chcę poznać, bo "ktoś polecił", albo np. usłyszałam w radiu i te ściągam z sieci. Mój gust muzyczny jest zróżnicowany, a kieszeń za mała, by z powodu każdego utworu, którego chciałabym słuchać, kupować od razu całą płytę. Myślę, że aby wszyscy byli zadowoleni, powinno się zamknąć programy takie jak BearShare, czy eMule, które swoją drogą mogą roznosić wirusy. Artysta na swojej stronie mógłby udostępniać kilka utworów free na zachętę, a np. część mogłaby być do odsłuchania za drobną opłatą (sms, przelew z karty kredytowej). Ale to tylko taki pomysł. Przede wszystkim, gdyby ceny płyt były niższe, to wszystko byłoby inaczej... - mówi.

Wiadomo, że rozpowszechnianie publiczne plików jest nielegalne. Ciężko też znaleźć sprawcę, który na przykład jako pierwszy zamieścił płytę CD w Internecie przed jej premierą. Ściąganie dla jednych jest legalne, bo przecież "ktoś wcześniej już to udostępnił", dla innych nie. Zapewne nie należy obawiać się odebrania zdjęcia lub utworu pocztą e-mail od taty, brata, czy przyjaciółki. Gorzej, z przesyłaniem plików np. przez komunikatory internetowe z nieznaną osobą... Dyskusje na temat prawa autorskiego co jakiś czas powracają, idei zmian sporo,
a prac nad nową ustawą nie widać...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto